13 marca 1996 r. zmarł Krzysztof Kieślowski. W 25. rocznicę śmierci reżysera ukazała się książka autorstwa Mikołaja Jazdona „Od Bez końca do końca”, pokazująca autora „Dekalogu”, „Podwójnego życia Weroniki” i „Trzech kolorów” oczami jego przyjaciela i współpracownika – Krzysztofa Piesiewicza.
Uczniowie Kieślowskiego
Reżyserzy: Iwona Siekierzyńska, Greg Zgliński, Maciej Dejczer, dźwiękowiec Michał Żarnecki i inni z dumą przyznają, że byli uczniami mistrza. Pamięć o nim nie milknie, podobnie jak obrazy, którymi przemawiał do widzów. Dbają o nią również jego wychowankowie, kontynuując dzieło zmarłego ćwierć wieku temu reżysera.
W połowie lat 70. ubiegłego stulecia Krzysztof Kieślowski po raz pierwszy poprowadził zajęcia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Następnie nauczał w łódzkiej „Filmówce”, a później w szkole w Katowicach, na Wydziale Radia i Telewizji, który obecnie nosi jego imię. Kolejne rocznice obfitowały w wydarzenia nawiązujące do sylwetki i dorobku mistrza.
W 10. rocznicę śmierci Maria Zmarz-Koczanowicz nakreśliła filmowy portret reżysera w dokumencie „Still Alive”. Kieślowskiego wspominali tam m.in.: Wim Wenders, Agnieszka Holland, Sławomir Idziak, Jacek Petrycki, Grażyna Szapołowska, Tadeusz Sobolewski, Irene Jacob, Zbigniew Preisner. Wykorzystano też wypowiedzi reżysera odnoszące się do jego wizji kina.
Nowa książka o Kieślowskim
W 15. rocznicę śmierci, podczas 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zorganizowano sympozjum „Kieślowski i jego uczniowie”. Jeden z nich – Maciej Dejczer, wspominał ogromne zaangażowanie autora „Dekalogu” w pracę pedagogiczną. Dociekliwość, indywidualne spojrzenie, umiejętności analityczne miały największe znaczenie w tej pracy. Dejczer, już jako absolwent katowickiej szkoły, został zaproszony przez Kieślowskiego do współpracy reżyserskiej przy filmie „Bez końca”.
– „Z myślą o pracy magisterskiej, którą przygotowywałem na poznańskiej polonistyce, zabrałem kamerę VHS na retrospektywę filmów dokumentalnych autora Siedmiu kobiet w różnym wieku (1978), zorganizowaną w lutym 1996 roku w Teatrze Ósmego Dnia. Gdy ostatniego wieczoru w wypełnionej po brzegi sali projekcyjnej zjawił się reżyser, włączyłem nagrywanie. Niecałe trzy tygodnie później świat obiegła informacja o niespodziewanej śmierci twórcy Przypadku (1981). Zdałem sobie wówczas sprawę, że ten zapis wideo to coś więcej niż pamiątka” – wspomina w przedmowie Mikołaj Jazdon.
Pomysł napisania książki zainicjował poniekąd Michał Merczyński, ówczesny dyrektor Narodowego Instytutu Audiowizualnego, który na początku 2017 roku zaprosił autora „Od Bez końca do końca” do poprowadzenia cyklu rozmów ze scenarzystą – Krzysztofem Piesiewiczem. Rozmowy miały rzucić światło na styl twórczości oraz przygotować grunt dla nowej książki. Owocem m.in. tamtych spotkań jest publikacja „Od Bez końca do końca”.
Jej bohaterami są: jeden z najwybitniejszych, polskich reżyserów filmowych – Krzysztof Kieślowski i jego najbliższy współpracownik oraz autor scenariuszy do najgłośniejszych filmów – adwokat Krzysztof Piesiewicz.
Z inicjatywy Hanny Krall
Pierwsze spotkanie Kieślowskiego i Piesiewicza (w warszawskiej kawiarni „Świtezianka” na Marszałkowskiej), zaaranżowała reportażystka – Hanna Krall. – „Kieślowski szukał adwokata, obrońcy ludzi Solidarności, z nadzieją że pomoże mu zrealizować film dokumentalny o stanie wojennym, o toczących się procesach” – czytamy w książce.
Spotkanie, do którego – jak się później okazało – Hanna Krall musiała długo przekonywać Kieślowskiego – stało się przełomowe tak dla reżysera, jak i dla przyszłego scenarzysty. Obaj „przyszli z dokumentu”: Krzysztof Kieślowski z filmu, Piesiewicz z sali sądowej. To ich połączyło. Dzięki Piesiewiczowi kino Kieślowskiego obrało nowy kierunek, a czynny zawodowo adwokat zyskał doświadczenie scenarzysty.
Trudne początki
Początki nie były jednak łatwe. Nie udało się zrealizować pierwszego wspólnego projektu „Zdjęcie tygodnia” – prostego dokumentu o procesach stanu wojennego. Do skutku nie doszedł też drugi – „Internat”, którego bohaterami mieli być internowani działacze „Solidarności”. Nie doszło też do realizacji filmu z pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny w 1983 r.
W szczegółowej rozmowie z Mikołajem Jazdonem Piesiewicz przybliża sylwetkę reżysera i ujawnia okoliczności powstania scenariuszy do najwybitniejszych filmów. Pierwszy, który napisali wspólnie, dał podstawę do realizacji filmu „Bez końca” (1984). Twórców zainspirowała sylwetka adwokata Jerzego Woźniaka, obrońcy w procesach politycznych.
Przypadki „Dekalogu”
Kolejny wspólny projekt – „Dekalog” okazał się najważniejszym na drodze artystycznej obu. – „Po Bez końca chcieliśmy radykalnie zerwać ze wszystkim, co ma związek z polityką, i skoncentrować się w scenariuszach na indywidualnych, uwarunkowanych psychologicznie, zachowaniach ludzkich. W takich okolicznościach pojawiłem się u Krzysztofa z pomysłem Dekalogu. Wiedziałem, że po roku od zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki nadszedł odpowiedni moment” – wspomina Piesiewicz.
Mieli świadomość, że najtrudniej będzie napisać scenariusz pierwszego filmu z cyklu inspirowanego dziesięcioma przykazaniami. Dlatego… zaczęli od drugiego. Historia, która znalazła się z kolei w „Krótkim filmie o zabijaniu” (1987), wzięła się z zawodowego doświadczenia Piesiewicza. Stan faktyczny był taki, że w okolicach Dworca Wschodniego zamordowano młodego chłopaka, który ze wsi przyjechał do Warszawy. Do tej tragedii Piesiewicz i Kieślowski wrócili w filmie.
W jaki sposób pracowali nad scenariuszem? – „Przede wszystkim rozmawialiśmy. Opowiadałem o różnych sprawach, które sam prowadziłem lub prowadzili inni adwokaci” – opowiada Piesiewicz.
Inspiracje z życia
Scenarzysta wspomina Kieślowskiego – reżysera i Kieślowskiego – przyjaciela. Przywołuje konteksty, tłumaczy, co zadecydowało o ostatecznym kształcie filmowych arcydzieł. Wraca myślą do „Podwójnego życia Weroniki”.
-„Opowiadałem jakieś zdarzenie, może nawet nie zdarzenie, jakieś wspomnienie, wydawać by się mogło bardzo wątłe dramaturgicznie, lub tylko obraz niosący jakiś nastrój, zagadkową aurę. Kieślowski notował na laptopie, bo już wtedy zamienił maszynę do pisania na przenośny komputer marki Toshiba. Opowiadałem na przykład o puszczaniu „zajączków” lusterkiem w szkole. Zaczynaliśmy o tym rozmawiać. Rozwijaliśmy temat. Potem Krzysztof przynosił opis sceny oparty na tym motywie. Rozmawialiśmy o niej. Krzysztof nanosił jakieś zmiany” – dzielił się swoimi wspomnieniami na kartach książki.
Z takich skrawków informacji rodził się scenariusz. Kiedy w maju 1991 roku pojechali na festiwal do Cannes, wszędzie widzieli plakaty do „Podwójnego życia Weroniki”, a w sklepach muzycznych w Paryżu słyszeli motyw przewodni z filmu. Wywiad-rzeka z Krzysztofem Piesiewiczem to kopalnia szczegółów, wspomnień, informacji na temat wspólnych filmów.
Scenarzysta ujawnia tytuły, inspiracje sztuką, filmem, literaturą i autentycznymi zdarzeniami z sal rozpraw. Obaj z reżyserem czerpali z nich obficie. Z książki wyłania się ponadczasowa refleksja o wartościach, etyce, meandrach historii i o niepowtarzalnej przyjaźni artystów, których zbliżyły: pozorny przypadek i trudne wydarzenia. Książka „Od Bez końca do końca” ukazała się nakładem wydawnictwa Wielka Litera.
Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.
Przeczytaj: Kino kobiece – kobiety dla kobiet i o kobietach
Przeczytaj: Przyszłość po rozpadzie – recenzja serialu „Plemiona Europy”
Przeczytaj: Pomiędzy pięknem a brzydotą – refleksje o filmie „Helmut Newton. Piękno i Bestia”