Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/09/pasazerka-ksiazka.jpg
    [1] => 640
    [2] => 508
    [3] => 
)
        

Jest 20 września 1961 roku; na skutek tragicznego w skutkach wypadku samochodowego reżysera Andrzeja Munka przerwane zostają prace nad jednym z najważniejszych filmów wojennych w polskim kinie. Pasażerka, oparta na historii Zofii Posmysz, opowiada o spotkaniu niemieckiej nadzorczyni z jej byłą więźniarką. Historia ta zainspirowana była prawdziwym wydarzeniem, które – chciałoby się napisać – nigdy się tak naprawdę nie odbyło. „Poleciałam do Paryża, aby zrobić reportaż o otwarciu połączenia lotniczego Warszawa-Paryż. Na placu Zgody, gdzie było wielu turystów, usłyszałam ten głos. Głos był wysoki, skrzekliwy. To był głos mojej aufzejerki”*.

Choć – jak się szybko okazało – głos ten wcale nie należał do aufseherin Franz, to właśnie tamtego dnia w Paryżu zrodził się pomysł na powstanie historii, która przez następne lata miała stać się nie tylko podstawą do coraz to nowszych realizacji artystycznych, lecz również – dość kontrowersyjnym głosem w dyskusji o zbrodniach wojennych. Kontrowersyjnym, gdyż jednym z pierwszych, które przedstawiały wydarzenia tamtych lat z perspektywy nie ofiary, lecz jej oprawcy.

Pasażerka istnieje naprawdę

Zofia Posmysz w momencie wybuchu wojny miała zaledwie szesnaście lat. Pierwsze lata okupacji spędziła pracując jako robotnica w fabryce kabli oraz – dzięki znajomości języka – w jednym z niemieckich kasyn działających wówczas w Krakowie. Nie była związana z podziemiem wojskowym, uczęszczała jednak na tajne komplety, podczas których – dokładnie 15 kwietnia 1942 roku – została, razem z innymi uczestnikami spotkania, aresztowana i osadzona w więzieniu Gestapo na ul. Montelupich za kolportaż konspiracyjnej ulotki. „(…) przyznałam się do udziału w kompletach, ale do gazetek nie mogłam. Przecież ja naprawdę nie miałam z tym nic wspólnego” – wspomina w książce Michała Wójcika Królestwo za mgłą. 30 maja, po trwającym kilka tygodni śledztwie i areszcie, została zesłana do obozu w Auschwitz-Birkenau, w którym – co niedługo zaczęło być jasne – miała spędzić resztę okupacji. „Wie pan, ucieszyłam się, gdy się dowiedziałam, że jedziemy do Oświęcimia. Że taki mam wyrok. Wreszcie się skończą przesłuchania (…). Pojęcia nie miałam, co oznacza Oświęcim”.

Zofia Posmysz jako więzień nr 7566 KL Auschwitz, 1 stycznia 1942, źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Posmysz

Przeżycia obozowe i lata spędzone najpierw w Auschwitz, a następnie – po ewakuacji obozu i Marszu Śmierci w 1945 roku – w Ravensbrück i Neustadt-Glewe nadały kierunek powojennej twórczości Zofii Posmysz. Jedną z najgłośniejszych powieści, które oparła na obozowych doświadczeniach, jest właśnie Pasażerka.

Pasażerka
Pasażerka, Zofia Posmysz, Czytelnik 1962

Anneliese Franz – esesmanka w KL Auschwitz, główna bohaterka Pasażerki – istniała naprawdę. Prawdziwa była także niejednoznaczna więź łącząca Lizę z jej szrajberką Martą; w rzeczywistości “Martą” była sama Zofia Posmysz. SS-aufseherin Franz przybyła do Oświęcimia w 1943 roku i poszukując wśród więźniarek kogoś mówiącego po niemiecku, trafiła na niespełna dwudziestoletnią wówczas Zofię. – “Anneliese podeszła do mnie i porozmawiałyśmy. Powiedziała: Będzie pani moją szrajberką. Odpowiedziałam, że nie wiem, czy dam radę (…). Zapewniła mnie, że się nauczę. I tak to się zaczęło” – tak to pierwsze spotkanie, mające niebagatelny wpływ na następne lata spędzone w obozie, wspomina Zofia Posmysz. Wpływ tego spotkania na losy więźniarki nazywam niebagatelnym, gdyż stosunek esesmanki do jej nowej podwładnej – o której zaczęto w obozie mówić “Sekretarka Franz” – stanowił zaprzeczenie tego, co istnieje w naszej świadomości jako relacja sprawca-ofiara.

Zofia Posmysz w swoich wypowiedziach na temat Anneliese Franz przytacza szereg sytuacji, które niejako burzą społeczne przekonanie na temat jednoznaczności zachowań oprawców oświęcimskich i wprowadzają pewne odcienie szarości w czarno-biały obraz obozowego świata. – “Wydawała polecenia, ja te polecenia wykonywałam. Z czasem zaczęła lekko chwalić (…). Ale pan pyta, jak mnie traktowała. Powiem tyle, że wobec mnie i dziewczyn w kuchni była w porządku. Nigdy nikogo nie uderzyła. A nawet, mogę to przyznać, jakoś o nas dbała” – wspomina. “(…) tak ta nasza znajomość funkcjonuje. Kat i ofiara. Tymczasem relacja między nami odbiegała od tego schematu”. Aufseherin Franz niejako wzięła pod skrzydła swoją sekretarkę i, jak przyznaje sama Posmysz, obdarzyła ją swego rodzaju sympatią. Sympatią, która zaczęła działać również w drugą stronę. Tę wieloznaczną relację pomiędzy Lizą a Martą na stronie SF Kadr ujęto jako “historię psychologicznej walki, jaką w oświęcimskim obozie zagłady stoczyły niemiecka funkcjonariuszka i polska więźniarka”. O “grze psychologicznej” często mówi także Zofia Posmysz, przyznając jednak, że do dziś nie do końca wie, na czym tak naprawdę zależało jej przełożonej. Jedno jest jednak pewne: Anneliese Franz swoją sekretarkę polubiła i w koszmarze obozowego świata często dawała jej to odczuć.

Pamiętam, że podczas czytania wspomnień Zofii Posmysz jedna rzecz uderzyła mnie najbardziej – sprawiedliwość, którą była więźniarka oddaje swoje bądź co bądź oprawczyni, kobiecie, która w mundurze SS była częścią największej fabryki śmierci w Europie XX wieku. Historia ta jest w moim odczuciu zdumiewająca i fascynująca zarazem; Posmysz sama przyznaje, że gdyby w czasie trwania procesów powojennych została wezwana na świadka w sprawie Anneliese Franz, musiałaby zająć miejsce na ławie obrońców. W Królestwie za mgłą wyznała także, że interesował ją proces odnajdywania się człowieka w oprawcy. Perspektywa ta, a także wydarzenia z placu Concorde w 1959 roku sprawiły, że Pasażerka – jedna z pierwszych historii opowiadających o wydarzeniach wojennych z perspektywy sprawcy – ujrzała światło dzienne.

Najpierw było słuchowisko

Zainspirowana tym wstrząsającym wydarzeniem w Paryżu, podczas którego – jak była przekonana – usłyszała głos swojej niegdysiejszej nadzorczyni, Posmysz zaczęła zastanawiać się nad tym, jak zareagowałaby w sytuacji, w której faktycznie przyszłoby jej stanąć twarzą w twarz z Anneliese Franz. Co by jej wówczas powiedziała? Jak się z nią przywitała? I jak w ogóle piętnaście lat po wojnie może postrzegać dzisiaj siebie i swoje czyny była esesmanka? Czy odczuwałaby wyrzuty sumienia? Co dzieje się w głowie kogoś, kto brał niegdyś udział w tak straszliwych zbrodniach?

Próba odpowiedzi na te pytania została podjęta po raz pierwszy w słuchowisku, które Zofia Posmysz napisała w 1959 roku i które zostało wyemitowane w Polskim Radiu pod tytułem Pasażerka z kabiny 45. Fabułę tej opowieści autorka zamknęła na luksusowym statku płynącym do Buenos Aires piętnaście lat po zakończeniu wojny; to właśnie na jego pokładzie – mającym się niedługo stać czymś w rodzaju emocjonalnego więzienia, z którego nie ma ucieczki przed napływającymi wspomnieniami – Liza, była nadzorczyni oświęcimska, spotyka kobietę łudząco podobną do byłej więźniarki. – “Patrzyła na nieznajomą pasażerkę, która spokojnie otrzepywała bluzkę, patrzyła tak, jakby od tego zależało jej życie. Nawet kiedy tamta odeszła, jej twarz, na której malowały się na przemian zdumienie i niedowierzanie, nie zmieniła wyrazu” – opisywała Posmysz w książce, która powstała trzy lata później.

Słuchowisko zostało wyreżyserowane przez Jerzego Rakowieckiego, głosu Lizie udzieliła natomiast Aleksandra Śląska. Dość istotną dla fabuły Pasażerki… sprawą było także stworzenie postaci Waltera – męża Lizy – który staje się powiernikiem jej obozowych wspomnień. Walter wyciąga z Lizy kolejne wyznania dotyczące jej niesławnej przeszłości, które ona całą siłą woli stara się wygładzić – zarówno przed nim, jak i przed samą sobą. Przekonać – siebie i jego – że wbrew wszystkiemu nie miała “nic wspólnego z tym, co nadało Auschwitzowi miano obozu zagłady”.

Andrzej Munk i Pasażerka

Historią Pasażerki zainteresował się uznany za jednego z najwybitniejszych reżyserów tamtych lat Andrzej Munk, który na swoim koncie miał już wówczas takie filmy, jak Człowiek na torze czy Eroica. W 1960 roku przeniósł historię Zofii Posmysz na deski Teatru Telewizji. Kopie spektaklu nie zachowały się do dzisiaj, wiemy jednak, że rolę byłej esesmanki zagrała w nim Zofia Mrozowska. Jak się miało szybko okazać, spektakl telewizyjny był dopiero początkiem współpracy Munka i Posmysz, a sama Pasażerka stała się nie tylko jednym z najważniejszych, lecz również ostatnim – niedokończonym – dziełem reżysera.

Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, co w moim przypadku najbardziej wpłynęło na wstrząsający odbiór Pasażerki Munka i co konkretnie sprawiło, że po obejrzeniu filmu po raz pierwszy miotałam się pomiędzy poczuciem, że nigdy nie zdobędę się na obejrzenie go po raz drugi, a pragnieniem oglądania go cały czas od nowa. Z całą pewnością wpływ na to miała sama historia, która – jak już wspomniałam – dzięki tej oryginalnej wciąż perspektywie opowiadania tamtych wydarzeń stanowi dla mnie punkt wyjścia do refleksji nad niejednoznacznością obozowego świata, którego zrozumienie wykracza przecież poza możliwości współczesnego człowieka. Czymś, czego w przypadku tego filmu nie da się szybko zapomnieć, jest również twarz Aleksandry Śląskiej, która (podobnie jak w słuchowisku) zagrała w nim rolę Lizy. Swoją drogą, nie był to pierwszy raz, gdy Śląska zagrała rolę esesmanki – wcześniej wcieliła się w postać Niemki w Ostatnim etapie Wandy Jakubowskiej, a w swych rolach była tak przekonująca, że ściągnęła na siebie niechęć wielu widzów, oskarżających ją nawet o kolaborację z nazistami.

Kadr z filmu Pasażerka w reż. Andrzeja Munka, fot. mat. prasowe

Praca nad Pasażerką była pracą ciężką i żmudną; historię powstawania filmu (a wcześniej także słuchowiska oraz spektaklu telewizyjnego) ciekawie opisała Paulina Kwiatkowska w swoim artykule Od słowa do obrazu, czyli o powstaniu filmu Pasażerka Andrzeja Munka, który jest dostępny w internecie. W imię zasady o przewadze obrazu nad słowem starano się do minimum ograniczyć wypowiadane w filmie kwestie (zarówno te wygłaszane przez bohaterów, jak i słyszane przez widza z offu). Reżyser starał się również w jak najdokładniejszy i najbliższy prawdzie sposób przekazać atmosferę obozu początku lat czterdziestych; jak pisze Paulina Kwiatkowska, Munk “zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności spoczywającej na kimś, kto sam nie poznawszy Auschwitz, zamierza zrobić o tym miejscu film. (…) musiał więc nie tylko opowiedzieć pewną historię z czasów wojny, ale jednocześnie stworzyć obraz tego, co trwale funkcjonowało w pamięci zbiorowej tamtych czasów”. Akcja filmu miała się dziać na dwóch płaszczyznach czasowych, w dwóch miejscach – płaszczyzną retrospektywną miały być wydarzenia oświęcimskie, natomiast warstwa współczesna miała obejmować sceny dziejące się na statku pasażerskim, którym płyną Liza z Walterem.

Mnie się udało

Historia Zofii Posmysz oraz jej Pasażerki a także sam film Munka do dzisiaj tkwi głęboko w świadomości odbiorców. Książka Pasażerka, wydana przez Posmysz w 1962 roku, została przetłumaczona na kilkanaście języków, na jej podstawie stworzono również operę z muzyką Mieczysława Weinberga. Nic dziwnego – historia opowiedziana przez Posmysz do dziś wydaje mi się jedną z najbardziej wstrząsających i interesujących, z jakimi miałam okazję się zapoznać. Z każdą kolejną realizacją artystyczną, z którą się zapoznaję, a także z każdą kolejną lekturą książki, do której często wracam, odnajduję coraz to nowe źródła przemyśleń na temat kondycji ludzkiej psychiki, moralności oraz zagadnienia konstrukcji pamięci, którą – w scenach retrospektywnych – tak doskonale przedstawił w swoim filmie Munk.

23 sierpnia 2021 Zofia Posmysz skończyła 98 lat. Od wielu lat współpracuje z Międzynarodowym Domem Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu, jest autorką licznych powieści, w których – podobnie, jak w Pasażerce – odwołuje się do swoich obozowych wspomnień; jedną z najpopularniejszych są między innymi Wakacje nad Adriatykiem. Była również wieloletnią pracownicą Polskiego Radia. Jak wyznaje Michałowi Wójcikowi: “Po wojnie żyłam nie tylko obozem. Wiele moich przyjaciółek tak naprawdę z tego obozu nie wyszło. Mnie się udało. Może dlatego, że zaczęłam o tym pisać (…)”.

Recenzja: Aleksandra Mysłek

*Wszystkie cytaty Zofii Posmysz nieoznaczone w tekście źródłem pochodzą z książki Michała Wójcika Królestwo za mgłą, będącej wywiadem-rzeką z autorką Pasażerki.

🟧 Przeczytaj: Mieczysław Krawicz – Człowiek, który sfilmował powstanie
🟧 Przeczytaj: Historia filmu polskiego – gwiazdy przemawiają po raz pierwszy
🟧 Przeczytaj: Wiesław Gołas: aktorstwo to papkinada – portret artysty

Jan Bułhak

*Wszystkie cytaty Zofii Posmysz nieoznaczone w tekście źródłem pochodzą z książki Michała Wójcika Królestwo za mgłą, będącej wywiadem-rzeką z autorką Pasażerki.

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content