Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/03/Stefan-Wesolowski-fot.-Jerzy-Wypych-_-Tchnienia-1400x933.jpg
    [1] => 640
    [2] => 427
    [3] => 1
)
        

Niedawno na platformie streamingowej Netflix miał swoją premierę serial animowany Kajko i Kokosz. Rozmawiamy ze Stefanem Wesołowskim – kompozytorem, skrzypkiem i twórcą muzyki do przygód Kajka i Kokosza.

Łukasz Komła: Jak to było? Czy seria komiksów Janusza Christy Kajko i Kokosz pojawiła się u ciebie już w trakcie dorastania, a może raczej później? A może jednak miałeś inne ulubione komiksy w tamtym czasie?  

Stefan Wesołowski: Kajko i Kokosz byli u nas w domu odkąd pamiętam, mam sporo starszego rodzeństwa więc trochę się tego uzbierało. Moimi ulubionymi komiksami były: Asterix i Thorgal, ale Kajka i Kokosza uplasowałbym zaraz za nimi, na równi z Tytusem, Romkiem i A‘Tomkiem czy z komiksami Tadeusza Baranowskiego. Wszystkie te historie były bardzo ważną i inspirującą częścią mojego dzieciństwa!

Nie da się uciec od inklinacji muzycznych jeśli patrzymy całościowo na postać Janusza Christy – z zamiłowania perkusista jazzowy, wielbiciel szant i muzyki country. W latach 60. XX wieku ilustrował różne opowieści na łamach pisma „Jazz”, należy przywołać m.in. historyjkę obrazkową Rock and Roll czy Opowieść o Armstrongu. Masz może jakieś wspomnienia związane z muzycznym wcieleniem autora Kajka i Kokosza?   

Przyznam, że nawet nie wiedziałem, że grał na perkusji i publikował takie muzyczne historyjki! O jego zamiłowaniu do country i szant wiedziałem, ale nigdy nie były to jakoś bliskie mi muzycznie sytuacje, więc nie miało to dla mnie większego znaczenia. Natomiast na stare lata trochę sprzaśniałem i wyobrażam sobie, że sam mógłbym spędzić trochę czasu na wybrzeżu, słuchając jakichś morskich przebojów. Niewykluczone, że jakieś echo tych tropów zabrzmi w serialu.

Od 1945 roku aż do śmierci w 2008 roku Christa mieszkał w Sopocie, więc jestem ciekaw, czy ty jako mieszkaniec Trójmiasta, miałeś okazję kiedyś poznać osobiście autora Kajka i Kokosza

Ja niestety nie, choć zawsze intrygowało mnie to, że tak blisko żyje ktoś, kto tak mocno kreował moją wyobraźnię. Ale Robert Jaszczurowski, jeden z reżyserów serii który też mieszka w Gdańsku, ma wspaniałe wspomnienie związane z Christą. Za dzieciaka był wielkim fanem komiksów, odnalazł adres Christy w książce telefonicznej i po prostu do niego poszedł ze swoimi kolegami. Mistrz ugościł ich herbatą, pokazał miejsce pracy i swoje szkice oraz złożył dedykacje na komiksach. Robert do dziś przechowuje to jak relikwie. Świetna historia, dziś zapewne nie do pomyślenia.


Czy kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, że skomponujesz muzykę do serialu animowanego Kajko i Kokosz (śmiech)

Raczej nie, ale na pewno jest to jedna z rzeczy, które chciałem zrobić. Zawsze dość poważnie traktowałem swoje dziecięce marzenia i lubię traktować je jako cele do zrealizowania, a nie jakieś infantylne „widzimisię”. Oczywiście moje marzenie, żeby zostać wychowanym przez małpy jest raczej nie do zrobienia, ale już na przykład wskoczenie w świat komiksów, które były ogromnie ważną częścią mojej wyobraźni – już tak.


Opowiedz proszę, jak to się stało, że dostałeś propozycję stworzenia muzyki do serialu Kajko i Kokosz, który miał swoją premierę 28 lutego tego roku na platformie Netflix?

Ewelina Gordziejuk ze studia EGoFILM, które wyprodukowało serial zaprosiła mnie, bym przedstawił, jak wyobrażam sobie muzykę w tej animacji. Nagrałem próbki i okazały się na tyle przekonujące, że wybrali mnie do tej roboty (śmiech).

Kompozycje, jakie słyszymy w Kajku i Kokoszu, zaaranżowałeś na ośmioosobowy skład, wśród zaproszonych muzyków mamy takich artystów jak Anna Pašić (harfa), Maja Miro-Wiśniewska (flety), Hubert Zemler (instrumenty perkusyjne), Bogdan Kwiatek (puzon basowy), Łukasz Gruba (tuba), Oliwier Andruszczenko (klarnety, saksofon, drumla), Tomasz Ziętek (trąbka) i Tomasz Wesołowski (fagot). Jak wspominasz proces komponowania soundtracku i czym się kierowałeś w doborze składu zespołu?

Jeśli chodzi o dobór osób i instrumentów jest to zawsze klucz brzmieniowo-towarzyski. Lubię pracować z ludźmi, z którymi się dobrze czuję, więc część muzyków, którzy brali udział w nagraniach to osoby które można było usłyszeć już we wcześniejszych moich rzeczach. Ale to nie wyczerpywało potrzeb brzmieniowych, więc zwróciłem się jeszcze do kilku osób, które poszerzyły brzmienie o instrumenty, których do tej pory nie używałem, a tutaj miałem poczucie, że są potrzebne.

W nagraniach pojawiły się rozmaite odgłosy, choćby natury, imitujące walkę na miecze, pianie koguta, chrumkanie świnek i dzików, ryk niedźwiedzia oraz wiele innych smaczków. Jak powstawała ta część ścieżki dźwiękowej?

To już praca Michała Fojcika i jego ekipy. Oni świetnie robią swoją robotę i bardzo dobrze nam się współpracowało. Zresztą, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, pracujemy aktualnie razem także nad dwoma innymi filmami.


Stefan Wesołowski podczas pracy w studiu nad muzyką do “Kajka i Kokosza”. 

Czym się inspirowałeś tworząc muzykę do Kajka i Kokosza? I czy miałeś wolną rękę co do kształtu, brzmienia ścieżki dźwiękowej czy może pojawiły się jakieś wytyczne ze strony Netfliksa?

Twórcy serialu zwracając się do mnie z propozycją przygotowania jakichś próbek mieli świadomość, że najbliżej mi do pracy z instrumentami akustycznymi, zatem od początku było między nami porozumienie, że idziemy w takim kierunku. To wbrew pozorom nie jest zbyt oczywiste, bo muzyka w bajkach pochodzi teraz jednak głównie z komputera, a pisanie na żywe instrumenty to metoda jak na dzisiejsze czasy staroświecka. Ale o to chodziło, o taką staroświeckość, ale i o dobry styl rodem z Koziołka Matołka czy Królika Bugsa, ale jednak w zupełnie innej, quasi-słowiańskiej estetyce. To wymyślanie brzmienia dla bajki, wymyślanie czegoś, co będzie miało swój charakter i swój wpływ na wyobraźnię, to naprawdę świetna przygoda i spełnienie dziecięcych fantazji. Zresztą ostatnio jeden z reżyserów pokazał mi wideo na YouTube, na którym jakiś chłopiec gra na pianinie w domu cover muzyki z czołówki. Bardzo się wzruszyłem, to jest najwyższa forma uznania!

Na koniec, zapytam cię o twoje plany na przyszłość i jak sobie radzisz w dobie pandemii?  

Ta pandemia to bardzo upierdliwa sprawa, nie mam właściwie koncertów za którymi tęsknię, jest wiele opóźnień, od roku nigdzie właściwie nie pojechałem nabrać powietrza i trochę się zregenerować. Ale koniec końców naprawdę nie mam najgorzej. Pracuję nad filmami, kończymy z Piotrkiem Kalińskim nowy album Nanook of the North, na który już z niecierpliwością czeka nasz niemiecki wydawca Denovali, myślę już powoli o kolejnym solowym albumie, robię obiady, chodzę z dziećmi na spacery, czytam książki. Jest dobrze.

Dziękujemy za rozmowę.

 

🟧 Przeczytaj: Kajko i Kokosz – dlaczego warto oglądać?
🟧 Przeczytaj: Filip Łobodziński – jestem tłumaczem dość ofensywnym
🟧 Przeczytaj: Przegląd polskich niezależnych wytwórni płytowych – cz. 3
*Na zdjęciu otwierającym wpis: Stefan Wesołowski, fot. Jerzy Wypych 

Strona Stefana Wesołowskiego: www.stefanwesolowski.com
Strona Facebook: www.facebook.com/stefanwesolowski

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content