Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2024/03/strefa-interesow-04.jpg
    [1] => 640
    [2] => 300
    [3] => 
)
        

Czy da się stworzyć dobry film o ludziach, którzy nigdy nie powinni byli przyjść na świat?

Życie rodziny Hössów, przedstawione przez reżysera, Jonathana Glazera, na pierwszy rzut oka wydaje się sielanką. Mieszkają w ogromnym domu pełnym służby, mają ukochanego psa, a liczna gromadka dzieci aktywnie spędza czas. Jednakże nietypowa jest profesja pana domu, Rudolfa (w tej roli Christian Friedel), który służy III Rzeszy jako komendant obozu Auschwitz-Birkenau. Od jego decyzji zależą losy tysięcy niewinnych istnień ludzkich. Auschwitz-Birkenau, oddzielone od domu Hössów jedynie murem zwieńczonym drutem kolczastym, tworzy złowieszcze tło dla tej niesamowitej historii. Hedwig, ukochana żona komendanta, podczas pielenia floksów słyszy krzyki mordowanych więźniów, ale dźwięki te zupełnie jej nie przeszkadzają. Chce żyć jako oddana wodzowi nazistka, która jest przekonana, że taka powinna być kolej rzeczy, a jej mąż postępuje słusznie i szlachetnie.

Brytyjski The Guardian pisząc o „Strefie interesów”, nazwał ją „brutalnym arcydziełem”. Nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, bo jest to film, który niszczy i buduje zarazem. Intrygujący oraz wspaniale przemyślany nie zawiera w sobie ani jednego niedociągnięcia, działa raczej jak piekielne puzzle, które po ułożeniu budują odpychającą całość. Film wprowadza widza w stan konsternacji wywołany stycznością ze złem, którego nie sposób opisać. Jest jednocześnie banalne i groteskowe, wyraźnie manifestujące się, a przy tym ledwo zauważalne. Bohaterowie bardziej od śmierci boją się niełaski Führera.

W filmie spokój miesza się z podskórną paniką. Dom komendanta to w rzeczywistości tykająca bomba, pozornie bez szans na rozbrojenie. Posiadłość nie jest terenem, na którym rządzi Rudolf Höss. Z roli władcy wypiera go Hedwig, która pomimo pozy idealnej, aryjskiej matki chcącej wpasować się w model nazistowskiej kobiety wręcz ocieka złem. Jeśli ma ochotę na ciepły kożuch zdjęty z pleców więźniarki podczas rekwirowania dóbr osobistych – będzie go miała. Jeśli zechce użyć czerwonej szminki, której właścicielka prawdopodobnie już została zamordowana w komorze gazowej – użyje jej z rozkoszą. Strefą interesów Heidi jest dom i służba, która żyjąc w strachu przed chlebodawczynią spełnia każdą zachciankę tak szybko, jak to możliwe. Postać grana przez wybitną Sandrę Hüller zachęca widza do głębszej refleksji na temat roli kobiet nazistów, żon, sióstr i kochanek, które często w praktykowaniu okrucieństwa dotrzymywały kroku mężczyznom.

Strefa interesów - recenzja

Przytłaczająca atmosfera kontrastuje ze specyficzną kolorystyką ujęć. Dom Hössów jest sielski i pastelowy, panuje w nim nienaganna czystość, a jego mieszkańcy ubierają się minimalistycznie i elegancko. Jedynym odstępstwem od tej reguły jest postać więźnia, który na początku filmu przynosi Hedwig kożuch oraz majaczące za murem wieże strażnicze obozu. Dwa światy funkcjonują obok siebie, ale nie ma mowy o ich przenikaniu się. Jest to nie tylko ciekawy zabieg estetyczny, ale też manifestacja zdolności reżysera, który w „Strefie interesów” stawia na tworzenie zarysu sytuacji bez zbędnych słów.

„Strefa interesów” mogłaby stanowić punkt wyjścia do dyskusji o naturze zła, ale równie dobrze może pozostać pobudką do osobistych rozważań moralnych. Jest to uniwersalnie dobre arcydzieło, które sprawia, że widzowie muszą się zastanowić nad własnymi przekonaniami i postawami. Czy w 2024 roku dostaniemy więcej kina dotykającego nietypowych tematów? Mam głęboką nadzieję, że tak, ponieważ jako odbiorcy kultury bardzo tego potrzebujemy.

Recenzja: Aleksandra Murat
Zdjęcia: Gutek Film

Check out our other articles in english i українська!

Przeczytaj również: „Belladonna” Adalyn Grace – recenzja serii
Przeczytaj również: Upadek Númenoru – tolkienowska opowieść o zatopionym królestwie
Przeczytaj również: “Gruby” – recenzja książki. Chuda opowieść o grubych problemach
Przeczytaj również: Randka Undergroundowa: Nowe spojrzenie na przestrzeń kulturalną Białegostoku
Przeczytaj również: Nowe oblicze slashera – gatunkowa dekonstrukcja i społeczne zaangażowanie
Przeczytaj również: Kos – recenzja. To nie jest film o Kościuszce

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content