Czy Marvel jeszcze żyje?
W ostatnim czasie coraz częściej pojawia się pytanie: czy Marvel Cinematic Universe umarło, czy może wciąż zmierza ku kolejnym sukcesom filmowym? Opinie internautów są skrajnie podzielone, a praktycznie każda nowa produkcja po zakończeniu Sagi Nieskończoności („Infinity Saga”) wzbudza kontrowersje i dzieli fanów. Jak w tym nowym świecie MCU plasuje się najnowszy film o Kapitanie Ameryce?
Nowy bohater, stary świat
Julius Onah zaprezentował nam nową wersję słynnego superbohatera – i nową postać w tej roli. Mam jednak wrażenie, że najnowsi twórcy filmów MCU często zapominają, że równolegle powstają seriale, do których nie każdy widz ma dostęp. To właśnie w serialu Falcon and the Winter Soldier Sam Wilson przyjął rolę nowego Kapitana Ameryki, zastępując Steve’a Rogersa i oficjalnie przejmując jego słynną tarczę.
Twórcy nowego filmu uznają to za powszechnie znany fakt, choć żadna ze scen serialowych nie została pokazana w kinowym uniwersum, a sam temat nie został szerzej rozwinięty. Dlatego – jeśli ktoś jeszcze nie wiedział – Sam Wilson, znany dotąd jako Falcon, obecnie pełni rolę Kapitana Ameryki.
Kapitan Ameryka: Nowy, wspaniały świat – powrót do korzeni MCU
I nie tylko przejmuje rolę, ale również ogólną formułę starego, dobrego kina Marvela. Po seansie spotkałam się z opiniami, że nowy film daje widzom poczucie powrotu do źródeł. I mogę się z tym utożsamić – fabuła tej ekranizacji jest równie prostolinijna, jak w przypadku pierwszych produkcji MCU.
Od początku mamy jasno określonego bohatera oraz antagonistę, pojawiają się zdrady i zgony wśród najbardziej podejrzanych postaci, a sam seans kończy się klasycznym happy endem oraz mroczną sceną po napisach, zapowiadającą kolejne przeszkody dla bohatera. Czy to źle, że Onah poprowadził film w ten sposób? Wcale nie. W pewnym sensie właśnie takiego filmu brakowało – prostego, przypominającego, od czego wszystko się zaczęło.
Prostota, która działa
Czy można było wprowadzić więcej smaczków, bohaterów i bardziej rozbudowaną fabułę? Oczywiście. A jednak film broni się sam. Kapitalna obsada (do której dołącza Harrison Ford, znany jako Han Solo z Gwiezdnych Wojen), świetne zdjęcia i dobrze dobrana muzyka – to wszystko sprawia, że seans ogląda się z przyjemnością.
Do tego dochodzi nawiązanie do światowej polityki, co uważam za trafiony sposób osadzenia fikcji w rzeczywistości. Motyw bitwy o nowo odkryte złoża? Świetny. Choć zabrakło mi szerszego rozwinięcia tego wątku – większego zaangażowania państw i mediów.
Harrison Ford w nowej odsłonie
Harrison Ford wzorowo udźwignął rolę Thaddeusa „Thunderbolta” Rossa, którą wcześniej grali William Hurt i Sam Elliott. Ford przejął rolę po śmierci Hurta, który wcielał się w Rossa m.in. w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Choć bez słynnego wąsa postać mogła wydawać się mniej charakterystyczna, Ford stanął na wysokości zadania i z powodzeniem zastąpił poprzednika.
Jako Czerwony Hulk prezentował się dobrze, choć CGI w mojej opinii nieco odstawało od poziomu, do którego przyzwyczaił nas np. Avengers: Koniec gry. Efekty były solidne, ale sceny z Hulkiem wymagałyby większego dopracowania – szczególnie że nie było ich wiele.
Dynamiczny duet i niedosyt po Buckym
Anthony Mackie i Danny Ramirez również nie zawiedli – ich kreacje Kapitana Ameryki i nowego Falcona są pełne energii, a sceny walki wypadają świetnie. Miło było zobaczyć dwóch przyjaciół walczących ramię w ramię, jak przystało na czołowych superbohaterów Stanów Zjednoczonych.
Szkoda jednak, że Bucky Barnes (Sebastian Stan) pojawił się zaledwie na chwilę. Po wydarzeniach ze wspomnianego serialu liczyłam na to, że w finałowym starciu stanie u boku przyjaciela – byłby to prawdziwy finał z przytupem. Niestety, tym razem musiałam obejść się smakiem, ale nadzieję pozostawia zapowiedziany film Thunderbolts, w którym Zimowy Żołnierz ma odegrać kluczową rolę.
Nadzieja na kolejne rozdziały
Podsumowując: mam nadzieję, że MCU dopiero się rozkręca i kolejne produkcje potrafią nas jeszcze zaskoczyć. Choć ten film nie był zaskakujący, to oferował to, za czym wielu fanów tęskniło – klasyczną drogę superbohatera, walkę z przeciwnościami i poczucie, że świat można jeszcze naprawić.
Miejmy nadzieję, że po tej dobrej przystawce, niebawem dostaniemy wybitne danie główne i długo wyczekiwany, wyśmienity deser.
Autor: Wiktoria Durkiewicz
Zdjęci: Disney
Spodobał Ci się nasz artykuł? Sprawdź inne teksty!
Przeczytaj również: Czasoprzestrzeń pamięci – film “Dahomey” pod lupą
Przeczytaj również: Drugi sezon Squid Game – między rzeczywistością i fikcją
Przeczytaj również: Andor sezon 2 – czyli dojrzała opowieść o rozkwicie rebelii
Przeczytaj również: Film „Wąwóz” – gdy miłość rodzi się w cieniu tajemnicy
Przeczytaj również: Ballerina – film z uniwersum Johna Wicka – recenzja
Przeczytaj również: 15 seriali, które ukształtowały dzieciństwo – magia, przyjaźń i przygody z Disney Channel
Przeczytaj również: Dziewczyna z igłą – baśń o samotności i przetrwaniu
Nic dla Ciebie? Wybierz, co chcesz przeczytać!
✨ recenzje książek
✨ recenzje filmów
✨ recenzje płyt
✨ relacje ze spektakli teatralnych
✨ artykuły o sztuce
✨ recenzje komiksów
✨ nowinki technologiczne
Ucz się z nami! Poczytaj o kulturze w obcym języku:
✨ angielski
✨ francuski
✨ niemiecki
✨ ukraiński


