Oglądaj, ale nie dotykaj. Patrz, ale nie macaj, bo upaprzesz, przewrócisz, zepsujesz, połamiesz. Nie krzyczymy, nie biegamy i nie zapomnij się ubrać na galowo – będziemy oglądać sztukę. Czyli o tym, jak sztuki prezentować nie należy….
Większość z nas została nauczona, że sztuki dotykać nie wolno. Podczas szkolnych wycieczek byliśmy upominani, by niczego nie dotykać, że ogląda się oczami. Można by powiedzieć, że przez lata był w nas pielęgnowany swoisty dystans do sztuki. Na ogół oddzielała nas od niej nieprzyjazna szyba lub obecność kogoś, kto tłumaczył nam jak należy ją interpretować i jak należy z nią obcować. Przeżywaliśmy to w muzealnych salach, gdzie najdrobniejszy szmer rozchodzi się echem gotowym ściągnąć na nas surowy wzrok opiekuna ekspozycji.
Na szczęście zachodzą zmiany i obecnie młody człowiek nie tylko nie jest przywoływany do porządku, gdy postanowi z zaciekawieniem dotknąć jakiegoś obiektu sztuki materialnej, ale wręcz jest do tego zachęcany poprzez liczne warsztaty i instalacje. Okazało się też, że płacz lub śmiech dziecka w przestrzeni kultury, nie sprawia, że prezentowane dział sztuki stają w płomieniach i niszczeją bezpowrotnie. Można powiedzieć, że w ostatnich latach ta przestrzeń stała się bardziej tolerancyjna i atrakcyjna dla rodzica, który z obejrzeniem wystawy nie chce czekać do wyjazdu dziecka na studia.
Idź, zobacz, dotknij
Na modę zagranicznych instytucji, zajmujących się promocją kultury, które już dawno zaczęły stawiać na ekspozycję bardziej interaktywną i współczesną, tak i u nas widać jak wychodzi się na przekór przyjętym dawniej konwencją. Dziś w przestrzeni kultury z roli gościa wcielamy się w kogoś bliższego domatorowi. Dzisiejsze formy prezentacji sztuki odcinają się od skostniałych schematów i zachęcają nas do interakcji, Dzieje się to, po części za sprawą artystów, których sztuka coraz bardziej wymaga interakcji widza. Instalacje, które potrzebują by wejść do ich wnętrza zachęcają by czegoś dotknąć, przesunąć, niekiedy nawet zostawić po sobie widoczny ślad, który od teraz będzie już częścią prezentowanej pracy. Sztuka konceptualna choć nierzadko złożona i niosąca niebanalne przesłanie często zapraszająco wciąga nas w ,,zabawę” z prezentowanym dziełem.
Oczywiście, musimy pozostać świadomi tego, że nie każda forma sztuki może być prezentowana nam w sposób ,,otwarty” na przysłowiowe wyciągnięcie ręki i są ku temu powody – nie wolno nam zapominać o bezcennej wartości naszego kulturowego dziedzictwa, które należy chronić. Powtarzający się dawniej w muzeach i galeriach sztuki schemat prezentowania ekspozycji zza szyby, nauczył nas takiego z nią obcowania. Nie była to jednak forma najbardziej optymalna dla oglądającego widza. Dziś, gdy te wzorce są przełamywane, polski odbiorca niejednokrotnie jest zaskoczony, ale powoli oswaja się z nietuzinkowymi metodami serwowania nam tego co dawniej kryło się za szybką.
Leżanki, hamaki, strefa komfortu i piaskownica cukru
Dzisiejsze ekspozycje zaskakują innowacyjnością oraz pomysłowością. Przestrzenie, w których prezentuje się sztukę naprawdę potrafią zaskakiwać. Odwiedzając wystawy organizowane przez Wrocławskie BWA (Biuro Wystaw Artystycznych) możemy nie tylko usiąść, ale czasem nawet się położyć! Do dyspozycji mając nie tylko miękki i zachęcająco puszysty dywan, ale także hamak lub siennik wciąż pachnący ścierniskiem lub starym młynem. Pośród wsłuchanych w towarzyszącą wystawie muzykę gości na dywanie leży spokojnie pies, a po parkiecie boso biega kilkoro dzieci. I nikogo tutaj to nie gorszy! Opiekun czy opiekunka wystawy nie podnoszą do ust palca wskazującego i nie ,,cichają” na rozbawione dzieci. To już nie jest muzeum, tutaj sztuki się dotyka.
Towarzyszące ekspozycjom ruchome instalacje traktowałem jako formę ciekawego urozmaicenia2, dopóki nie zobaczyłem, na jak długo potrafią przykuć uwagę tych młodszych odbiorców sztuki. Wykonana z ceramiki miniatura diabelskiego młynu napędzanego sypanym z lejka cukrem, kolorowe wykonane z akrylu plastry wielopiętrowego tortu, które można do woli przekładać i turlać po parkiecie tworząc tym swoje własne kompozycje. ,,Uprzytulnienie” przestrzeni wystawienniczych odnosi niesłychane efekty. Stały się one bardziej atrakcyjne, nie tylko dla dojrzałego, dorosłego konesera sztuki, ale przez otwartość na młodszego widza również dla rodzin.
Podczas niedawno prezentowanej w przestrzeni BWA we Wrocławiu wystawy ,,Sztuka przejścia” jedna z absolwentek ASP miała okazję zaprezentować swoją pracę dyplomową. Był to projekt mebla terapeutycznego dedykowanego dzieciom cierpiącym na zaburzenia sensoryczne oraz mających trudności z motoryką małą. Finalny projekt wykonany z połączenia drewna i poduszek, sześcian mogący służyć zarówno za siedzisko, jak i za przyrząd do ćwiczeń terapeutycznych, budził podczas wystawy zainteresowanie nie tylko dzieci, ale i dorosłych, którzy ,,utykali” przy tym eksponacie na długie minuty. Ten designerski ,,mebel” powstał z myślą o najmłodszym odbiorcy oraz rodzinie. Takie projekty mnożą się i jest ich coraz więcej.
Stymulacja sztuką
Odejście od utartych schematów prezentowania szeroko rozumianych dzieł sztuki może być dla współczesnego odbiorcy niekiedy zaskakujące, wręcz onieśmielające. Uważam jednak, że warto tę przestrzeń eksploatować. Nowe, wykorzystywane dziś techniki, coraz bardziej interaktywne ekspozycje oraz rozmaite warsztaty przyciągają do przestrzeni kultury rodziny. Wspierają prawidłowy rozwój najmłodszych odbiorców sztuki, oferując – często zupełnie za darmo – plastyczne czy artoterapeutyczne zajęcia, które pomagają stymulować układ nerwowy dziecka.
Artykuł i zdjęcia: Bartosz Pogoń
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Spodobał Ci się nasz artykuł?
Przeczytaj również: Rebecca F. Kuang „Yellowface” – recenzja. Trupy rynku wydawniczego
Przeczytaj również: Louis de Funès – o tym, kogo wszyscy znają, choć nigdy nie poznali…
Przeczytaj również: Rzeki Londynu – recenzja
Przeczytaj również: Ciężar skóry – recenzja książki/span>
Przeczytaj również: Konsul – recenzja książki. Stanisław Dąbrowa-Laskowski wspomnienia ze służby
Przeczytaj również: Jadwiga Smosarska – najjaśniejsza z gwiazd międzywojnia
Przeczytaj również: Fallout, Fallout nigdy się nie zmienia – recenzja serialu Fallout Amazon Prime