Po prostu impro. Przepełnione spontanicznością przedstawienia, w których pomysłowość i prędki umysł aktora jest tak samo ważny jak zaangażowanie widza. Teatr improwizowany zapewnia jednocześnie rozrywkę, radość, nostalgię, sztukę i szaleństwo. Współczesne impro ma za ojca Anglika Keitha Johnstone’a i narodziło się w latach pięćdziesiątych XX wieku. Pierwotnym celem nowego nurtu sztuki było rozwijanie kreatywności aktorów, a także przybliżenie teatru nie tylko jego koneserom.
Teatr Improwizowany nie znaczy nieprzygotowany
Tłumacząc laikowi, czym jest impro można posłużyć się stwierdzeniem – to jak kabaret, tylko o wiele lepsze. Sama stosuję to niezgrabne porównanie, choć w ogóle nie przepadam za współczesnymi kabaretami, a impro… nierzadko mnie pochłania. Żeby naprawdę zrozumieć czym jest teatr improwizowany trzeba go obejrzeć, a tak naprawdę wziąć w nim udział. Spektakl zaczyna się od rozgrzewki dla widzów, bo wielu nie jest gotowych do natychmiastowego przełamania bariery, zazwyczaj dzielącej ich od występujących na scenie. – To nie jest tak, że w teatrze nie można mówić. Kiedy aktor ze sceny prosi, żeby widz się odezwał, to dobrze, by było, żeby widz się odezwał – mówi w reportażu radiowym „Energia Odnawialna” Jolanta Jackowska, aktorka Teatru Nowego w Łodzi i improwizatorka grupy ImproAtak!
Oglądający biorą udział w tworzeniu występów wyłącznie słownie, z reguły nie są zapraszani na scenę. W czasie spektaklu ich zadaniem jest podrzucanie aktorom sugestii miejsc, cech bohaterów i haseł pomagających w tworzeniu akcji i scenariusza w czasie rzeczywistym. Radość jest tym większa, im umysły widzów zaczną myśleć bardziej abstrakcyjnie i porzucają konwenanse. Ewentualną kontrolę i zachowawczość powinno się zostawić wyćwiczonym aktorom. – Wśród najdziwniejszych ról, w które musiałem się wcielić był np. Park Jurajski. Mój znajomy miał za zadanie odegrać Harrego Pottera, który miesza bigos łokciem i zmienia się w sowę. Od innej osoby publiczność wymagała, by zagrała ławicę ryb, płynącą na tarło – wymienia Alan Pakosz z krakowskiej grupy impro AD HOC.
Przedstawienia mogą przybrać formę krótkich gier, których zasady uprzednio tłumaczone są widzom. To opcja bardziej dynamiczna, więc i wywołująca częstszy śmiech. Grupy improwizatorów specjalizują się również w tak zwanych długich formach. Ich autorskie nazwy sugerują tematykę widowiska podążającą od kryminałów, komedii romantycznych, musicali, aż po bajki dla dzieci. Wszystko utrzymywane jest w komediowym nastroju.
Zawodowcy
Improwizatorzy zazwyczaj nie mają za sobą studiów artystycznych. Traktują ten zawód jako pasję i możliwość dorobienia pieniędzy. Bycie zawodowym aktorem, nie równa się byciu dobrym improwizatorem. Przygotowanie ze szkół teatralnych z całą pewnością pozytywnie wpływa na samoświadomość na scenie, słyszalność i dykcję aktora improwizującego, ale nie gwarantuje sukcesu w tych szalonych spektaklach. Nie każdy odnajdzie się w wartkim nurcie wydarzeń. Trzeba lubić adrenalinę, szybko myśleć, a na dodatek mieć do siebie duży dystans. I właśnie to ostatnie powoduje niesamowite wibracje sympatii miedzy publiką a aktorami.
Od kliku lat w Polsce organizowane są festiwale, na których świat improwizatorów ma okazję uczyć się, doświadczać nowych form i dzielić się wiedzą ze specjalistami z całego świata. – Aktorzy wchodząc na scenę nie wiedzą o czym będą grali spektakl, jednak mimo wszystko się do niego przygotowują. Stosujemy rozgrzewki, które mają obudzić nasze ciało i umysł. Na próbach nie tylko powtarzamy pewne schematy, według których toczą się gry, ale przede wszystkim musimy wytrenować nasze skupienie, słuchanie, obserwowanie, takie bycie tu i teraz. Nie chodzi bowiem o samodzielne brylowanie na scenie, tylko tworzenie wraz z innymi improwizatorami jednej maszyny, która ma siłę sprostać wszelkim nieoczekiwanym okolicznościom i wymaganiom publiczności – opowiada Katarzyna Chmara, aktorka Teatru Kameralnego w Bydgoszczy i grupy impro wymyWammy.
Gdzie obejrzeć?
W Polsce teatr improwizowany pojawił się niecałe 15 lat temu, więc w większości możemy podziwiać aktorów i improwizatorów dopiero wchodzących w świat działalności Keitha Johnstone’a. Każde z większych miast jak Łódź, Warszawa, Bydgoszcz, Kraków czy Wrocław ma swoją grupę impro. Większość z nich występuje (niestety) w klubach. I tu zachęta. Nie ryzykujcie popsuciem tej rozrywkowej uczty przez otoczenie pijackich wybryków, chodzących kelnerów i otwieranych wciąż drzwi do toalety. Świadomie oddajcie się w całości widowisku i współpracy z zawodowcami ze scen. Szukajcie spektakli organizowanych jak najbliżej teatralnych warunków, chociażby w miejskich domach kultury. – Sam nie grałem nigdy w typowym klubie. Mam jednak za sobą występy w różnych warunkach, na tzw. eventach korporacyjnych. Sala teatralna jest po prostu bardziej korzystna dla aktora, a za tym poczuciem komfortu podąża wyższy poziom spektaklu – mówi Konrad Michalak, aktor Teatru Nowego w Łodzi i członek grupy ImproAtak!.
Ewenement na skalę światową
W 2018 roku wakacyjną lukę w działalności teatrów wypełniła Wioska Artystyczna Janowo, czyli scena teatru komedii w samym środku malutkiej liczącej 5 mieszkańców zachodnio-pomorskiej wsi. Codziennie, przez dwa letnie miesiące łódzcy aktorzy i improwizatorzy, we współpracy z innymi zawodowcami z całej Polski kreują wymyślany wspólnie z widzami świat impro.
– Teatr w Janowie powstał pośród staroniemieckiej zabudowy ceglastych domów i pięknych krajobrazów. Byliśmy chyba pierwszą taką placówką kultury w Polsce, do której prowadziła polna wyboista droga. Gdy okoliczne władze, przekonały się jaką radość daje impro, wsparli nasze działania, a nawet zagwarantowali widzom bardziej komfortowy dojazd – śmieje się Kamil Retkiewicz, dyrektor WAJ. Komedie improwizowane można polecić wszystkim, którzy mają poczucie humoru i tym, którzy potrzebują je w sobie wskrzesić. Dobry, inteligentny spektakl impro można przyrównać do niebanalnej, wychodzącej poza główne schematy muzyki popularnej. Obcowanie z nim rozwija, ale jednocześnie pozwala na relaks.
Hanna Jocek
Poprzedni wpis autorki: https://proanima.pl/lektura-na-kazda-okazje-poradnik-prezentowy/
*Zdjęcie: Leon Liu / Unsplash