Utalentowana obserwatorka. Wrażliwa na ludzkie historie. Kobieta operator. W sztuce, którą tworzy, szuka możliwości przekraczania granic i eksplorowania duchowych aspektów życia. Podąża za bohaterami swoich filmów pokazując poszukiwanie sensu, transcendencje i relacje człowieka z Bogiem.
Z Karoliną Kłapkowską o procesie twórczym, śląskich klimatach i poszukiwaniu sensu rozmawiała Samanta Stochla.
Samanta Stochla: Karolino, śląskie klimaty, małe ciasne, duszne… i jakaś nadzieja lub jej brak, walka pozornie trudna do wygrania. Myślę tu o filmach, które zrobiłaś: „Bezduch” i „Badylok”. Widzę też nawiązania do Ikara. Powiedz proszę, co napędza Twoich bohaterów?
Karolina Kłapkowska: Walka o wolność i własną autonomię. Moi bohaterowie słyszą wewnętrzny głos, taki, o którym pisał Czesław Miłosz: „Zaraz dzień jeszcze jeden, zrób co możesz.”
Kiedy przeglądam napisy końcowe filmów, Twoje nazwisko pojawia się przy wielu funkcjach: fotosy, oświetlenie, współpraca operatorska, reżyseria, scenariusz, zdjęcia, montaż, operator kamer, a także teledyski… Czy jest coś, czego przy filmach nie robisz?
Karolina Kłapkowska: Szkoła rzetelnie przygotowuje do zawodu operatora filmowego, jednak warto również zrozumieć każdą z funkcji poszczególnych pionów na planie filmowym. To umiejętność, która w późniejszej pracy nad scenariuszem i opracowaniu całościowej wizji filmu bardzo pomaga, dając pewność w kształtowaniu materii filmowej. Kręciłam również teledyski i uważam, że każde doświadczenie stanowi krok naprzód. Muzyka ma zdolność wyzwalania pewnych obrazów w świadomości człowieka. Później pojawia się pytanie, jak przetłumaczyć to, co „uruchomiło” się na zamkniętą wizualnie formę, czyli na język filmu.
Do tego jesteś także antropologiem kultury, doktorantką i wykładowcą? Dużo tego. Jak to się stało, że zaczynając od antropologii, znalazłaś się na operatorce?
Karolina Kłapkowska: Kiedy byłam małą dziewczynką, w moim domu kręcono filmy, a operatorem była kobieta – bardzo mnie to wtedy fascynowało. Najpierw zainteresowałam się fotografią, zwłaszcza tym, co robiła Zofia Rydet – zapisem socjologicznym. Sama zaczęłam robić zdjęcia ludzi we wnętrzach, co sprawiało mi dużą radość. Fotografia była dla mnie tylko pretekstem, by dotknąć czyjegoś życia. Równocześnie zaczęłam oglądać bardzo dużo filmów z klasyki kina. Podobało mi się to, że za pomocą dźwięku, montażu i obrazu można „mówić” do widza własnym, unikatowym językiem. Pomyślałam, że chciałabym sama spróbować ustalić taki język, który w jakiś sposób utrwaliłby współczesność.
Wybrałaś trudny zawód dla kobiety. Jak się w nim czujesz? Jak brzmi żeńska forma nazwy zawodu operator kamery?
Karolina Kłapkowska: Kobieta operator budzi na planie pewną nieufność. Natomiast uważam, że wszystko zależy od ludzi, z którymi się pracuje. Jeśli kręcisz film z reżyserem, który cię wspiera, wierzy w ciebie i stara się wydobyć z ciebie to, co najlepsze, taka współpraca może być bardzo owocna.
Kto jest Twoim mistrzem, kto daje inspiracje, kto jest mentorem?
Karolina Kłapkowska: Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że jestem wdzięczna za to, że mogłam kształcić się w tak inspirującym środowisku, jakim jest Szkoła Filmowa w Katowicach. Ważne jest to, że wokół jest tylu doświadczonych artystów, którzy potrafią prowadzić młodych ludzi. Na moją twórczość największy wpływ mieli profesor Adam Sikora i profesor Jerzy Łukaszewicz. Z polskiej szkoły filmowej wymienię autora zdjęć, Jerzego Wójcika, z którym miałam przyjemność przeprowadzić wywiad jeszcze na studiach. Myślę, że ci trzej artyści reprezentują niezwykle ciekawe podejście do struktury obrazu filmowego i roli, jaką pełni autor zdjęć w procesie tworzenia filmu.
Twoja rodzina jest mocno artystyczna. Mama rzeźbi i tworzy ceramikę, tata jest rzeźbiarzem, siostra Zuzanna maluje. Wszyscy związani jesteście z ASP Wrocław. Jaki to miało wpływ na ciebie? Jak to jest być członkiem rodziny artystycznej?
Karolina Kłapkowska: Dzięki temu mam dużą otwartość na eksplorację różnych form wyrazu artystycznego. Dorastając otoczona obrazami i rzeźbami – miałam pewność, że sztuka jest potrzebna. To że zostałam wychowana przez ludzi, którzy mają ogromną pasję do swojego artystycznego zawodu ukształtowało moje spojrzenie na świat i sposób, w jaki się w nim odnajduję.
Czy artysta ma według Ciebie jakąś misję do wykonania? Co jest Twoją misją, mottem przewodnim w pracy twórczej? Co dla Ciebie jest ważne w życiu prywatnym i w pracy zawodowej? Czy to rozdzielasz, czy łączysz w jedno?
Karolina Kłapkowska: Trzeba znać swoją wartość i być sobie wiernym. Nie rozglądać się na boki 🙂
A jakie są Twoje wartości?
Karolina Kłapkowska: Wierzę, że prawdziwość przekazu jest kluczowa, by móc nawiązać głębsze połączenie z odbiorcami. Sztuka ma niezwykłą możliwość przekraczania granic i eksplorowania duchowych aspektów życia, takich jak poszukiwanie sensu, transcendencji i relacji człowieka z Bogiem. Interesuje mnie to, jak przeszłość wpływa na teraźniejszość i jak pamięć kształtuje tożsamość człowieka. Traktuję czas jako coś świętego i nieodwracalnego, co jest głęboko związane z ludzkim doświadczeniem. W świecie pełnym chaosu i niepewności film powinien nadal mówić o wartości jednostki i ludzkiego życia. Staram się pokazywać wewnętrzne zmagania bohaterów, ich moralne dylematy i osobiste transformacje, co prowadzi mnie do namysłu nad własnym życiem. Uważam, że sztuka powinna dążyć do odkrywania głębszej prawdy o ludzkim doświadczeniu i świecie.
Karolino, jeszcze na koniec wrócę do Twoich autorskich filmów. Powiedz proszę, w jaki sposób nad nimi pracujesz? Jak je wymyślasz? Jakie procesy są konieczne, by powstał Twój film?
Karolina Kłapkowska: Staram się słuchać ludzi. Czasami to właśnie jakaś konkretna opowieść mnie zatrzymuje i staje się punktem wyjścia do mojego filmu. Na początku pracy nad scenariuszem, tworzę kolaż obrazów, które w moim odczuciu są bliskie tej historii. Równocześnie analizuję język, jakim komunikują się bohaterowie, zastanawiam się, jakie dialogi i relacje najlepiej oddadzą ich emocje. Następnie zapisuję te przemyślenia i obrazy, starając się uchwycić istotę fabuły. Kolejnym krokiem jest przełożenie tych nieruchomych obrazów i zapisanych dialogów na język filmu. Myślę nad kompozycją kadrów, dynamiką scen, a także nad tym, jak muzyka i dźwięk mogą wspierać przekaz. Potem robię dokumentację fotograficzną, by uchwycić bohaterów i lokacje. Wtedy przychodzi coś jeszcze innego – nowy etap, tworzenie z wybranej materii.
A gdybym mogła spełnić jedno Twoje marzenie, co by to było?
Karolina Kłapkowska: Oczywiście kawa i lody.
Poniżej są zdjęcia Karoliny przy pracy, zdjęcia z filmu „Badylok” , oraz zdjęcia z jej reportaży i wystaw.
Rozmawiała Samanta Stochla (SVS)
Katowice, 2024.05.28
Link do filmu „Badylok”
https://filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=11137351
zdjęcia: Karolina Klapkowska
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Przeczytaj również: Filmy z Chin
Przeczytaj również: Louis de Funès – o tym, kogo wszyscy znają, choć nigdy nie poznali…
Przeczytaj również: Rzeki Londynu – recenzja
Przeczytaj również: Ciężar skóry – recenzja książki/span>
Przeczytaj również: Konsul – recenzja książki. Stanisław Dąbrowa-Laskowski wspomnienia ze służby
Przeczytaj również: Jadwiga Smosarska – najjaśniejsza z gwiazd międzywojnia
Przeczytaj również: Fallout, Fallout nigdy się nie zmienia – recenzja serialu Fallout Amazon Prime