Na ośnieżonym cmentarzu rozegrała się już niejedna tragedia. Mężczyźni w cylindrach niosą dwie małe trumny. Za nimi idzie trzecia, większa trumna, a obok stoi mężczyzna z zapłakanymi oczami. Ojciec i mąż, który właśnie stracił wszystko. Roztrzęsiony z zimna i szargających nim emocji. Zmęczony życiem Fredrich Harding zauważa Ellen Hutter, osobę, od której zaczęło się pasmo nieszczęść. Elegancki mężczyzna ledwo stojąc i szlochając zaczyna iść w kierunku Ellen. Po drodze wykrzykuje swoją prawdę o tym, od kogo pochodzi tragedia, która go spotkała. Jednak wszystko zaczęło się od szczurów, zarazy i tajemniczej, śmiertelnie niebezpiecznej skrzyni, która przypłynęła statkiem do niemieckiego miasteczka Wisburg.
Piękno i terror gotyckiego klimatu
Akcja filmu „Nosferatu” rozgrywa się w XXI- wiecznej Europie, gdzie zabobony, przesądy i nauka walczą o rząd dusz. Główni bohaterowie mieszkają w fikcyjnym, niewielkim niemieckim miasteczku Wisburg. Młoda dziewczyna Ellen Hutter i jej mąż Thomas Hutter, próbują mierzyć się z trudami życia. Mężczyzna chcąc zapewnić swojej żonie dobry status, majętność i sukces, wyrusza w podróż służbową do posiadłości tajemniczego hrabiego, gdzieś na terenie dzisiejszej Rumunii. Podróż z góry skazaną na porażkę. Podczas jego nieobecności kobietę zaczynają nawiedzać koszmary. W pomoc i opiekę nad obłąkaną Ellen angażują się przyjaciele Friedrich i Anna Harding, a później dołącza profesor Albin Eberhart von Franz. Oczywiście głównym antagonistą całej historii jest tytułowy Nosfertu, a przy jego boku owładnięty okultyzmem Herr Knock, czyli pracodawca Thomasa. Wątkiem przewodnim, który napędza całą historię jest uczucie hrabiego Orloka, czyli Nosferatu, do Ellen. Relacja „pięknej” i „bestii” kojarzy się z teledyskiem „I’d Do Anything for Love (But I Won’t Do That)” Meat Loafa. Młoda dziewczyna nie ma swojego wielbiciela, jest to bardziej przerażający i żądny krwi stalker. Orlok chce mieć nie tylko posiadłość w Wisburgu, ale też kobietę swojego życia, czyli Ellen, która już raz przyrzekła mu wierność. Jednak nie dotrzymała słowa i wyszła za mąż, co chwilowo uratowało dziewczynę od szaleństwa, ale tak naprawdę pozwoliła na jakiś czas zapomnieć o danym słowie.
Cała fabuła filmu Roberta Eggersa jest tak naprawdę połączeniem historii wampira z niemieckiego filmu „Nosferatu – symfonia grozy” Friedricha Wilhelma Murnaua z 1922 r. oraz „Draculi” Fracisa Forda Coppoli z 1992 r. Można poczuć, że fabuła jest w pełni oparta na scenariuszach tych filmów, a przewodnią ideą nie był pierwowzór tych opowieści, czyli książka „Dracula” Brama Stokera z 1897 r. Według Rogera Eberta, amerykańskiego krytyka filmowego, Dracula „doesn’t scare us but it haunts us”. Taki też jest obserwujący nas na każdym kroku mroczny Nosferatu, od pierwszej filmowej wersji, aż po współczesną.
Mniej zwierzęcy, a bardziej potworny hrabia mroku
We współczesnej wersji twórcy odeszli od wizerunku klasycznego wampira, jak w „Nosferatu – symfonia grozy”. Z bardziej zwierzęcego połączenia hieny, nietoperza i szczura, na ekranie spotkamy coś niezidentyfikowanego, groteskę człowieka. Potężny, wysoki szkielet, w połączeniu z głębokim sapaniem i zbliżeniami na twarz postaci, wprowadza oryginalny klimat tej opowieści. Żądna krwi bestia, bardziej wpisuje się w klimat okultystycznego demona niż ugruntowanego w popkulturze wizerunku wampira. Zamiast eleganckiego uwodziciela jak w filmie Coppoli „Dracula”, dostajemy gnijącego, odrażającego potwora z wąsem Johna „Scatmana”, który niesie zarazę. Głównym założeniem filmu było niepokazywanie wizerunku nieśmiertelnego arystokraty od razu, tylko stopniowe ujawnianie jego fizyczności. Doskonała charakteryzacja Billa Skarsgarda i sposób mówienia wywołują ciarki podczas seansu. Podczas przygotowań do roli, aby obniżyć swój głos o oktawę aktor pracował z islandzką śpiewaczką operową Asgerour Juniusdottir.
Z powodu swojej samotności, na randkę w ciemno z wampirem zdecydowała się Ellen Hutter. Jeszcze niezamężna dziewczyna borykała się z paraliżującymi koszmarami, od których uwolnił ją na jakiś czas jej mąż, Thomas Hutter. Kobieta mierzy się z nieziemskim zagrożeniem, które chce nią zawładnąć i posiąść, ale też cały czas odczuwa niepokojącą tęsknotą za mężem, który już wcześniej uchronił ją od opętania. Większość osób w obecności niestabilnej psychicznie Ellen czuje się nieswojo. Nikt nie ma siły na jej chandry, gdy na miasto naciera cień zagłady. Lily-Rose Depp po kontrowersyjnym wystąpieniu w serialu „Idol”, idealnie pasuje do opętanej i owładniętej pragnieniem Ellen Hutter. Doskonale zagrała zmiany z niewinnej niewiasty, w pełną dzikiej ekstazy, przerażającą i wyginającą ciało ofiarę opętania. Depp podczas przygotowań do roli inspirowała się aktorką Isabelle Adjani, która zagrała w „Nosferatu wampir” ale też w „Opętaniu” Andrzeja Żuławskiego.
Pełną zmian i nadziei kreację aktorską zaprezentował Nicholas Hoult w roli Thomasa Huttera. Uległy, sparaliżowany strachem mężczyzna, który w miarę rozwoju akcji zyskuje sprawczość i pragnie zmiany. Ta postać jest jak pionek w mrocznej grze zaplanowanej przez wampira. Ze wszystkich sił próbuje wszystkich ochronić, jednak mu się to nie udaje. Niby wysłany w interesach przez przełożonego Herr Knocka, tak naprawdę ma zrealizować mroczny plan.
Jedną z najciekawszych postaci, która przez większość filmu nie oddała się wierze w zabobony jest Friedrich Harding, grany przez Aarona Taylor-Johnsona. Mężczyzna, któremu logika każe wierzyć, że demony nie istnieją, a wszystko można racjonalnie wytłumaczyć lub wyleczyć tradycyjnymi, przyziemnymi metodami. Ta postać pęka dopiero w momencie, kiedy traci wszystko. Jego żywot później nie trwa długo i tym bardziej nie kończy się happy endem. Aktor gra tą postać bardzo teatralnie i dżentelmeńsko, co nie za bardzo pasuje do całej opowieści.
Całe show kradną jednak postacie drugoplanowe. W szczególności ekstrawagancki, żywiołowy i szalony profesor Albin Eberhard von Franz grany przez William Defou, który tak naprawdę gra siebie i jest w tej roli wspaniały. Jako jedyna postać wprowadza humor i życie do filmu, a scen z szalonym profesorem jest stanowczo za mało. Zafascynowany okultyzmem odpowiednik von Helsinga nadaje dynamiki całej opowieści. Jest połączeniem obłędu, uporu, humoru i wiedzy na temat najmroczniejszych sekretów świata. Pełną charakteru postacią jest też obłąkany sługa hrabiego, czyli Herr Knock grany przez Simona McBurneya. Ta dwójka bohaterów przyciągała całą moją uwagę, gdy tylko pojawiali się na ekranie.
Masakryczna uczta dla oczu
Atmosfera grozy i przenikliwego mroku jest budowana na każdym kroku. Robert Eggers zadbał o wszystkie szczegóły, od kostki brukowej na uliczkach, framugi drzwi, aparatury lekarskiej, przez fakturę drewna lub wnętrze rumuńskiej chaty. Malarskie zabarwienie kadrów wprowadza przenikliwy chłód. W filmie nie ma mocnych kolorów, twórcy postawili na wyblakłe odcienie, a jedyny kolor, który najbardziej rzucił mi się w oczy, to fioletowy bez. Sceny wyglądają jakby jedynym oświetleniem było zastane światło słoneczne, blask świec lub ogień w palenisku. „Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę” jak powiedział Jerzy Stuhr w „Seksmisji” – to cały klimat filmu Eggersa. Klaustrofobiczne przestrzenie, mgła, gra światłem i cieniem napędzają sączący się z ekranu przeszywający mrok i niepokojąca ciemność.
W zakrzywionej przestrzeni, gdzie czas biegnie szybciej niż powinien, zbliżamy się do posiadłości hrabiego Orloka. W zamku cały czas czujemy oddech wampira na karku, a kamera prześladuje bohatera. Wyobrażenie zamczyska złego księcia ciemności jest wręcz bajkowe. Jadąc czarną karocą bez kierowcy, czujemy się jak na wyprawie do księżniczki, która jest uwieziona na szczycie wieży. Zamek Nosferatu wyłania się z mgły i tak samo jak uliczki w mieście Wisburg, tonie w szarości i przerażeniu.
Robert Eggers oddaje hołd filmowemu oryginałowi z 1922 r., ale go nie naśladuje. Oprócz znanej z wielu filmów historii, twórca dodał sceny, które oddają oryginalny styl dzieła. Przez mocne kontrasty światła i cienia film czerpie z niemieckiego ekspresjonizmu. Motyw cienia, obecny w kultowej scenie z „Nosferatu-symfonia grozy”, gdzie cień wampira przesuwa się po ścianie, jest wykorzystany na swój sposób we współczesnej wersji. Eggers kontynuuje swój charakterystyczny styl, wplątując do historii wątki okultystycznego folkloru. Jak w innych jego pracach pozostajemy w nastroju na mitologie, folklor, legendy i obrzędy.
Scenografia Craiga Lathropa cudownie współpracuje z oświetleniem. Głównie z efektem wykorzystania świec, który dodają scenografii większej autentyczności. Przepiękne zdjęcia autorstwa Jarina Blaschke oddają nastrój wiktoriańskiego mroku. Dzięki połączeniu niepokojących kadrów i przeszywającej muzyki, cały czas czujemy zagrożenie. Twórcy wiedzą czego oczekuje widz, więc w pierwszej części filmu przedłużają naszą piękną wizualnie mękę. Jednak przeciągnięte sceny są dużym minusem tej opowieści, ponieważ przez oparcie się na znanej strukturze „Draculi” film jest bardzo przewidywalny. Wolne tępo, przydługie sekwencje, które jedynie budują klimat, mogą nudzić widzów.
„Krew jest życiem” to przewodnia myśl w filmie, pełnym elementów symbolizujących śmierć. Pojawia się powszechny problem żeglugi i zmora ludzkości, czyli szczury. Symbol zarazy i chaosu, który w XVI w. dziesiątkował Europę epidemią dżumy. Przez „księcia szczurów” gryzonie przyniosły zarazę również do niemieckiego miasteczka. Fascynacja grozą, śmiercią i nieśmiertelnością obecna w filmie jest charakterystyczna dla wiktoriańskiego stylu. Najbardziej wyróżniającym się elementem w filmie jest fioletowy bez, który przedstawia relacje romantyczne głównej bohaterki. Ten kwiat może oznaczać nie tylko pierwszą miłość, ale też obsesję. W mitologii greckiej kwiat bzu nawiązuje do mitu o nimfie Syrignie. Rusałkę o niezwykłej urodzie ścigał Pan, bóg dziczy, lessów i pól. Aby ukryć się przed natarczywym bogiem świtezianka zmieniła się w krzew bzu, jednak i tak nie zdołała uciec od swojego stalkera. Ten mit idealnie oddaje jednostronne pożądania Orloka względem Ellen.
Podsumowanie
„Nosferatu” w reżyserii Roberta Eggersa oprócz samej fabuły jest na najwyższym poziomie scenograficznym, montażowym, kostiumograficznym i dźwiękowym. Jednak nie jest to spełnienie marzeń fana gotyckiego filmu o wampirach. Obraz na pewno nadrabia atmosferą, która jest cudownie mroczna. Jednak czuję niedosyt, ponieważ „Nosferatu” wypada bardzo średnio wręcz nijako, na tle innych filmów Roberta Eggersa jak „Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii” lub „Lighthouse”.
W drugiej części filmu brakuje mi dalszego budowania grozy, która była idealnie wprowadzana w pierwszej połowie. Sama końcówka filmu też nie jest czymś czego oczekiwał widz. Nikt nie nastawiał się na fajerwerki, ale druga część opowieści kuleje pod względem zbudowanej wcześniej atmosfery. Film jest w zawieszeniu gdzieś pomiędzy kinem dla przeciętnego zjadacza chleba, a odejściem w autorski styl reżysera. Atuty „Nosferatu” nie są po stronie historii, ale we wszystkim co tę historię tworzy. Wizualnie imponujące, jednak nie jest to najlepszy film Roberta Eggersa.
Przez cały seans czuć psychoseksualną głębię. W filmie jest stanowczo za dużo ciągłej żądzy i zwierzęcej natury człowieka, która po pewnym czasie jedynie budzi obrzydzenie. W niektórych scenach, a konkretnie w jednej, nie rozumiem dodania erotycznego wątku, ponieważ nie miało to żadnego przełożenia na dalszą opowieść. Mam poczucie, że wątki seksualne były wprowadzone na siłę, tylko po to, aby utrzymać uwagę widza, w szczególnie w drugiej części filmu.
Dla wielbicieli kina, w którym dużo się dzieje, nie będzie to film łatwy w odbiorze. Więcej przyjemności wyciągną z seansu osoby zainteresowane kinem artystycznym, grozy, kostiumowym lub fani stylu gotyckiego lub wiktoriańskiego.
Recenzja: Zuzanna Szarczyńska
Zdjęcia: Oficjalny fanpage
Spodobał Ci się nasz artykuł? Sprawdź inne teksty!
Przeczytaj również: Wrooklyn Zoo – recenzja filmu
Przeczytaj również: Film Love Lies Bleeding – analiza nieszczęśliwego romansu
Przeczytaj również: The Brutalist (2024) – recenzja filmu
Przeczytaj również: The Royal Hotel – recenzja!
Przeczytaj również: Przed wschodem słońca – recenzja filmu
Przeczytaj również: Minghun – jak zmierzyć się z pustką i samotnością
Przeczytaj również: Arcane sezon 2 – recenzja serialu
Nic dla Ciebie? Wybierz, co chcesz przeczytać!
✨ recenzje książek
✨ recenzje filmów
✨ recenzje płyt
✨ relacje ze spektakli teatralnych
✨ artykuły o sztuce
✨ recenzje komiksów
✨ nowinki technologiczne
Ucz się z nami! Poczytaj o kulturze w obcym języku:
✨ angielski
✨ francuski
✨ niemiecki
✨ ukraiński