Mazury – Kraina Tysiąca Jezior i cel wakacyjnych wyjazdów, przyciąga również filmowców. Polański kręcił tutaj „Nóż w wodzie”, a mazurskie jeziora zagrały Deltę Nilu w „Faraonie” Kawalerowicza. Bo przecież tutaj wszystko jest możliwe. Zwłaszcza od czasu, kiedy utworzono Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy, prace przy nowych realizacjach nabrały tempa.
Na Warmii i Mazurach powstało prawie 100 filmów i seriali ze scenami do słynnej „Stawki większej niż życie” na czele. Piotr Domalewski zrealizował obsypany nagrodami obraz „Cicha noc” i powrócił tu podczas prac przy swojej kolejnej produkcji „Jak najdalej stąd”.
„Wszystko dla mojej matki” – film Małgorzaty Imielskiej kręcono m.in. na Warmii i Mazurach, podobnie jak sceny z drugiej części „Tarapatów” – młodzieżowej produkcji w reżyserii Marty Karwowskiej. A ostatnimi czasy w regionie gościła ekipa filmu pod roboczym tytułem „Baltazar” w reżyserii Jerzego Skolimowskiego. Filmowcy spędzili 10 dni na planach m.in. w Galinach, Ornecie i Jedwabnie.
„Cicha noc” w mazurskich chatach
Jedną z najważniejszych produkcji regionu ostatnich lat okazał się wspomniany film Piotra Domalewskiego „Cicha noc”. Film zdobył m.in. nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni obraz Polskie Nagrody Filmowe „Orły” w kilku kategoriach. Obraz pokazuje sytuację polskiej rodziny w magicznym klimacie świąt Bożego Narodzenia. Nie wszystko w tym filmie jest jednak tak, jak sobie wymarzyli.
Lepsze miejsce dla realizacji filmu trudno byłoby natomiast sobie wymarzyć, zwłaszcza że w tej produkcji zagrały m.in. warmińskie chaty, a także niezwykła przyroda regionu.
„Jak najdalej stąd” z pomocą strażaków
Reżyser Piotr Domalewski wrócił w ten region przy okazji realizacji kolejnego filmu „Jak najdalej stąd”. Pierwsze prace przy filmie nie należały do najłatwiejszych, zaczynano je w lutym, kiedy… nie było śniegu. Aura potrafi być jednak przewrotna, więc w nocy spadł i spadła też temperatura, a rankiem był już siedmiostopniowy mróz i trudno było realizować zdjęcia. Od czego są jednak strażacy! Ci z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gutkowie spisali się filmowo. Od 5 rano polewali wodą chodniki i trawnik na przystanku autobusowym, gdzie rankiem realizowano kolejną scenę. Dzięki nim obyło się bez tzw. przestoju, a dalsze prace przy filmie stały się możliwe.
W tym filmie zagrały m.in.: olsztyńska starówka oraz kościół przy ul. Pana Tadeusza w Olsztynie. W olsztyńskim pubie Carpenter realizowano zdjęcia w irlandzkiej scenerii. Reżyser wspominał, że pub miał ciekawszy charakter niż wiele klubów na Zielonej Wyspie.
Od Konwickiego do Smarzowskiego
Wizyty twórców filmowych na Warmii i Mazurach mają długą i nieraz zaskakującą historię. O magii tej krainy przekonał się już w 1961 roku Tadeusz Konwicki, kiedy w Mikołajkach i Baranowie kręcił „Zaduszki”. W tym samym roku swój debiutancki pełnometrażowy film zrealizował Roman Polański. Jego „Nóż w wodzie” przyniósł mu międzynarodową sławę, aż po nominację do Oscara. Mazury to przecież polski cud natury, a filmowcy doskonale wiedzą, jak takie „cuda” mogą zagrać na ekranie. O jednym z nich mogliśmy przekonać się w „Faraonie” Jerzego Kawalerowicza, gdy wody jeziora pod Giżyckiem zamieniły się w… Deltę Nilu.
Warmińsko-mazurskie scenerie docenili też inni artyści o międzynarodowej sławie: Volker Schlöndorff m.in. na zamku w Szymbarku koło Iławy kręcił zdjęcia do „Króla Olch”, Jerzy Skolimowski filmował sceny do produkcji „Cztery noce z Anną”. Wojciech Smarzowski – nakręcił zaś słynną „Różę”, której akcja osadzona jest przecież w regionie.
O biskupach – w animacji
Osobną kategorią są dokumenty, które upamiętniają atrakcje regionu. Nieraz mają zaskakującą formułę, jak animacja „Biskupia Warmia”, który jest kontynuacją animacji „Miasto nad Łyną”. Powstał także: dokument o Domu Polskim w Olsztynie, który jest obiektem o symbolicznym znaczeniu dla polskiego ducha miasta oraz „Spuścizna” – film przedstawiający sagę rodu Leyków – mazurskich działaczy zaangażowanych w obronę polskości w okresie międzywojennym.
Inny mazurski dokument „In touch”, zjeździł kawałek świata na festiwalach i zdobył wiele nagród. Porusza temat niezwykle aktualny na Mazurach – emigrację zarobkową mieszkańców mazurskiej wsi, w tym przypadku – Stare Juchy na Islandię. Co ciekawe, emigranci utrzymują kontakt z bliskimi dzięki Internetowi.
Stańczyki, kościoły i jeziora
Niedawno do rąk filmowców trafił przewodnik „Warmia i Mazury. Lokacje filmowe”, zawierający prezentację najciekawszych miejsc w regionie. Najważniejszy wyróżnik Warmii i Mazur został stworzony przez naturę w postaci interesująco ukształtowanego terenu polodowcowego, gdzie znajdziemy zieleń i wodę, jeziora i lasy, pagórki i nierówności. Są ciekawym aspektem pejzażu z perspektywy oka kamery.
Do intrygującej, a zastanej warmińsko-mazurskiej przyrody dochodzą atrakcyjne dla filmowców elementy, ukształtowane przez człowieka. Przede wszystkim – architektura sakralna pod postacią kościołów różnych religii – od katolickiej, poprzez ewangelicką, aż do prawosławnej. Malownicze cerkwie dobrze prezentują się w kamerze, a warto pamiętać, że Warmia historycznie była katolicka, zaś Mazury w części zamieszkują ewangelicy. Stąd nawet nazwa regionu – „Święta Warmia” z jej starannie wypielęgnowanymi i pięknie odrestaurowywanymi starymi kapliczkami, które zagrały w wielu filmach. Niektóre mają po kilkaset lat. Budowano je z czerwonej, wypalanej cegły, dzięki czemu w dobrym stanie zachowały się do dzisiaj.
W regionie spotkamy też wiele przydrożnych krzyży – przy domach, kościołach, a zwłaszcza na rozstajach dróg. Stawiano je w takich miejscach, aby „patrzyły” na pola uprawne i „doglądały”, by wszystko dobrze rosło, a pod koniec lata plon był obfity.
Na Warmii możemy doliczyć się ponad 1600 takich krzyży, budowanych przez lokalnych rzemieślników-artystów z drewna, żeliwa albo z obu tych materiałów. Podobnie jak kapliczki stały się symbolem regionu.
Wspominając (również filmowe) atrakcje regionu, nie sposób zapomnieć o Świętej Lipce z jej Sanktuarium Maryjnym. Już w XV wieku przybywali tam pielgrzymi, a jak głosi tradycja, miejsce zawdzięcza swą nazwę pewnemu więźniowi, który wyrzeźbił w drewnie figurę Maryi i postawił ją pod lipą. Z czasem zasłynęła łaskami i miejsce stało się celem licznych pielgrzymek. Podobnie jak o Gietrzwałd, zwany Warmińską Częstochową.
Mazurskie festiwale
Na uwagę, nie tylko filmowców zasługują unikatowe mosty Stańczyki oraz ciągi komunikacyjne wiaduktów, które wyróżniają ten region. Malownicze młyny i stare chaty, gdzie czas się zatrzymał, a kręciła się akcja niejednego filmu. A jeśli komuś jeszcze byłoby mało, warto zwrócić uwagę na warmińsko-mazurskie festiwale.
Latem – największy festiwal muzyki filmowej w północnej Polsce, czyli Arena Festival Film&Music w Ostródzie, a jesienią – WAMA Film Festival w Olsztynie.
W Kętrzynie organizowano Festiwal Filmów Historycznych, a corocznie odbywają się tam rekonstrukcje wydarzeń z okresu II wojny światowej pod hasłem „Walkiria” – piknik militarny z udziałem filmowych grup rekonstrukcyjnych. Jest czego posłuchać i co oglądać.
Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.
Przeczytaj: Polska w filmowym stylu – HollyŁódź
Przeczytaj: Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych Młodzi i Film – wywiad z Anną Serdiukow
Przeczytaj: Rozmowa z Katarzyną Klimkiewicz, reżyserką filmu o Kalinie Jędrusik