Odessa, tygiel kulturowy nad Morzem Czarnym połączony z geopolityczną burzą XX wieku tworzył mieszankę inspiracji dla wielu artystów. Dzięki najnowszej wystawie w Międzynarodowym Centrum Kultury, współtworzonej przez Odeskie Muzeum Sztuki, możemy odkryć jej złożone piękno, a zgromadzone na niej dzieła opowiedzą nam o tożsamości regionu, kształtowaniu się kanonów artystycznych i roli sztuki w realiach wojennych.
Aby wejść do miasta musimy przejść po 192 schodach. Wspinamy się powoli, czytając od lewej do prawej telegraficzny skrót wieku XX. Nasze sumienne czytanie przerywa interwencja pancernika Potiomkin. Nie, nie jest to rok 1905, lecz koniec lat 90., a schody opanowali aktorzy pod przewodnictwem Ołeksandra Rajtburda. 9 minutowy spektakl wciąga widza, który do końca nie jest pewien tego co widzi i liczy powtarzające się sceny, szukając jakiegoś schematu. Na próżno, nic nie jest regularne, a czarno-biały obraz słynnej sceny na odeskich schodach, gdzie wojsko strzela do cywilów, rządzi się swoimi prawami. W ten sposób ukraińska młoda sztuka wyśmiewa sowiecki przekaz propagandowy.
W kolejnej sali wchodzimy ponownie na pierwszy schodek, tym razem powoli, zachowując przy tym wszelką ostrożność. Za sprawą obrazów przenosimy się do początków dwudziestego wieku. Szczególną uwagę warto zwrócić na dzieła Michajło Żuka. Wprawne oko od razu dostrzeże ich podobieństwo do warsztatu Mehoffera i Wyspiańskiego, których Żuk był wychowankiem.
Pokonując dwa kolejne stopnie przenosimy się do 1953 roku, kiedy to umiera Towarzysz Stalin, w związku z którym to wydarzeniem artyści mogą przystąpić do luzowania sztywnego gorsetu socrealizmu. Klimat tamtych lat oddają prace Ołeksandra Frejdina, Łewa Meżberha i Walentyna Chruszcza.
Mimo tak dużego przeskoku czasowego nie możemy jednak pominąć lat 30. i 40., które skrywają się po drodze w niewielkiej, granatowej przestrzeni za kotarami. Opis przenosi nas w czasy terroru stalinowskiego, podczas którego wszechogarniający głód przynosi setki tysięcy ofiar. Za symboliczny koniec sztuki nowoczesnej Odessy przyjmuje się śmierć dyrektora Muzeum Sztuki Współczesnej w 1937 roku. Niespełna sto lat później kolejna wojna dała o sobie znać w gmachu muzealnym. Prace są wymowne, poruszają to co w wojnie jest straszne – głód, zniszczenia i śmierć, unikają jednak przestawiania drastycznych widoków.
Po raz kolejny wracamy na schody, pnąc się w górę schodek po schodku. Jest rok 1967, za sprawą fotografii przenosimy się na uliczny pokaz prac Stanisława Syczowa i Walentyna Chruszcza. Obrazy wisiały na ogrodzeniu Teatru Opery przez trzy godziny, budząc kontrowersje i ciekawość przechodniów. Był to kluczowy moment dla ukraińskiej sceny artystycznej. Ogromna fotografika obrazuje trudną pozycję artystów, gdyż pomimo odwilży nadal panuje cenzura, a niewygodni twórcy są spychani na margines świata artystycznego.
Następny stopień na naszej drodze jest najbarwniejszy, bowiem przenosimy się do lat 70. Żywe barwy dominują w pracach Ludmyły Jastreb, Jurija Łejdermana czy Ołeksandra Frejdina, dając nadzieję na lepsze jutro. Płynnie przechodzimy do lat 80., które należały do konceptualistów takich jak Łeonid Wojcechow, Ighor Czackin czy wspomniany wcześniej Jurij Łejderman.
Czujemy się coraz swobodniej na przemierzanych schodach, każdy kolejny stopień wydaje się prostszy, bardziej pewny, jednak w końcu nastaje rok 2014, który jest kolejnym punktem zwrotnym dla artystów Odessy. Aneksja Krymu i rosyjski najazd na Donbas nie pozostały bez echa w sztuce ukraińskiej. Twórcy tego okresu skupili się w swoich pracach na tożsamości, totalitaryzmie, przemocy oraz dekomunizacji. Kwestie te nadal są otwarte, gdyż mamy do czynienia ze stanem permanentnej wojny. Idealnie obrazuje to twórczość Igora Husiewa, który w cyklu Trzecia wojna światowa 2022-2023, rozważa wpływ rosyjskiej kultury imperialnej na społeczeństwo, ale również na jednostkę. Każdego dnia w swoich mediach publikuje on nowe prace, przekształcając znane wyobrażenia i symbole w ironiczne obrazy. Nagle zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy na górze schodów, podziwiając rysunki Husiewa. Kątem oka widzimy psychodeliczną interwencję Potiomkina i rozpoczynamy naszą podróż od nowa.
Wystawa jest jak najbardziej godna uwagi. Dobór prac, jak również zgrabny rys historyczny dają nam przestrzeń do refleksji nad tym, w jaki sposób miniony system wpływał na życie twórców. Wystawa, jak sami organizatorzy podają, zawiera treści nieodpowiednie dla osób nieletnich i wysoko wrażliwych, z którym to stanowiskiem jak najbardziej się zgadzam. Wraz z wystawą organizowany jest cykl spotkań, które jeszcze bardziej przybliżają ukraiński świat sztuki. Bez problemu można je obejrzeć zarówno na żywo, jak i w wersji multimedialnej na profilach internetowych Międzynarodowego Centrum Kultury.
Dane Techniczne
Miejsce: Międzynarodowe Centrum Kultury, Rynek Główny 25
Czas trwania: od 17 maja do 1 września 2024
Kuratorkami wystawy są Yuliia Berdiiarowa, Żanna Komar i Valeriia Pliekhotko
Relacja: Nina Kucharczyk
Zdjęcia: Międzynarodowe Centrum Kultury
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Spodobał Ci się nasz artykuł? Przeczytaj więcej o sztuce!
Przeczytaj również: Pierwsza ukraińska scena teatralna w Polsce aktywnie działa pod patronatem Instytutu im. Jerzego Grotowskiego
Przeczytaj również: Nie wszystko złoto, co zachwyca – recenzja wystawy Złote Runo Sztuka Gruzji w Muzeum Narodowym w Krakowie
Przeczytaj również: “Pałac pełen bajek” – Otwarcie zmodernizowanej wystawy w łódzkim Muzeum Kinematografii
Przeczytaj również: Odzyski-obiekty. Bogusław Bachorczyk
Przeczytaj również: Nowe oblicze slashera – gatunkowa dekonstrukcja i społeczne zaangażowanie
Przeczytaj również: Kos – recenzja. To nie jest film o Kościuszce