Jednym z najlepszych sposobów na znalezienie dobrego filmu na sobotni wieczór jest sprawdzenie filmografii swojego ulubionego aktora. A że w moim przypadku jest nim Tom Hanks, to siłą rzeczy obejrzeć „musiałem” najnowszy obraz z Hanksem w roli głównej. „News of the World”, czyli „Nowiny ze świata” to film w reżyserii Paula Greengrassa – twórcy, który na swoim koncie ma takie mistrzowskie produkcje jak m.in. „Krwawa niedziela”, „Krucjata Bourne’a” i „Kapitan Phillips”.
Nic nie jest proste na Dzikim Zachodzie
Film, dostępny na platformie Netflix, zabiera nas na Dziki Zachód, do wymarzonej krainy wielu amerykańskich rodzin, zdążających do swojego eldorado w ciągnących się kilometrami karawanach. Wśród nich jest kapitan Jefferson Kyle Kidd (Tom Hanks), weteran, uczestnik wojny secesyjnej, podróżujący od miasteczka do miasteczka po to, by za niewielkie pieniądze czytać wiadomości ludziom, którzy albo nie potrafią czytać, albo nie mają dostępu do gazet (i czasu, by się nad nimi pochylić). W trakcie jednej z takich podróży po Teksasie Kidd spotyka małą blondwłosą dziewczynkę (w tej roli Helena Zengel), która przez sześć lat wychowywana była przez Indian Kiowa. Kierowany odruchem serca Kidd postanawia odwieźć ją do najbliższego miasta, by przekazać dziecko prawowitym opiekunom. Ale na Dzikim Zachodzie nic nie jest proste, więc Kidd i Johanna zmuszeni będą przez wiele, wiele dni wędrować po teksańskiej sawannie, tocząc brutalną walkę o przetrwanie. Tyle szczegółów związanych z fabułą, by nie odbierać czytelnikowi frajdy z oglądania filmu.
Człowiek i śmierć
Film Paula Greengrassa to po pierwsze zapierające dech w piersiach ujęcia, pokazujące piękno i dzikość amerykańskiego Zachodu (ich autorem jest polski operator Dariusz Wolski, który za „News of the World” otrzymał nominację do Oskara). Porażająca swoim ogromem pustynna przestrzeń w sugestywny, symboliczny sposób obnaża kruchość ludzkiego istnienia, wystawionego na działanie żywiołów, przeciwko którym nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Ale to nie pustynia zabija w filmie Greengrassa. Tu śmiercionośny jest człowiek, który po to, by zarobić, jest w stanie zabijać z zimną krwią, bez zmrużenia oka. Taki obraz Dzikiego Zachodu na trwałe zagościł w naszej wyobraźni. I do niego nawiązuje reżyser filmu, snując opowieść o okrutnym kraju osadników, zmagających się nie tylko z bezlitosną naturą, ale i z nieustannymi napadami Indian strzegących swoich terytoriów.
Co ma więc zrobić ktoś, kto nie chce być częścią tego okrucieństwa; ktoś, kto kieruje się w życiu prostymi, uczciwymi zasadami? Pozostawiony sam sobie może poddać się, unikając konfliktu, albo stanąć twarzą w twarz ze złem, niszczącym wszystko na swojej drodze. Kapitan Kidd wybiera tę drugą ścieżkę, próbując ocalić nie tylko siebie, ale i zagubioną, zbuntowaną, pozbawioną rodziny Johannę.
Western w najlepszym wydaniu
Oglądając „Nowiny ze świata”, wciąż miałem przed oczami słynne opowieści Karola Maya o Winnetou, Old Shatterhandzie i Old Shurehandzie – gawędy o bohaterach Dzikiego Zachodu, którzy zawsze stawali po stronie dobra. Kapitanowi Kiddowi daleko jest do westernowych superherosów (chociaż świetnie włada strzelbą i pistoletem). Ale jest w nim coś, co przyciąga uwagę, wzbudza szacunek i ocala wiarę w człowieka. Paul Greengrass w jednym z wywiadów stwierdził: „Kiedy przeczytałem powieść, na której opiera się film – wspaniałą powieść Paulette Jiles „News Of The World” – zrozumiałem, jak w 1870 roku wyglądała Ameryka, mocno podzielona, niepewna, dokąd chce się udać, desperacko szukająca uzdrowienia po wojnie secesyjnej, i nie będąca w stanie go odnaleźć. Zaintrygowała mnie postać samotnego czytelnika wiadomości, bohatera, który stracił wszystko podczas wojny i mając tylko torbę ze starymi gazetami, wędruje od miasta do miasta, czytając wiadomości każdemu, kto chce je usłyszeć”.
Magia storytellingu
To czytanie gazet ma w filmie wyjątkową wymowę, bo widzimy, z jakim zaangażowaniem mieszkańcy teksańskich miast uczestniczą w spektaklach organizowanych przez kapitana Kidda (bo są to małe przedstawienia, w których mówca podnosi i ścisza głos, stosuje wymowne pauzy i ukradkowe spojrzenia rzucane w stronę słuchaczy, skupionych nie tylko na wiadomościach, które ich bezpośrednio dotyczą, ale i na samej wyjątkowości spotkania, będącego dla nich świętem, rzadką okazją do odpoczynku). Dlatego „Nowiny ze świata” to także film o magicznej sile opowieści, jednoczącej społeczność, ekscytującej i elektryzującej. – „Myślę, że w pewnym sensie opowiadanie historii ma uzdrawiającą moc – mówi Paul Greengrass. – Opowiadając historie […] Kidd przyciąga publiczność i buduje z nią relacje”.
Miłość przeciwko samotności
Ale jest w tym filmie coś jeszcze, coś, co łamie westernowy schemat, wymyka się konwencjom. Bo „Nowiny ze świata” to nie tylko klasyczny western z pościgami i strzelaninami, ale i opowieść o sile miłości. Kidd mógł przecież zostawić Johannę w pierwszej lepszej mieścinie, nie zawracając sobie głowę jej losem. A mimo to zdecydował się na podróż w nieznane, przez najniebezpieczniejsze terytoria opanowane przez Indian i krwiożerczych zbirów. Co go złączyło z Johanną? Miłość, samotność, a może „zwyczajny” szacunek wobec człowieka? Na to pytanie będziemy musieli odpowiedzieć sobie sami, zastanawiając się, czy my także postąpilibyśmy tak, jak kapitan Kidd?
Kino moralnego niepokoju
Paul Greengrass przyznaje, że jego film to także opowieść o podzielonej Ameryce, zmagającej się z powojennym kryzysem. W filmie pojawia się wymowna scena, w której widzimy powieszonego czarnoskórego mężczyznę i przyczepioną do niego kartkę z napisem „Teksas mówi, że to jest kraj białych ludzi”. Ważną rolę odgrywają także Indianie – ofiary grabieżczej polityki osadniczej, zagarniającej ziemie należące do nich od setek lat. Greengrass nie komentuje tych obrazów, nie ocenia, nie zmusza do opowiedzenia się po określonej stronie, tylko umiejętnie wplata je w fabułę, konfrontując moralną wymowę scen z postępowaniem głównego bohatera. Dlatego „Nowiny ze świata” przypadną do gustu nie tylko wielbicielom historii o Dzikim Zachodzie, o odważnych szeryfach i spragnionych krwi opryszkach. Najnowszy film Paula Greengrassa to najwyższych lotów kino moralnego niepokoju.
Dominik Sołowiej – dziennikarz, krytyk filmowy, właściciel Agencji Reklamowej Studio DS Info. Współpracował z wieloma firmami i instytucjami publicznymi, kreując i realizując strategie marketingowe. Interesuje go marketing polityczny, zagadnienia public relations oraz problematyka nowych mediów.
Poprzedni tekst autora: Spike Lee i przeklęta gorączka złota
Przeczytaj: Zjeść pastrami z Malcolmem XD
Przeczytaj: “Przyszłość jeszcze nie istnieje” – wywiad z Dariuszem Biskupskim
Źródło informacji:
www.npr.org/2021/01/14/956790114/news-of-the-world-filmmaker-wanted-to-explore-the-healing-power-of-storytelling