Troje kuzynostwa, kawalerka i jedna osoba z zewnątrz – to krótki przepis na awanturę, która ciągnąć się będzie całą noc.
Dla głowy pewnej mieszkającej w Nowym Jorku żydowskiej rodziny nadeszła sądna godzina. Dziadek zmarł, pozostawiając najbliższych w żałobie – jak się jednak okaże, może ona zejść na dalszy plan i wyblaknąć w obliczu pozostawionego przez sędziwego mężczyznę zabytkowego medalionu, chaiu.
W dniu pogrzebu w kawalerce jednego z bohaterów nocować ma jego brat oraz ich kuzynka, którzy zjeżdżają się z różnych zakamarków świata. Jonah (Jakub Sasak), nieco wycofany z relacji rodzinnych i mający luźne podejście do życia, gości na swoich kanapach Daphne (Olga Sarzyńska) – dziewczynę potrafiącą chować urazę tak, by dostrzegalna była gołym okiem, oraz Liama (Wojciech Brzeziński), który nie zawsze przejmuje się tym, czym powinien, a sprawy honoru stawia na wysokich szczeblach swojej drabiny wartości. W wyprawie na „rodzinne śmieci” Liamowi towarzyszy jego dziewczyna, Melody (Julia Konarska).
Cały spektakl swoją konstrukcją przypomina znane produkcje filmowe, takie jak Rzeź Romana Polańskiego czy Na noże Riana Johnsona. Aktorzy ani przez sekundę nie wychodzą z roli, co w trakcie dwóch godzin na zamkniętej przestrzeni sceny pozwala obserwować ich z zafascynowaniem i oczekiwaniem na kolejne słowo, wraz z rozwojem sytuacji stające się coraz bardziej spodziewane – a jest to wszystko zasługą bardzo dobrze stworzonych konstrukcji psychologicznych postaci.
Dźwięk i scenografia w tym spektaklu są ostatnimi puzzlami. Minimalistyczna kawalerka w dość surowym stylu to jedynie biała kartka dla wielu padających ze sceny słów, które mówione są przez aktorów w gorących emocjach. Scenarzysta Joshua Harmon musiał pisać je na chłodno, dzięki czemu całość płynie jak dobry film.
Sztuka Źli Żydzi jest dobrą komedią niepozbawioną refleksji nad ważnymi dziś tematami, takimi jak stosunek do rodziny i korzeni, historia oraz tożsamość i jej miejsce w świecie. Pokazuje również czym może być poczucie humoru, kiedy człowiek z boku przygląda się kłótni między ludźmi – temu, jak potrafią manipulować emocjami, co naprawdę w awanturze jest dla nich ważne oraz jak czasem najchłodniejsze na powierzchni postacie mogą okazać się najcieplejsze w środku.
„Nie weźmiesz mnie na Holocaust!” – krzyczy jeden z braci do kuzynki. Myślicie Państwo, że to obrazoburcze? Aby poznać pełny kontekst, warto wybrać się na Złych Żydów do Teatru Ateneum w Warszawie.
Źli Żydzi autorstwa Joshuy Harmona – reż. Maciej Kowalewski, przeł. Hanna Szczerkowska, Teatr Ateneum w Warszawie
fot. Maciej Fryszer
tekst: Agnieszka Borelowska
redakcja: Matylda Raźna
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Spodobał Ci się nasz artykuł?
Przeczytaj również: Falconspeare – recenzja trzeciego tomu
Przeczytaj również: „Szczęśliwe dni” – relacja ze spektaklu
Przeczytaj również: Nie wszystko złoto, co zachwyca – recenzja wystawy Złote Runo Sztuka Gruzji w Muzeum Narodowym w Krakowie
Przeczytaj również: “Pałac pełen bajek” – Otwarcie zmodernizowanej wystawy w łódzkim Muzeum Kinematografii
Przeczytaj również: Odzyski-obiekty. Bogusław Bachorczyk
Przeczytaj również: Nowe oblicze slashera – gatunkowa dekonstrukcja i społeczne zaangażowanie
Przeczytaj również: Kos – recenzja. To nie jest film o Kościuszce