Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/03/Krzysztof-Gierat-fot.-Agnieszka-Fiejka-1.jpg
    [1] => 640
    [2] => 960
    [3] => 
)
        

Krzysztof Gierat, filmoznawca, od 2000 roku dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Współtwórca Festiwalu Kultury Żydowskiej, inicjator Festiwalu Filmu Niemego. Mieszka w Krakowie.

Jolanta Tokarczyk: W ubiegłym roku Krakowski Festiwal Filmowy obchodził jubileusz 60-lecia. Jak zaczęła się Twoja przygoda z festiwalem?

Krzysztof Gierat: Nie pracowałem oczywiście od początku festiwalu, a nawet zaciera mi się w pamięci, czy uczestniczyłem w nim jako zwykły widz. Chociaż… powinienem, gdyż studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie w latach 1974-78, czyli w bardzo ważnym okresie dla polskiego dokumentu. Mocno zapamiętałem natomiast dopiero rok 1983, ponieważ w tym czasie w krakowskim klubie studenckim Rotunda wydawaliśmy kwartalnik filmowy „Powiększenie”. Napisałem wtedy tekst „Poza układem”, poświęcony filmom, które zostały odrzucone przez cenzurę. W Klubie pod Jaszczurami odbył się tajny pokaz tych produkcji. Wtedy po raz pierwszy tak bezpośrednio zetknąłem się z festiwalem. Tekst został co prawda mocno pocięty przez cenzurę, ale udało się zachować jego główny przekaz, a na końcu dodaliśmy zdanie od redakcji: „z powodów obiektywnych publikujemy powyższy tekst w wersji odbiegającej od autorskiego maszynopisu”. Wiadomo, że oznaczało to zawoalowaną ingerencję cenzury. Wśród odrzuconych filmów znalazły się produkcje młodych wówczas twórców Magdy i Piotra Łazarkiewiczów, Pawła Woldana, Andrzeja Sapiji, Krzysztofa Langa.

W 1984 roku zacząłem prowadzić studyjne Kino Mikro. Nazwaliśmy je „Klubem Sztuki Filmowej” i dołączyliśmy do festiwalu jako drugie obok Kijowa kino festiwalowe, organizując pokazy towarzyszące i pozakonkursowe. Wtedy nie było wymogów prezentacji premier, więc przed majową imprezą organizowaliśmy cykl „Z czym na festiwal” i pokazywaliśmy filmy nakręcone w warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych, łódzkich: Wytwórni Filmów Oświatowych czy Se-ma-forze. To był mój drugi krok w stronę festiwalu.

Do festiwalu jednak powróciłeś?

Trzeci nastąpił dość niespodziewanie, bo kiedy w latach dziewięćdziesiątych prowadziłem swoją firmę „Graffiti”, dyrektor festiwalu, a mój poprzedni przełożony w Okręgowym Przedsiębiorstwie Rozpowszechniania Filmów – Marian Celejewski zaproponował mi stanowisko rzecznika prasowego festiwalu. Pracowałem przez rok, a później dyrektor niestety zmarł i nie kontynuowałem współpracy.

Następnie, trochę przypadek sprawił, że zostałem szefem festiwalu. Wziąłem udział w konkursie na dyrektora Instytucji Filmowej Apollo Film, który wygrałem, a ponieważ festiwal był organizowany przez tę instytucję, tradycją było, że dyrektor Apollo Filmu był jednocześnie dyrektorem festiwalu. Tak więc w 1999 roku rozpocząłem pracę w Apollo Film, a rok później zostałem dyrektorem festiwalu. W 2003 roku powołaliśmy Krakowską Fundację Filmową, która organizuje festiwal do dzisiaj.

Krzysztof Gierat
fot. materiały prasowe

I to trwa już ponad 20 lat. Czy kiedy objąłeś przywództwo festiwalu wprowadziłeś istotne zmiany, czy kontynuowałeś linię poprzedników?

Na początku podchodziłem dość sceptycznie do pomysłu, żeby zaangażować się w prowadzenie festiwalu, ponieważ wcześniej działałem tylko przy tym, co sam stworzyłem. Tak było i w przypadku firmy, i w przypadku kina. Pomysł na Klub Sztuki Filmowej Mikro został wymyślony przeze mnie i współpracowników. Centrum Filmowe „Graffitti”, czyli niejako prywatny filmowy dom kultury z kinem, kawiarnią, wydawnictwem książkowym, wypożyczalnią kaset, dystrybucją, Festiwalem Filmu Niemego też został wymyślony od zera. A tu wchodziłem w projekt, który rozwijał się od wielu lat, więc nie czułem się zbyt komfortowo. Okazało się jednak, że trzeba wiele zmienić i miało to trochę charakter budowy od początku. Udało się stworzyć interesujący zespół, który co prawda ewoluował, ale z Barbarą Orlicz-Szypułą powołaliśmy trzon, który pracuje do dzisiaj. Ona prowadziła fundację, kiedy na cztery lata wyjechałem do Warszawy, gromadziła wokół siebie ciekawych ludzi.

Lata 90. nie były najlepszym czasem dla polskiego filmu… W jakim stanie zastałeś wtedy festiwal?

Kiedy zaczynaliśmy, festiwal był w lekkim regresie. Lata 90. to okres kryzysu. W pewnych latach nie organizowano nawet Konkursu Polskiego, a festiwal trwał tylko pięć dni.

Stopniowo zaczęliśmy wprowadzać zmiany, poczynając od nazwy. Pierwotnie festiwal miał długą, niewygodną nazwę i podwójną numerację: Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych i Dokumentalnych oraz Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych i Dokumentalnych. Odbywały się w jeden po drugim, najpierw polski potem międzynarodowy. W kolejnych latach to się miksowało, ale nazewnictwo pozostało.

W roku 2000 pierwszy mój festiwal nosił jeszcze tę podwójną nazwę, a później zaczęliśmy już używać nowej – Krakowski Festiwal Filmowy, numerując go jednolicie od początku, od 1961 roku. Mimo że trzy pierwsze edycje były tylko polskie, a od 1964 roku pojawiła się edycja międzynarodowa, zrobiliśmy jedną numerację, co – mam nadzieję – historycy filmu już mi wybaczyli.

To pierwsza zmiana, do której dołączały kolejne. Wydłużyliśmy festiwal do siedmiu, a później do ośmiu dni, dodaliśmy Konkurs Pełnometrażowych Filmów Dokumentalnych, następnie Konkurs Dokumentalnych Filmów Muzycznych oraz kilkanaście sekcji pozakonkursowych.

Krzysztof Gierat
fot. materiały prasowe

Jakie wydarzenia festiwalowe najbardziej zapadły Ci w pamięć? Przez festiwal przewinęło się mnóstwo gości pierwszej próby z Polski i ze świata. Zakulisowe spotkania są równie ciekawe, co oficjalne pokazy i seminaria…

To prawda. Mimo że to nie jest festiwal czerwonych dywanów i gwiazd, gościliśmy wybitne osobowości z całego świata.

Na miejscu w Krakowie mieliśmy przede wszystkim ogromne wsparcie Andrzeja Wajdy i Krystyny Zachwatowicz. Oni wprawdzie nie byli związani z filmami dokumentalnymi, jednak Pan Andrzej często pełnił funkcję gospodarza, wręczał festiwalowe trofea – Smoki Smoków. Ten pomysł nagradzania za całokształt nagrodą Smoka Smoków w kategorii filmu animowanego i dokumentalnego pojawił się zanim stanąłem na czele festiwalu. Z przyjemnością go kontynuowałem, a wśród nagrodzonych mieliśmy postaci wybitne.

W Amsterdamie miałem okazję zapoznać się z twórczością Alberta Mayslesa, a właściwie braci Maysles. Pomyślałem, że doskonale byłoby go zaprosić, bo warunkiem wręczenia nagrody jest przyjazd twórcy, masterclass, pokaz jego filmów itd.

I pewnego razu przydarza się taka sytuacja: dowiaduję się, że do Krakowa przyjedzie David Krakauer, wybitny nowojorski klarnecista. Poznałem go, kiedy robiliśmy Festiwal Kultury Żydowskiej. Przez wiele lat nie mieliśmy kontaktu, ale po latach artysta miał, w już nieistniejącym krakowskim Klubie Indigo, nagrać płytę „Krakauer in Krakow”, którą zresztą później kupiłem w Nowym Jorku.

Umówiliśmy się, że odbiorę go z lotniska, a on zagra na finał festiwalu. Pojechałem i widzę, że wokół niego kręci się jakaś dwuosobowa ekipa filmowców: jeden młody, drugi stary. Podchodzę do managerki, która wyjaśnia, że kręcą film o Davidzie. I pyta: „wiesz, kim jest ten starszy”? Nie wiedziałem. A ona niezbyt wyraźnie mówi: Albert Maysles. Upewniałem się kilka razy. To było niesamowite.

Krzysztof Gierat
fot. materiały prasowe

Przyjechał do Krakowa?

Natychmiast powiedziałem o swoim marzeniu i zaprosiłem go na kolejny rok. Przyjął zaproszenie i był z nami w czasie festiwalu. Wspaniałe doświadczenie. Mieliśmy dwóch absolutnie niezwykłych laureatów Smoka Smoków, pierwszym był Maysles, a drugim – Jonas Mekas, który spędził z nami cały tydzień, wykładał, biesiadował, spotykał się z publicznością, a miał wtedy już prawie 90 lat. Wszyscy go uwielbiali.

Przypomina mi się też Paul Mazursky, który już nie jako Smok Smoków, ale jako gość przyjechał z filmem otwarcia „Yippee: Podróż do żydowskiego szczęścia” o pielgrzymkach ortodoksyjnych Żydów do Humania. Po latach film o tej miejscowości na Ukrainie, gdzie do grobu mistrza pielgrzymują Chasydzi z całego świata, nakręcił też Krzysztof Kopczyński („Dybuk. Rzecz o wędrówce dusz”).

Mazursky był z nami przez jakiś czas, a cudowne było to, że objawił się jako niebywały kawalarz. Zagadywał gości festiwalowych, a nawet robotników przy drodze, niezależnie od tego, czy mówili po angielsku, czy nie. Anegdotycznych sytuacji było wiele, zwłaszcza bankietowych. Dziś elegancko nazywa się je networkingiem, a są integralnym elementem każdego festiwalu.

Jakie nowości pojawią się w ramach tegorocznej edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego?

Nagrodę Smoka Smoków otrzyma wybitny polski twórca filmów animowanych Piotr Dumała, przedstawimy obszerną retrospektywę jego filmów, także fabularnych. Reżyser zaprezentuje swoją lekcję mistrzowską. W tym roku mamy Fokus na Norwegię, co jest naturalną kontynuacją prezentacji niezwykle atrakcyjnej kinematografii skandynawskiej. Mamy wiele potwierdzonych filmów konkursowych. Jest też jedna zmiana – zrezygnowaliśmy z najkrótszego stażem Konkursu Filmów Muzycznych. Z bólem, bo to moje kolejne dziecko, ale doszedłem do wniosku, że jeśli film jest dobry, może być pokazywany w konkursie międzynarodowym lub poza konkursem.

Jeśli chodzi o program, zarówno 3 konkursy główne jak i 10-12 sekcji pozakonkursowych będzie można – mam nadzieję – obejrzeć w kinach i w sieci w tym samym czasie – od 30 maja do 6 czerwca. Po zakończeniu festiwalu przez dwa tygodnie powtórzymy część programu (prawdopodobnie pokazy filmów konkursowych) w postaci seansów dostępnych na platformie i w kinach. Jeśli oczywiście sytuacja na to pozwoli.

Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.

 

🟧 Przeczytaj: “W teatrze interesuje nas różnorodność” – z Justyną Sobczyk rozmawia Jolanta Tokarczyk
🟧 Przeczytaj: Wywiad ze Stefanem Wesołowskim – twórcą muzyki do serialu Kajko i Kokosz
🟧 Przeczytaj: Krzysztof Kieślowski – szkic do portretu

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content