Wystawa Ryszarda Grzyba w Ustce – Od lipca do września w dwóch siedzibach Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej można było oglądać wystawę malarstwa pioniera nowej ekspresji w polskiej sztuce lat osiemdziesiątych, członka legendarnej warszawskiej Gruppy – Ryszarda Grzyba.
Pierwsze, co rzucało się w oczy wchodzącym na wystawę do Centrum Aktywności Twórczej w Ustce, to niesłychana lawina barw. Kolory na wystawie Ryszarda Grzyba w Ustce krzyczą, drgają i wibrują. Autor ikonicznego nosorożca maluje z nonszalancją i radością, jakby bawił się kolorem, jakby cieszył się jego pełnią i energią. Kolorystyka jego malarstwa jest wyrazem artystycznej odwagi i jakiejś swady, lekkości. Szybkie i dynamiczne pociągnięcia pędzla odsłaniają jednocześnie fragment tajemnicy procesu twórczego. Nie są to obrazy skończone, wymuskane. Przez warstwę farby, która nierzadko tworzy na obrzeżach płótna zacieki, prześwituje tło lub kontury szkicu. W rozmowie z Marią Majchrowską z 2021 artysta uzasadnia: „jeśli obraz ma mieć świeżość, pierwotny impet to nie można go za bardzo doskonalić. Wtedy ma mniej energii, staje się martwy”.
„Kolor jest dobrodziejstwem, królestwem i podarunkiem. Kolor jest radością, wolnością i poezją” – powiedział sam malarz, który nie wyobraża sobie, jak można być malarzem i nie być kolorystą. To jakby używać do malowania tylko jednego koloru, tymczasem w naturze występuje ich tak wiele. Ryszard Grzyb jest spadkobiercą kolorystów Jana Cybisa, Nachta-Samborskiego. Dekoracyjność jego płócien przywodzi na myśl dzieła Matisse’a. Kolor jest niewątpliwie głównym nośnikiem ekspresji w obrazach Grzyba. Chociaż obrazy kipią kolorami, nie brakuje w nich idei. Przedstawiane motywy są owocem namysłu artysty nad życiem, jego kruchością, przemijalnością, paradoksalnością.
Wedle zamierzenia kuratora Romana Lewandowskiego wystawa Ryszarda Grzyba w Ustce stanowić przegląd najbardziej reprezentatywnych dzieł w dorobku tego malarza. Wśród obrazów prezentowanych w usteckiej galerii można było zobaczyć kilka przedstawień emblematycznych dla Grzyba jak wizerunki jeleni, czy wspomnianego nosorożca. Dlaczego artysta maluje najczęściej to właśnie zwierzę? Odpowiedź można znaleźć w pierwszych malowidłach, wykonanych ręką człowieka. W jednym z pomieszczeń słynnej paleolitycznej jaskini w Lascaux znajduje się 5 metrowa pionowa szczelina prowadząca w dół zwana „studnią martwego człowieka”. To jedyne pomieszczenie, gdzie znajduje się przedstawienie człowieka. Prócz niego znajduje się tu byk i właśnie nosorożec. Jak pokazują statystyki nosorożec należy do zwierząt najrzadziej przedstawianych w paleolitycznych jaskiniach. Pojawia się najczęściej w najbardziej ukrytych zakamarkach, w miejscach o szczególnych i tajemniczych.
Sam Autor zapytany, jakie znaczenie ma dla niego nosorożec, jednym razem odpowiada zaczepnie, że nie ma żadnego znaczenia. Na jego stronie internetowej w tekście pt. ,,Dlaczego zwierzęta” wymienia jednak wiele powodów, dla którego wybrał ten motyw. Między innymi wskazuje na zbieżność między nosorożcem a malarstwem: „Nosorożec stare, pradawne zwierzę. Malarstwo – stara forma sztuki w świecie komputerów i techniki XXI wieku”. Zwraca także uwagę na samotniczą naturę tego zwierzęcia, przez co porównuje go do samotnego wędrowca, do artysty.
Ryszard Grzyb namalował kilkadziesiąt obrazów nosorożca. Z czasem zwierzę stało się jego emblematem. Stałe sięganie po ten motyw przypomina upór, z jakim Nacht-Samborski powracał do tematu fikusów.
“Żółty nosorożec w kałuży” z 1990 roku, to poza “Herbatnikiem wojennym” z 1983 roku drugi najstarszy obraz na tej wystawie. W brzuchu zwierza są motyle, co ilustruje jakąś fundamentalną sprzeczność, wpisaną w egzystencję. To zestawienie czegoś ciężkiego – zwierzęcia, które żyje długo z istotą lekką i zwiewną, której piękno jest delikatne i kruche – jak wyjaśnia sam Autor. Jednocześnie to silne zwierzę, stoi w czerwonej kałuży, w kałuży krwi. Wibrujące żywe żółcienie naznaczone są czerwienią śmierci.
Obrazy Grzyba podejmują ważne tematy, jednak bez patosu. Malarz oswaja to, co nieznane i fundamentalne, przedstawiając to w sposób zwyczajny, codzienny.
Zdecydowanie najsłabiej został zaprezentowany wczesny okres twórczości, w którym malarz tworzył głównie rysunki na papierze. Debiutował w stanie wojennym. Do lat 90-tych wraz z grupą pięciu warszawskich malarzy tworzył legendarną Gruppę – stowarzyszenie artystów, którzy wspólnie malowali i wystawiali, pisali poezje i wydawali własne pismo ,,Oj dobrze już”. Ich twórczość była groteskowym komentarzem do sytuacji społeczno-politycznej. W tym czasie obrazy Grzyba mają ostrą kolorystykę i infantylną jeszcze formę, co zacznie ulegać zmianie, kiedy zajmie się malarstwem sztalugowym.
Większość pokazywanych dzieł na wystawie Ryszarda Grzyba w Ustce powstała w przeciągu ostatnich dwudziestu lat. Wśród nich motywy szamańskie, polowania i sceny zainspirowane społeczeństwami pierwotnymi.
Od lewej ,,Wszyscy patrzą w to samo miejsce” , 2005, „Roberta w Vellano” , 2010 oraz fragment obrazu „Wzywam was abyście się sami zbawili. Powiedział Genet”, 2020
Dwa przykłady portretów to podobizna „Roberta w Vellano” z 2010 roku oraz dwubarwny dyptyk ,,Wszyscy patrzą w to samo miejsce” z 2005 roku. Przedstawienie dwóch twarzy, jedna na fioletowym, druga na zielonym tle. Sposób wykonania tego obrazu przywodzi na myśl seryjne odbitki Warhola. Twarze zwrócone są do siebie, nieobecne, jakby nieświadome sąsiedztwa, ze wzrokiem nieobecnym skierowanym w niewiadomym kierunku.
Jeden z obrazów reprezentuje jotpegi zainspirowane formą cyfrową obrazu. Są tu także motywy związane z lotem ptaków, podróżą samolotem. Kim jest ten, kto rozpoczyna podróż? – pyta Autor w tytule pod jednym z tych obrazów.
Dwa obrazy reprezentują cykl „Wielcy Niewidzialni”, prezentowani na wystawach w ubiegłym roku. Jak wyjaśnia sam malarz obrazy zostały zainspirowane ikonografią szamanów. Tytułowi Niewidzialni to opiekuńcze dusze przodków, ale także artystów.
Tytuły to kolejny istotny element obrazów Grzyba. Stanowią one osobną wartość. Jest to kontynuacja tradycji konceptualnego języka Gruppy, gdzie formułowanie żartobliwych tytułów stanowiło ważną część artystycznych działań. Tytuły obrazów Grzyba bywają zabawne, poetyckie, tajemnicze. Czasem stanowią cytaty wyjęte z książek czytanych przez malarza, czasem są poetyckim komentarzem mniej lub bardziej związanym z przedstawionym motywem. Należy podkreślić, że Ryszard Grzyb uprawia także poezję.
Inny rodzaj prezentuje największy na tej wystawie obraz przedstawiający pracownię malarza. Zgodnie z podpisem jest to pracownia z Natolina namalowana w Międzylesiu w 2009 roku. Z obrazem tym związana jest opowieść przytaczana przez malarza. To jest wspomnienie jego ciasnej, szczurzej, jak ją nazywał pracowni w warszawskim Natolinie. Mimo niesprzyjających warunków namalował w niej jednak wiele obrazów, wiedziony nieodpartą potrzebą tworzenia.
W innej siedzibie Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej – średniowiecznej Baszcie Czarownic w Słupsku znajdowały się obrazy uzupełniające tę wystawę. W przytulnym i kameralnym wnętrzu wieży można było oglądać motywy polowania oraz przedstawienia planet i słońca. Wystawę otwierało płótno pod znamiennym tytułem: „Jak ludzie mogą być przekonani, że cokolwiek rozumieją?” powstałe w tym roku.
Posłuszna wskazaniom Autora, podaję w wątpliwość moje dotychczasowe rozważania. To tylko propozycja. Niech każdy sam oceni i spróbuje zrozumieć. Przede wszystkim jednak niech się ucieszy, gdyż według Ryszarda Grzyba sztuka ma cieszyć, wywoływać śmiech i odstraszać nudę.
Więcej informacji o wystawie przeczytasz TUTAJ
Relacja i zdjęcia: Dominika Szwed
Spodobała Ci się nasza relacja z wystawy? Zobacz nasze inne artykuły!
Przeczytaj również: Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia – relacja z wystawy
Przeczytaj również: Justyna Adamczyk – Wystawa: Przeszłość nie przemija, bo wiecznie jest tworzona na nowo
Przeczytaj również: TOP 3 Podcastów o sztuce!
Przeczytaj również: Krzesimir Dębski – poznaj genialnego wirtuoza
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej