Polskie produkcje kinowe miewają czasem problem z przebiciem się do szerokiej publiczności, a wiele osób, poza popularnymi komediami jak „Listy do M.”, czy kontrowersyjnymi dziełami jak „Zielona granica”, nie daje sobie możliwości do bliższego poznania rodzimego światka filmowego. A są takie filmy, jak chociażby „Innego końca nie będzie” w reżyserii Moniki Majorek, przy których warto się na dłuższą chwilę zatrzymać.
Już początkowa scena wywołuje w nas poczucie, że nie jest to tylko kolejna zwykła opowiastka o powrocie w rodzinne strony, a głęboka, poniekąd psychologiczna podróż, w głąb przeszłości oraz psychiki głównej bohaterki. Ola (w tej roli świetna Maja Pankiewicz) po kilku latach wraca do rodzinnego domu, gdzie czeka ją kilka tajemnic skrywanych przez mamę (Agata Kulesza) oraz dwójkę młodszego rodzeństwa: Pipka (Sebastian Dela) oraz Ajkę (Klementyna Karnkowska). Poza konfrontacją z rodziną Ola nie ominie też na swojej drodze trudów przeszłości, które wracają jakoby ze zdwojoną siłą oraz zmierzenia się z wyzwaniami przez tą zawiłą przeszłość pozostawionymi.
Chociaż film ten nie dysponuje spektakularnymi efektami specjalnymi, ani plejadą najbardziej rozchwytywanych w ostatnim czasie aktorów to wyjątkowo dobre odwzorowanie codzienności życia wielu z nas pozwoli każdemu oglądającemu na odnalezienie cząstki własnej przeszłości. Spokojnie rozwijająca się akcja z każdą minutą zacieśnia poczucie lekkiego kłucia w sercu, a czasem niesforne dialogi i naturalne spojrzenie kamery są właściwie ozdobą, która wzmaga jedynie poczucie przynależności do świata Oli i jej najbliższych. Unikając oczywiście wszelkich spoilerów nadmienię jedynie, że warto czekać do ostatniej sceny, a spojrzenie z jej perspektywy na poprzedzającą historię układa nam w głowie obraz trudu, jaki do pokonania miała rodzina jako jedność, jak i każdy z jej członków osobno.
Nie mam cienia wątpliwości, iż film ten każdego widza na jakiś sposób poruszy i wcale oczywistym nie jest, który element produkcji do tego doprowadzi, bo taki jest właśnie ten film. Prosty, cichy, pozbawiony fikcji i cudów. Pozwala nam zrozumieć, że czasem pomimo najszczerszych chęci innego końca po prostu nie będzie.
Recenzja: Katarzyna Białek
Zdjęcia: Kino Świat
Spodobał Ci się nasz artykuł? Sprawdź nasze inne filmowe recenzje:
Przeczytaj również: Misie 2025 – czyli opowieść o związkach
Przeczytaj również: Nosferatu 2024. Czy warto oglądać?
Przeczytaj również: The Brutalist (2024) – recenzja filmu
Przeczytaj również: The Royal Hotel – recenzja!
Przeczytaj również: Przed wschodem słońca – recenzja filmu
Przeczytaj również: Minghun – jak zmierzyć się z pustką i samotnością
Przeczytaj również: Arcane sezon 2 – recenzja serialu
Nic dla Ciebie? Wybierz, co chcesz przeczytać!
✨ recenzje książek
✨ recenzje filmów
✨ recenzje płyt
✨ relacje ze spektakli teatralnych
✨ artykuły o sztuce
✨ recenzje komiksów
✨ nowinki technologiczne
Ucz się z nami! Poczytaj o kulturze w obcym języku:
✨ angielski
✨ francuski
✨ niemiecki
✨ ukraiński