„Nie taki komunikat miał się tutaj dzisiaj pojawić” – przeczytaliśmy na profilach społecznościowych bodaj większości polskich festiwali muzycznych, gdy anonsowano ich odwołanie lub przesunięcie na inny termin. Jak wygląda ich sytuacja w samym środku feralnego sezonu? Dokąd i czym płyną pandemiczni rozbitkowie?
Na przestrzeni ostatnich miesięcy, życie organizatorów festiwali toczyło się od komunikatu do komunikatu, wystosowywanych co pewien czas przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Konsternacja ustępowała miejsca zrozumieniu, że sezon najpewniej należy uznać za martwy, choć resztki nadziei tliły się w każdej z menadżerskich głów. Kultura, najwrażliwsza i zwykle ostatnia w gospodarczym łańcuchu, wyjątkowo boleśnie znosi pandemię, chwytając się każdej możliwości płynącej z wyswabadzania z kolejnych obostrzeń. Choć położenie branży muzycznej jest wyjątkowo trudne, a perspektywa powrotu do względnej stabilności odległa, festiwale żyją i komunikują o sobie, dzięki kreatywności i odpowiedzialności swych twórców. Niektóre odbywają się w reżimie sanitarnym, inne przesunięto na kolejny rok, jeszcze inne realizowane są w zmienionej formule, tak by stęsknieni festiwalowicze mogli chłonąć ulubioną muzykę, poprzez – wyjątkowo oziębłe w tym roku – głośniki i ekrany.
Na to, jaką decyzję w sprawie tegorocznych edycji podejmowali organizatorzy miało wpływ co najmniej kilka czynników. Decydowały: termin festiwalu, sposób finansowania, krzywe zachorowań w poszczególnych regionach, wielkość festiwalu, a co za tym idzie ryzyko finansowe związane z produkcją wydarzenia i szereg innych detali, które, miejmy nadzieję, szybko przeistoczą się w anegdoty opowiadane na bekstejdżach.
Duże festiwale – duży problem
Te festiwale, których publiczność liczy się w tysiącach, a line-up obejmuje od kilkunastu do kilkudziesięciu wykonawców znalazły się w najtrudniejszej sytuacji. Po pierwsze, od początku było wiadomo, że imprezy masowe jako pierwsze zostaną poddane restrykcjom. Po drugie, ten typ wydarzeń to największe wyzwanie produkcyjne, wykraczające poza sferę doznań muzycznych, oferujące publiczności szereg innych aktywności, takich jak spotkania, warsztaty, wykłady, dostęp do dobrej gastronomii, możliwość zakupu unikatowych przedmiotów. Mówiąc krótko: labirynt ścieżek do skoordynowania, zorganizowania pozwoleń, systemu sprzedaży biletów, sanitariatów i wielu innych niezbędnych i czasochłonnych działań. Dodajmy, że w ostatnich latach coraz więcej tych elementów to działania szczególnie odpowiedzialne i zmierzające do jak najskuteczniejszego ograniczania śladu węglowego przez festiwale, co jak każda piękna idea wymaga dodatkowego trudu.
Nie pojedziemy w tym roku do Katowic, nie pojechaliśmy do Płocka. Zarówno OFF Festiwal Katowice, jak i Audioriver, z żalem informowały nas już na przełomie maja i kwietnia, o odwołaniu tegorocznych edycji i przeniesieniu ich na przyszły sezon. W obu przypadkach będzie to wyjątkowa, piętnasta edycja spotkań miłośników muzyki alternatywnej w stolicy Górnego Śląska i elektronicznej na Pojezierzu Dobrzyńskim. Organizatorzy nie pozwalają o sobie zapomnieć i inspirują za pośrednictwem mediów społecznościowych. OFF Festiwal przypomina o swoich początkach, wspomina edycje, które uformowały jedno z najważniejszych muzycznych „świąt” w tej części Europy, a także prezentuje playlisty, przygotowywane przez założyciela i dyrektora artystycznego OFFa – Artura Rojka. Audioriver, w czasie oczekiwania na spotkanie nad Wisłą, proponuje edukację ekologiczną. Na Facebooku festiwalu możemy posłuchać rozmów z ekspertami zajmującymi się tematami suszy, ochrony zwierząt i innych palących problemów, na które nie można pozostać obojętnym.
Na czerwiec 2021 przesunięto również Tauron Nowa Muzyka Katowice. Choć festiwal nie odbędzie się tego lata w tradycyjnej formie, to w ostatni weekend sierpnia zgromadzi swoich fanów, którzy za pośrednictwem interaktywnej platformy będą mogli poczuć jego atmosferę. Między 27 a 30 sierpnia 2020 roku obejrzymy tam koncerty i wydarzenia klubowe realizowane na żywo. Część z nich transmitowana będzie z takich miejsc jak choćby siedziba NOSPRu, Walcownia, Muzeum Śląskie, inne natomiast przeniosą nas w odległe zakątki świata, do domów zaproszonych do udziału artystów.
Czasy, gdy w Krakowie noszono korony dawno minęły. Od lat pod Wawelem królują wianki, a o koronie słychać teraz tylko w jednym, negatywnym kontekście. Organizowany co roku przez Krakowskie Biuro Festiwalowe cykl koncertów, w czasie których całe miasto tętni muzyką, zafunkcjonował ostatnio pod nazwą „Cyber Wianki” i z powodzeniem odbył się w przestrzeni internetowej. Swoją kulminację miał 21 czerwca, gdy na scenie Centrum Kongresowego ICE Kraków wystąpił Big Band Małopolski w towarzystwie związanych z miastem solistów, prezentując koncert „Zaucha jest dobry na wszystko”, poświęcony wybitnemu, nieżyjącemu już artyście.
Nisze trzymają się mocno
O festiwalowym krajobrazie Polski nie decydują tylko duże wydarzenia. Cała masa kameralnych, niszowych wydarzeń i festiwali średniej wielkości, goszczących w unikatowych przestrzeniach, to absolutny koloryt rynku muzycznego. Tego rodzaju spotkania odpowiadają na przeróżne upodobania estetyczne polskich słuchaczy. Od muzyki klasycznej, przez elektroniczną, alternatywną, rockową, nową, po wszystkie odcienie etno. I tę ostatnią niszę śledzę z największą uwagą, szczególnie teraz w środku sezonu, w czasie którego sama odpowiadałabym za kilka odwołanych inicjatyw.
W maju nie odbył się organizowany od ponad dwudziestu lat Festiwal Folkowy Polskiego Radia „Nowa Tradycja”, który co roku gromadzi kilkaset osób w studio koncertowym im. Lutosławskiego, a zdecydowanie więcej przy odbiornikach. O zmianach informowały takie festiwalowe perełki jak: Ethno Port Poznań, który finalnie przybrał hybrydową formę: część koncertów zaprezentowano w Internecie, a spotkanie z artystami i publicznością w Centrum Kultury „Zamek” zaplanowano na 4-5 września; EtnoKraków – Rozstaje, przeniesiony na drugą połowę sierpnia (18-22 sierpnia); Festiwal Ogrody Dźwięków (Miasto Ogrodów Katowice), przeprowadzony w formie dwóch koncertów on-line, wystąpili Megitza oraz Kapela Fedaków; czy Globaltica w Gdyni przeniesiona na 2021 rok, której organizatorzy, nie poddając się przygotowali cykl kameralnych koncertów pod nazwą „Etnoscena”. W amfiteatrze na Kamiennej Górze wystąpiły i wystąpią znakomite duety – najbliższe z koncertów to: Maniucha i Ksawery (1 sierpnia), Dariush Rasouli & Arad Emamgholi (8 sierpnia), Ablaye Badji & Amadou Fola (15 sierpnia).
W drugim tygodniu lipca było już wiadomo, że w reżimie sanitarnym, przy zachowaniu 5m2 powierzchni na uczestnika, będą mogły odbyć się festiwale plenerowe, co dawało szansę na przeprowadzenie ósmej edycji Pannonica Festiwal, wydarzenia ukazującego muzykę i kulturę Europy Centralnej i Południowo-Wschodniej. Utopia nad Popradem, wśród zieleni Beskidu Sądeckiego, goszcząca co roku bałkańskie i karpackie rytmy, przez dwa tygodnie żyła w przygotowaniach organizatorów i ich nadziejach, jednak sytuacja epidemiologiczna na Sądecczyźnie i wysoki wskaźnik zachorowań ostatecznie zweryfikowały zamiary dotyczące tegorocznej Pannoniki, na którą zaczekamy do sierpnia 2021 roku.
Dodającymi optymizmu przykładami festiwali, które wygrały z pandemią są min. „Folkowisko” w Gorajcu oraz „Festiwal z Wiejskiego Podwórza” w Czeremsze na Podlasiu. Mimo utrudnionych warunków, upór i staranie organizatorów, a także poluzowanie restrykcji umożliwiło miłośnikom folkloru przeżycie chwil, jakich pozazdrościć mogą setki tysięcy entuzjastów muzyki w Polsce. Na 28-29 sierpnia zaplanowano także, w zgodzie z obowiązującymi na ten czas obostrzeniami, 54. Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
W ograniczonej formie, lecz w pełni swojej świetności, odbywają się także festiwale muzyki klasycznej. Niedawno zakończył się Starosądecki Festiwal Muzyki Dawnej oraz Kromer Biecz Festival. Trwa Festiwal Bachowski w Świdnicy. Intymność tego rodzaju spotkań, jeszcze dobitniej podkreśla w tym roku ograniczona ilość miejsc w świątyniach. Dystans nabiera natomiast kolejnego znaczenia. Uczestnicząc w festiwalu, nie tylko jesteśmy oddzieleni epokami od materii muzycznej, ale także od artystów, których w tym roku częściej spotkamy na ekranie swojego smartfonu, czy laptopa.
Niezależnie od rodzaju muzyki, miejscowości, wielkości wydarzenia i strat, jakie wiążą się z ograniczonymi epidemią możliwościami dla organizatorów, w połowie sezonu, innego niż zwykle, smutniejszego, chłodniejszego, polskie festiwale pokazują, że nie tylko mogą przystosować się do rzeczywistości, ale także zmieniać ją i wpływać odpowiedzialnie na jej kształt. Trud i determinacja nie pozostają bez znaczenia, budowanie wspólnoty – jedno z najważniejszych zadań, jakie stawiają sobie ludzie organizujący festiwale, pozwala przetrwać i mieć nadzieję, że dystans znów zmaleje, a my bardziej świadomi wrócimy w ukochane miejsca, wśród ukochanych dźwięków. Jedność w różnorodności – piękna wizja i idea o wysokiej cenie.
Ula Nowak – producentka, dziennikarka i kuratorka muzyczna. Prowadzi agencję koncertową Mosaic Beats, zajmującą się produkcją butikowych wydarzeń muzycznych.
Osoby zainteresowane festiwalami czytały również: https://proanima.pl/lato-kobiety-i-spiew/