O tym, jak wyglądałby świat bez mężczyzn, wiemy dzięki filmowi w reżyserii Juliusza Machulskiego z 1983 roku. A gdyby tak „Seksmisję” zastosować do polskiej sztuki i poświęcić uwagę tylko kobietom? Zrobiła to Sylwia Zientek w swojej najnowszej książce „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn”, wydanej przez wydawnictwo Agora, która miała swoją premierę w listopadzie 2023 roku.
Mężczyźni do dzisiaj dominują na rynku dzieł sztuki. Przez wiele lat szkoły artystyczne czy przestrzenie wystawiennicze były zarezerwowane tylko dla nich. Przełom nastąpił pod koniec XIX wieku, gdy kobietom dano dostęp do edukacji artystycznej. Na terenach Polski dopiero na początku XX wieku kobietom umożliwiono studiowanie kierunków artystycznych, dzięki czemu wykwalifikowanych artystek było coraz więcej, choć nadal należały one do mniejszości. Dla wielu z nich karty historii nie były łaskawe, wymazując je bądź umniejszając ich rolę, marginalizując je do roli żony artysty. Książka Zientek, choć obszerna, ma na celu przyczynić się do upowszechnienia twórczości kobiet, od tych bardziej rozpoznawalnych, jak Tamara Łempicka, Olga Boznańska i Magdalena Abakanowicz, po mniej znane, jak Mela Muter, Estera Karp czy chowane w cieniu mężów Hanna Rudzka-Cybis i Katarzyna Kobro.
Z okładki książki spogląda na nas Anna Bilińska. Jest to jej autoportret, na którym twarz artystki emanuje pewnością siebie i naturalnością, jakby właśnie znajdowała się w pracowni, tworząc kolejne ze swoich dzieł. Ponad 600-stronicowa książka prezentuje się okazale. Wydana jest w twardej oprawie, z ilustracjami dzieł oraz zdjęciami artystek w bardzo dobrej jakości. Dużą jej zaletą jest fakt, iż wśród ilustracji znajdują się reprodukcje dzieł znajdujących się w prywatnych zbiorach. Warto również wspomnieć o pokaźnej bibliografii posegregowanej według rozdziałów.
Biografie ułożone są chronologicznie, a każdy rozdział poświęcony jest osobnej artystce. Ich poczet otwiera Anna Rajecka, malarka z dworu Stanisława Augusta Poniatowskiego, a kończy go Maria Pinińska-Bereś, uważana za pierwszą artystkę feministyczną. W każdym rozdziale przenosimy się do osobnego świata, poznajemy początki każdej z artystek, zagłębiamy się we wzloty i upadki kariery, życie osobiste i zawodowe. Powoli zaczynamy rozumieć, skąd artystki czerpały inspiracje, co je trapiło, urzekało czy drażniło. Przechodząc od rozdziału do rozdziału natykamy się na historie artystek, które będąc niekiedy pionierkami w swych dziedzinach, inspirowały następne pokolenia. Towarzyszymy malarkom i rzeźbiarkom w blasku fleszy, ale również w biedzie, gdy ledwo wiązały koniec z końcem, w chwilach sławy oraz w samotności i zapomnieniu. To właśnie wytrwałość jest cechą charakterystyczną wszystkich dwudziestu artystek, których biografie zawarto w książce. Tworzyły one w różnym czasie, z różnym wsparciem, zmagając się z większymi bądź mniejszymi trudnościami, ale nigdy nie porzuciły swojego zamiłowania do sztuki.
Publikacje poświęcone wyłącznie kobietom wpisują się w feministyczny nurt historiografii, który pomaga odkrywać przeszłość na nowo. Dzięki zgrabnemu wstępowi do lektury dowiadujemy się, z jakimi trudnościami zmagały się artystki niezależnie od kraju, w którym tworzyły. Podkreślone zostaje również, jak wybiórcza jest podstawowa wiedza z zakresu malarstwa, często pomijająca kobiety-artystki. Mało kto zainteresowany sztuką natychmiast wspomni o Artemisie Gentileschi, kontynuatorce stylu Caravaggia, czy Sofonisbie Anguissola.
Oceniając pracę Sylwii Zientek, pragnę ją zarekomendować wszystkim zainteresowanym sztuką i jej historią, niezależnie od poziomu zaawansowania wiedzy w tym temacie. Każdy rozdział to osobna historia, która dzięki przemyślanej narracji pozwala przyjemnie spędzić czas nad książką i pozwala czytelnikowi zgłębić losy postaci, które wpływały na kształtowanie się sztuki jaką znamy dzisiaj.
Tekst i zdjęcie: Nina Kucharczyk
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Spodobał Ci się nasz artykuł?
Przeczytaj również: Pierwsza ukraińska scena teatralna w Polsce aktywnie działa pod patronatem Instytutu im. Jerzego Grotowskiego
Przeczytaj również: Nie wszystko złoto, co zachwyca – recenzja wystawy Złote Runo Sztuka Gruzji w Muzeum Narodowym w Krakowie
Przeczytaj również: “Pałac pełen bajek” – Otwarcie zmodernizowanej wystawy w łódzkim Muzeum Kinematografii
Przeczytaj również: Odzyski-obiekty. Bogusław Bachorczyk
Przeczytaj również: Nowe oblicze slashera – gatunkowa dekonstrukcja i społeczne zaangażowanie
Przeczytaj również: Kos – recenzja. To nie jest film o Kościuszce