Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2020/11/Co-robi-rezyser-w-filmie-dokumentalnym-kino-Amator.jpg
    [1] => 640
    [2] => 360
    [3] => 
)
        

Na pierwszy rzut oka produkcja filmu dokumentalnego to bułka z masłem. Potencjalne tematy leżą na ulicy, więc wystarczy tylko wziąć kamerę w dłoń i nagrać wydarzenia, a następnie czekać na zaproszenia na festiwale, nagrody i cały należny blichtr. Ale czy tworzenie filmu pozbawionego zmyślonych wydarzeń i postaci faktycznie jest tak proste? Wbrew pozorom nie: i często stawia jeszcze więcej wyzwań niż praca nad filmem fabularnym.

Nie sposób jednoznacznie powiedzieć, kiedy powstał pierwszy film dokumentalny. Chociaż definicja dokumentu powstała w 1926 r. w odniesieniu do filmu „Moana” Roberta Flaherty’ego, to jednak w masowej świadomości za takowy uchodzi także „Wyjście robotników z fabryki Lumière” w Lyonie braci Lumière, uznawany za pierwszy film w historii (co zresztą jest nieprawdą, gdyż ten tytuł należy się dwusekundowej „Scence z ogrodu Roundhay” Louisa Le Prince z 1888 r.). Ponad 100 lat obecności filmów dokumentalnych w świecie kinematografii wciąż jednak upływa pod znakiem fałszywych definicji, a rola reżysera w filmie dokumentalnym pozostaje całkowicie niezrozumiana.

Wokół mitologii. O obiektywności w filmach dokumentalnych

Gdyby zadać pytanie o to, czym różni się film dokumentalny od filmu fabularnego, najczęściej udzielane odpowiedzi związane by były z prawdziwością oraz ukazywaniem świata takiego, jakim jest na korzyść tego pierwszego. Znajomość konwencji obowiązujących w sztuce sprawia, że w naturalny sposób akceptujemy założenia fabuły i nie czynimy zarzutów o kłamstwo, subiektywność czy merytoryczną nierzetelność (poza pewnymi wyjątkami). I nie chodzi tu o to, że dokumenty są wiarygodne, a pozostałe filmy kłamią. Konwencja fabuły w swoich założeniach przewiduje fikcyjność zdarzeń, która – jak wskazuje w „Lekturze i poetyce” Bożena Chrząstowska – „nie może być w ogóle wartościowana w kategoriach logicznych – prawdy i fałszu”. Innymi słowy, filmy fabularne nie mają aspiracji do tego, aby ukazywać prawdę i nie są poddawane pod tym względem ocenie.

W przypadku dokumentów sprawa jest z kolei znacznie bardziej skomplikowana. Mirosław Przylipiak, jeden z najważniejszych polskich teoretyków filmu, już w pierwszych słowach artykułu „Obiektywizm i procedury obiektywizujące w filmie dokumentalnym” wskazuje, że jednym z najczęściej powtarzanych zarzutów jest „zarzut braku obiektywizmu”. Percepcja tego gatunku kinematografii zakłada zatem obiektywność, wielopłaszczyznowość oraz ukazywanie prawdy od A do Z przy jednoczesnej rezygnacji z choćby odrobiny subiektywności. I trudno jakkolwiek obronić takie stanowisko, albowiem filmy dokumentalne, o czym warto pamiętać, wciąż pozostają elementem ze świata sztuki; służą wydobywaniu sensów i powstają wskutek konkretnej pracy reżysera. Są więc jego konkretną wizją – w pełni subiektywną, przefiltrowaną przez doświadczenia, emocje i ekspresję konkretnego twórcy.

Od wizji do wyznaczania zadań. Co robi reżyser w filmie dokumentalnym?

Wbrew pozorom tworzenie filmów dokumentalnych nie jest jedynie „nagrywaniem” rzeczywistości. Każdy poszczególny kadr jest efektem konkretnej decyzji, a potencjalna obiektywność gaśnie pod dyktatem reżysera. Czemu bowiem rzekomy pierwszy film w historii przedstawia wyjście, a nie wejście? Dlaczego kamera przedstawia wydarzenie z zewnątrz, a nie z wewnątrz budynku? I czemu nie wykorzystano np. żabiej perspektywy? To tylko niektóre z pytań, z którymi mierzy się reżyser. A poza kwestiami technicznymi na twórców czeka także szereg decyzji merytorycznych.

Jeżeli bowiem uznać, że jednym z najważniejszych celów filmów dokumentalnych jest odkrywanie przesłania w myśl zasady: od szczegółu do ogólnej prawdy, proces konstrukcji świata przedstawionego powinien przebiegać zgodnie z założoną wizją. I trudno oczekiwać, by ta została zaspokojona w sposób „naturalny”. W tej sytuacji widać jak na dłoni, co robi reżyser filmu dokumentalnego – realizuje szereg działań, które mają doprowadzić ekipę od punktu wyjścia do efektu końcowego. Wśród najważniejszych akcji można wymienić m.in.:

• znalezienie tematu na film,
• opracowanie koncepcji „wizji” filmu – tzw. ukrytego znaczenia, które spaja film jako całość,
• znalezienie oraz zdobycie zaufania bohaterów filmu dokumentalnego,
• aranżacja spotkań i wydarzeń – np. wyznaczanie zadań do wykonania przed kamerą,
• montaż.

W gruncie rzeczy etapy powstawania filmu dokumentalnego nie odbiegają znacząco od produkcji fabuły – nadrzędnym celem ekipy jest realizacja konkretnego tematu, a dawanie zadań dla bohaterów filmu nie różni się niczym od „zadań” sprecyzowanych w scenariuszu. Kto myśli, że dokument jest filmem w pełni naturalnym, ten jest w sporym błędzie – nawet August i Louis Lumière naginali swoją filmową rzeczywistość. „Wyjście robotników z fabryki Lumière w Lyonie” jest przecież filmem w pełni wyreżyserowanym zgodnie z zasadami dokumentu – a robotnicy podczas kręcenia otrzymali konkretne zadanie do wykonania: wychodzić z fabryki jak co dzień i dać się nagrać.

Siła montażu – nieskończoność możliwości i tylko jeden rezultat

Filmy dokumentalne powstają bezpośrednio „na miejscu” – scenariusz pisany w domowym zaciszu jest jedynie planem ramowym, a głównymi miejscami „realizacji planu” jest praca z bohaterami. Najważniejszym miejscem produkcji jest jednak nie tyle plan, ile… montażownia. To tam właśnie wytwarza się właściwe znaczenie filmu: reżyser podejmuje decyzję o tym, które nagrania umieścić i w jakiej kolejności (korzystając m.in. z takich trików jak efekt Kuleszowa). I choć technicznymi sprawami zajmują się montażyści, to jednak ich praca zależy w największej mierze od konkretnych wytycznych reżysera.

Dlaczego montaż w filmie dokumentalnym ma aż tak wielkie znaczenie? Najlepiej świadczą o tym filmy Marcela i Pawła Łozińskich: „Ojciec i syn” oraz „Ojciec i syn w podróży”. Produkcje zmontowane z tych samych nagrań, lecz w innych sekwencjach i z wykorzystaniem różnych scen, prezentują całkowicie odmienną wizję relacji ojciec-syn. O ile z filmu Marcela Łozińskiego wypływa koncyliacyjność, o tyle drugie nagranie jest przepełnione żalem, pełne pretensji o przeszłość. Te same sceny składają się na zupełnie inny obraz, a tym, co robi reżyser w filmie dokumentalnym, jest wytworzenie na ich podstawie własnej historii. I to się nie zmieniło od początków kinematografii. Bo sztuka to przede wszystkim zapis emocji twórcy. Emocji, które nie mają nic wspólnego z obiektywnością – i nie ma powodów, by czynić z tego powodu jakiekolwiek zarzuty.

 

Jan Brożek – student kulturoznawstwa, zakochany w detalikach ukrytych w codzienności i subtelnościach języka polskiego. Nie uznaje żadnych definicji, dlatego zamiłowanie do twórczości Doroty Masłowskiej i Łony łączy z zainteresowaniem kiczem i wszystkim tym, co lekkie lub płytkie. Na bieżąco z premierami literackimi, filmowymi i teatralnymi.

 

🟧 Poprzedni tekst autora: Kino a zdrowie psychiczne. Oglądanie filmów terapią naszych czasów?

🟧 Przeczytaj również: 10 kultowych motywów muzycznych z polskich seriali

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content