Sztuka współczesna ma wiele obliczy. Mniej oczywistym, a przez to i wyjątkowo ciekawym jest to należące do twórczości osób wykluczonych, w tym nurt Art Brut. Często powiązana z zaburzeniami psychicznymi, tworzona w zakładach psychiatrycznych, skłania do pytania o związek między szaleństwem a sztuką. Malarstwo wykluczonych – twórczość osób chorujących psychicznie w galerii sztuki.
– Choroba psychiczna nie tworzy talentu, ale może go wyzwolić, spotęgować siły twórcze, nadać piętno niepowtarzalnej oryginalności – pisał na początku lat siedemdziesiątych Antoni Kępiński. Od czasu prac słynnego psychiatry minęło już trochę czasu i przeprowadzono wiele badań, ale z pewnością nie zmieniło się jedno, temat relacji między zaburzeniami psychicznymi a twórczością artystyczną jest ważny i ciekawy, ale też złożony i bardzo delikatny.
Schizofrenia a sztuka – ile prawdy w micie o „twórczym szaleństwie”?
Wizja artysty rozchwianego psychicznie, tworzącego pod wpływem twórczego uniesienia pojawia się w kulturze, filozofii i nauce praktycznie od zawsze. Można znaleźć ją w literaturze, historii filmu, ale też w badaniach kultur pierwotnych, czy też ewolucyjnych poszukiwaniach początków działalności artystycznej. Na związek ten zwracał uwagę już Arystoteles pisząc właśnie o „twórczym szale”. Tym samym pokutuje zakorzeniona w myśleniu dychotomia między kreatywną a racjonalną stroną naszego życia. W końcu, jak już dawno zauważył pewien niesłyszący Hiszpan, gdy rozum śpi budzą się demony. Jednak empiryczne podejście do tematu rozpoczęły tak naprawdę dopiero badania Cesare Lombroso z XIX wieku.
Podejście, które w tym temacie jest ciągle dość niejednoznaczne. Problemem są tu chociażby różne sposoby definiowania i sprawdzania kreatywności, a więc tego czynnika który zwykle mierzony jest w kontekście twórczej aktywności. Jednak niezależnie od trudności i różnic na poziomie szczegółu, powszechnie wskazuje się na rzeczywiste istnienie pewnej statystycznej zależności, zgodnie z którą osoby kreatywne częściej chorują psychicznie. O wzmożonej kreatywności mówi się tutaj przede wszystkim w kontekście chorób afektywnych, czyli m.in. depresji, ale ciekawym przypadkiem jest też schizofrenia. Ciekawym o tyle, że, nie wchodząc w medyczne szczegóły, da się w jej przypadku zaobserwować pewną zależność między intensywnością objawów a wspomnianą kreatywnością (do pewnego momentu rośnie, ale w szczycie jest zdecydowanie mniejsza). Poza tym po prostu wskazuje się na częstą skłonności do tworzenia jako spontanicznej formy wypowiedzi u osób cierpiących na tę chorobę. Jeśli ktoś chce dowodów z historii sztuki, wystarczy przywołać postaci van Gogha, El Greca, czy Edmunda Monsiela (chociaż oczywiście pośmiertne diagnozowanie na podstawie dzieł i historii życia to dość zawodna metoda).
Czy każdy rysunek to już sztuka współczesna i co to jest arteterapia?
Pytanie, co właściwie mówią nam tego typu przykłady oraz dane? Jeśli chodzi o wyniki statystyczne to pokazują one tylko i wyłącznie, iż wśród osób kreatywnych jest stosunkowo więcej jednostek podatnych na różnego rodzaju zaburzenia niż w ogóle społeczeństwa. Z pewnością jest to warta uwagi korelacja, ale w żaden sposób nie może prowadzić do pozytywnego wartościowania czynnika chorobowego lub wskazywania na niego jako na element niezbędny a nawet sprzyjający codziennej pracy artystycznej. Dla psychiatrii oczywiste jest, że choroba wiąże się z realnym obniżeniem dobrostanu osoby i trudnościami w jej funkcjonowaniu. Trudno dojść do jasnego wydzielenia artystycznych efektów choroby i prostego wniosku, że może ona w ogólności pomagać w życiu twórcy.
Zwłaszcza, że nie każdy rysujący to artysta, a nie każdy rysunek to dzieło sztuki (ulubione pytanie estetyków, co nim właściwie jest, pozostawmy tutaj bez odpowiedzi). Niezastąpiony Kępiński pisał z jednej strony o „schizofrenii artystycznej”, ale też posługiwał się niewartościującym określeniem „schizofreniczna ekspresja plastyczna”. Tym samym obejmowało ono wszystkie prace osób walczących z tą chorobą, nie tylko te, które prezentowały wysoką wartość artystyczną i dostały się na salony galerii sztuki.
Zwłaszcza, że z perspektywy terapeutycznej obie grupy mają swoją wartość. W tym miejscu pojawia się arteterapia, czyli coraz popularniejsza forma terapii, która wykorzystuje środki artystyczne do wyrażania i przepracowywania trudności osób chorych. Korzystając z ich ekspresji twórczej pozwala na wyrażenie i przepracowanie z terapeutą m.in. różnego rodzaju niezwerbalizowanych emocji i traum.
Wizyta w galerii sztuki – czy sztuka wykluczonych też jest wykluczona?
Na koniec wchodząc jednak do galerii, można na lubiących pluralizm ścianach ze sztuką współczesną, znaleźć obrazy będące namacalnym przykładem związków twórczości z określonym zaburzeniem lub chorobą. Na salony wprowadził je przede wszystkim Jean Dubuffet pod równie popularnym co nieostrym hasłem Art Brut. Nurt ten dotyczy sztuki nie tylko osób chorych, ale po prostu wykluczonych, żyjących na społecznym marginesie, a przez to, zdaniem francuskiego artysty i kolekcjonera, tworzących w absolutnej wolności i bez skrępowania. Patrząc od strony formalnej, pomijając oczywiste różnice indywidualne, wyróżnia się nawet pewne cechy charakterystyczne dla twórczości powiązanej z danym schorzeniem. Zatem historia sztuki ma odpowiednie narzędzia do przyjrzenia się temu zjawisku, trzeba tylko z nich skorzystać.
Badania pokazują jeszcze jedną ciekawą tendencję. U przeciętnego odbiorcy informacja o tym, że autor dzieła cierpiał na schizofrenię nie wpływa na ocenę jego jakości, ale na większą emocjonalność jego odbioru już tak. Wiedza o chorobie twórcy warunkuje to w jaki sposób oglądający postrzega prezentowany obraz. Z drugiej strony badani mający tę świadomość deklarowali też większe zrozumienie i kontrolę nad sytuacją w zetknięciu się ze sztuką, która ze względu na swoje cechy charakterystyczne bywa mroczna i wywołująca uczucie niepokoju. Biorąc pod uwagę ciągle pokutujący, także w tym przypadku, stereotyp osoby chorej psychicznie i związaną z nim społeczną izolację być może warto starać się go zmieniać także poprzez sztukę. Ciekawą inicjatywą na tym polu jest galeria sztuki „Pod wieżą”, działająca przy szpitalu psychiatrycznym w Rybniku. Jeśli tyko rzeczywistość pandemiczna pozwoli warto śledzić tego typu inicjatywy i przyjrzeć się prezentowanym na nich dziełom. Jak w przypadku prymitywistów tego typu sztuka może powiedzieć nam wiele nowego o świecie i nas samych.
Mateusz Tofilski – dziennikarz, copywriter, z wykształcenia absolwent Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych i doktorant w Instytucie Filozofii UŚ. Interesuje się sztuką, mózgiem oraz tym, co je łączy.
Przeczytaj: Alina Szapocznikow – zostawić w materii ślad
Przeczytaj: Auguste Rodin i Camille Claudel – niezapomniany romans, cz. 1
Źródła:
Jackowski A., Mit sztuki poza kulturą. Art Brut, Warszawa 1994.
Kępiński A., Schizofrenia, Warszawa 1981.
Kyaga S., Creativity and Psychopathology, Stockholm 2014.
Tofilski M., Stawski F., The Relationship between Knowledge about the Artist’s Mental Illness and Artwork Reception, „Psych” 1, 2019, p. 92-100.
Na zdjęciu: Taras kawiarni w nocy, Vincent van Gogh, źródło: domena publiczna