Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2020/08/20150924_180830-1400x788.jpg
    [1] => 640
    [2] => 360
    [3] => 1
)
        

Epoka od dość dawna przyzwyczajona jest do złego traktowania! Postponowana przez „unowocześnionych” – obrzucana inwektywami, smagana za „wsteczność”, czy przywoływana w kontekście „mroków”. Ostatnio jednak bez opamiętania, nagminnie (jak to w zwyczaju ma czynić gmin, inaczej pospólstwo) zaczęto szastać Średniowieczem, jak nie przymierzając, obornikiem na nawożonych kapuścianych polach. Jakby nie zasługiwało na szacunek, choćby ze względu, iż stało u zarania rzeczy wielkich, godnych i trwałych!

Odczepcie się od Średniowiecza!

Od dawna przecież nie ma żadnej ważniejszej „oświeconej uroczystości rocznicowej”, podczas której by nie podkreślano faktu, iż np. miasto, miasteczko, osada czy wieś powstały już w Wiekach Średnich. I liczy się każda dziesiątka albo jeszcze lepiej: setka lat – byle do tyłu. Tym jubilat wówczas jest ważniejszy, dostojniejszy i bardziej nobilitowany. To ci „świeżsi” i „nieletni” w szacownym gronie wielusetletnich są odbierani z pobłażliwym lekceważeniem, bo do trwania w blasku chwały sporo im brakuje. Kto ma się lepiej w takiej licytacji: Kraków czy Nowa Huta? Przykłady można mnożyć. Z niepokojem zatem należy odbierać poniewieranie Wiekami Średnimi. Nie chodzi nawet „o równouprawnienie”, ale o elementarną przyzwoitość. I o niewycieranie sobie gęby cholewami, ani innymi przybrudzonymi rękawami – jak to drzewiej (dawniej) mawiano.

Widok ogólny Katedry Poznańskiej
Widok ogólny Katedry Poznańskiej / fot. z archiwum Romana Stanisława Zielińskiego

Na początek być może wystarczy 10 skromnych acz istotnych wzmianek, by oceny skrajne stały się bardziej powściągliwe:

Kaplica na ślubie

Zacznijmy od „wydarzenia popkulturowego” z 2018 r., którym przez długie miesiące żył cały glob. Nad ślubem księcia Harrego z aktorką Meghan cmokano z podziwu, rozwodzono się (w tym kontekście nie jest to może zbyt stosowne wyrażenie) w zachwytach i szeregu wymyślnych określeniach. Oczywiście, nie zabrakło mocnego zwracania uwagi, w jakim to „zjawiskowym i niepowtarzalnym pejzażu”, o którym z pewnością marzyliby wszyscy nowożeńcy, przysięgę składali sobie wybrankowie brytyjsko-amerykańscy. A miejsce ceremonii rzeczywiście było  wyjątkowe i godne! Późnogotycka kaplica św. Jerzego pamięta bowiem nie takie wydarzenia. Dobudowano ją w XV w., zaś cały kompleks w Windsorze, głównej siedzibie kolejnych władców Brytanii, zaczęto stawiać już cztery wieki wcześniej. Pod podłogą tejże kaplicy leżą wszyscy mniej lub bardziej znakomici królowie, a w jej wnętrzu do dziś nadaje się z pietyzmem i wedle ścisłe przestrzeganego ceremoniału średniowiecznego słynny Order Podwiązki (The Most Noble Order of the Garter), najważniejsze odznaczenie brytyjskie. Podczas ceremonii ślubnej tylko ta średniowieczna kaplica i „wiekowa” Królowa – Matka były prawdziwe. Co do reszty są uzasadnione wątpliwości!

Piwo od zakonnika

Czy ktokolwiek z rozkoszą podelektowałby się „nowocześnie” warzonym piwem i powiedziałby z „ręką na sercu”, że jest wyśmienite i „warte grzechu”? Każdy szanujący się browar obecnie sięga do tradycji. Im głębiej, tym piwo znakomitsze, lepiej zważone i smakowo podrasowane. By się prężnie  wypromować i zdobyć piwną publiczność, wszyscy odwołują się do przeszłości, do starych receptur – najlepiej średniowiecznych i koniecznie zakonnych. Wiadomo, kto najlepiej w Wiekach Średnich znał się na trunkach! Braciszkowie zakonni odkryli wówczas wiele pożytecznych sekretów – również w produkcji pitnych miodów. Powód był prozaiczny. „Zwykła woda” nie zawsze była bezpieczna do bezpośredniego zaspokojenia łaknienia, a dobre piwo dbało o podniebienie i czyste wnętrzności. Sąsiedzi Czesi, słynący z rewelacyjnych piw i olbrzymiej liczby browarów (oraz nieustannie „upojonego” wojaka Szwejka), szczycą się, że najstarsza udokumentowana wzmianka o ich piwie pochodzi z 1088 r. Belgijscy mnisi z opactwa Grimbergen ważą swoje słynne piwo od ponad 900 lat. Trzykrotnie płonęli w wielkich pożarach, a mimo to przetrwali. Dlatego ich główny złocisty wielowiekowy produkt opatrzony jest hasłem: „Ardet nec consumitur”, czyli „spalony, ale nie zniszczony”. Nie da się zanegować niebagatelnego dorobku Średniowiecza w dziedzictwie piwnym.

Katedra Notre Dame w Paryżu
Katedra Notre Dame w Paryżu

Zwycięzcy na wysokościach  

Średnio rozgarnięty mieszkaniec naszej planety raczej wie, gdzie znajduje się Katedra Notre-Dame – szczególnie po dramatycznym pożarze w 2019 r.  (gotyk, początek XII w.). I zazwyczaj wie niewiele więcej – tu także tkwi przewaga Średniowiecza: wówczas za wiedzą tęskniono i podążano. To były niesamowite „czasy katedr”, do których dziś wchodzą miliony turystów, by podziwiać i zarazem się zadumać, jak „oni” w tamtych wiekach, dysponując takimi a nie innymi możliwościami, zdołali postawić owe kolosy z imponującymi wieżami i kopułami, sklepieniami i zdobieniami. Warto dopowiedzieć, gwoli „rozjaśnienia umysłów”, że średniowieczne katedry zostały pokonane dopiero przez wieżowce amerykańskie z minionego stulecia (a te zaś musiały z kolei uznać wyższość „szczytników azjatyckich” z końcówki XX wieku). W XIX wieku na czele największych budowli świata były jeszcze katedry gotyckie w Kolonii (ponad 157 m wysokości, Niemcy) i w Ulm (ponad 161 m, Niemcy) – choć trzeba oddać sprawiedliwość, że ich „wykończenia” trwały niekiedy wiekami, np. w Kolonii zabrało to ponad 600 lat! Pod względem imponującej powierzchni wśród „gotyków” przewodzi Katedra Najświętszej Marii Panny w Sewilli (powstała w miejscu wielkiego zburzonego meczetu).

Mroki pogubione  

W Wadowicach urodził się Karol Wojtyła (1920 r.). Lata wcześniej przyszedł tu na świat Józef Putek (1892 r). Postać dziwna i skomplikowana. O niezwykle bogatej i barwnej biografii – z wątkami cennymi i skandalizującymi. Urodzony w rodzinie katolickiej, a obłożny w 1928 r. klątwą przez znanego arcybiskupa krakowskiego Adama Sapiehę (o czym wówczas „huczało w Wadowicach!” – w takim „fermencie” dorastał Wojtyła). Był posłem ludowym na Sejm w międzywojniu, który ostatecznie trafił do twierdzy brzeskiej, był cenionym adwokatem, zawieszonym w wykonywaniu zawodu przez radę adwokacką, honorowym obywatelem, któremu „honorowość” honorowo odebrano, zaś w czasie II wojny światowej pozostawał więźniem m.in. w Auschwitz i Mauthausen. Aktywny w PRL-u, nawet na krótko mianowany ministrem ds. poczty i telegrafu, a równocześnie prześladowany przez władze komunistyczne. Jako historyk – amator był autorem kilku publikacji m.in. książki z 1935 r. pt. „Mroki Średniowiecza”. Napisanej trochę w odwecie, trochę w rozgoryczeniu na toczony spór z hierarchami Kościoła, skupiającej się „na zacofaniu” Wieków Średnich. I tu dochodzimy do sedna. Wielokrotnie bezrefleksyjnie powtarzany slogan „o mrokach Średniowiecza” zawdzięczamy właśnie m.in. Putkowi. Zresztą komuniści, którzy mieli do autora swoje „zasadnicze zastrzeżenia”, później często wykorzystywali to opracowanie głównie do ukazywania Kościoła „w krzywym zwierciadle”.

Kiedy Putek wchodził w „mroki”, na Zachodzie dawno się już rozjaśniało. W 1919 r. Johan Huizinga (holenderski historyk) napisał opasłą „Jesień Średniowiecza” (polskie pierwsze wydanie w 1961 r.), uznawaną za jedną z najlepszych prac o tamtych czasach, zachowującą balans między niezwykłym zachwytem Romantyzmu nad Średniowieczem, a sceptycyzmem, z którym odnosił się już do tej epoki Pozytywizm. Cała potęga Romantyzmu, z naszym Adamem Mikiewiczem na czele, osadzała się m.in. na fascynacji przeszłością, historiami i legendami, rodem z Wieków Średnich. Wtedy te opowieści, zamienione w natchnione wizje i memoriały, często podrywały do boju i uniesień patriotycznych ludy w całej Europie. I trudno odmówić ówczesnym rozgarnięcia! Romantycy tak bardzo mylili się w ocenie przeszłości? Czy odwrotnie: dostrzegali tam wartości do pielęgnowania! Takie to były nieodległe czasy w myśleniu!

Motet wymieszany z whisky

Ci, co współcześnie jeszcze czytają, a dodatkowo pasjonują się światem fantasy, znają Terry’ego Pratchetta (1948-2015). To klasyk w dyscyplinie, zasłynął cyklem powieściowym „Świat Dysku” (w latach 90. był najlepiej sprzedającym się pisarzem w Wielkiej Brytanii). Otóż, w jednym z wywiadów, udzielonym niedługo przed śmiercią, pisarza ujawnił swoje marzenie. Wyobrażał sobie, iż najchętniej chciałby umrzeć, sącząc ze smakiem starą dobrą whisky i słuchając przy okazji brzmień motetu Tallisa.

Objaśnienia do marzeń: whisky raczej przedstawić nie trzeba. Wystarczy nadmienić, że ta najlepsza musi leżakować co najmniej 50 lat, koniecznie w dębowych  beczkach, sporządzona według – oczywiście – dawnych przepisów. „Prawda objawiona wielbicieli whisky” mówi, że już w VII wieku mnisi irlandzcy wytwarzali ów trunek. Za jej ojca przyjmuje się św. Patryka, powszechnie znanego patrona Irlandczyków, w którego święto (17 marca) prawie cały świat, łącznie z wodami rzek, zmienia kolor na zielony. Irlandczycy zawdzięczają Świętemu nie tylko mocny napój, ale i swoje wiekowe trwanie. Whisky już w tamtych zamierzchłych czasach uznawana była za znakomitą miksturę przedłużającą życie, leczącą wszelkie dolegliwości wewnętrzne, a nawet paraliż.

Z Thomasem Tallisem jest lekki kłopot, gdyż w wypadku jego osoby wchodzimy już w granice między Średniowieczem a Renesansem (spór raczej dla „kłótliwych” naukowców). Był kompozytorem angielskim. Do średniowiecznego tekstu eucharystycznego napisał motet (rodzaj utworu chóralnego, śpiewanego a cappella, rozwiniętego najbardziej w Wiekach Średnich i Renesansie). Rzecz nosi nazwę „Spem in alium” (w wolnym tłumaczeniu: „Nadzieja w Żadnym Innym”, tylko w Bogu). Niezwykła kompozycja – na 40 głosów, osiem chórów po pięć głosów, nawzajem się przenikających. Rewelacja w słuchaniu. Uznawana za jeden z najlepszych „kawałków” klasycznej muzyki angielskiej. Pratchett wiedział, o czym mówi, kiedy zapowiadał swoje rozstanie z tym światem. I to przesłanie zostawił swoim młodym wielbicielom.

Peter Rivera / CC BY

Tradycja „bije” piłkarza 

„Mroki” także się uczyły! Zapoczątkowały wręcz „modę na naukę”! Nadal największą chlubą pozostaje zdobycie indeksu na „starym uniwersytecie”, z wiekowymi tradycjami. Najstarszy powstał już w XI w. w Bolonii, zaś w wieku XII otworzyła się słynna paryska Sorbona. Krakowską uczelnię król Kazimierz Wielki powołał do istnienia w roku 1364, „wiedziony instynktem i troską, dzięki czemu młodzież polska i inna, zamieszkująca rdzenne ziemie, nie musiała wyjeżdżać za granicę, by się tam kształcić”.

Nie ma kunsztowniej prezentujących się książek, niż te wykonane przez zakonnych kopistów – nie pojawiają się często w domach aukcyjnych, bo uznawane są za bezcenne i stanowią zazwyczaj dobra narodowe. Zaś rok 2017 przyniósł kolejny rekord „z przeszłości”. Najdroższym obecnie dziełem sztuki jest namalowany na styku Średniowiecza i Renesansu (kiedy trwał już ferment twórczy) „Salvator Mundi” („Zbawiciel Świata” – mniej więcej czas powstania ok. 1506 r.), przypisany ostatecznie Leonardo da Vinci. Obraz został wykupiony z Europy przez saudyjskiego szejka za 450 mln USD. Teraz będzie do oglądania w muzeum pod nazwą… Luwr Abu Zabi, usytuowanym w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (sic – początki prawdziwego Luwru europejskiego to XII w.). Dla przykładu i porównania: za najdroższego obecnie piłkarza dano ledwie 200 mln euro (napastnik Neymar – również zakupiony przez szejka, właściciela mistrza Francji, drużyny Paris Saint-Germain), zaś „Kobiety Algieru” Pabla Picassa, które dotychczasowy dzierżyły rekord finansowy w sztuce, zatrzymały się na poziomie 179,4 mln USD.

Nie można zapominać o łacinie, „szlifowanej” w Średniowieczu, która pozostawała przez długi czas, jak to określił wybitny badacz kultury Peter Burke, „językiem w poszukiwaniu wspólnoty mówiących”.

Waleczne serce z Krzyżakami  

Średniowiecze chce się oglądać i na nim sowicie zarabiać! Pierwszą polską superprodukcję filmową – legendarnych „Krzyżaków” (1960 r.) w reż. Aleksandra Forda  (na podstawie prozy Henryka Sienkiewicza) – tylko do „roku przełomu” (1989 r.) obejrzało ponad 32 mln widzów krajowych (a np. sami Francuzi dorzucili do tej liczby coś ponad milion). Słynne „Braveheart – Waleczne Serce” (z 1995 r.), opowiadające historię z XII w. Williama Wallace’a  i próby wyzwalania się Szkotów spod kurateli Anglików, uznano za film wybitny – zdobył 5 Oscarów w najważniejszych kategoriach m.in. za najlepszy film i reżyserię Mela Gibsona. W ogóle jednym z najlepszych obrazów w dziejach kina pozostaje „Andriej Rublow” (1966 r.) w reż. Andrieja Tarkowskiego, prezentującego burzliwą  historię życia genialnego twórcy ikon, żyjącego na Rusi w XV w.  Zabawni francuscy  „Goście, goście” (1993 r.), historia o zwariowanych przygodach przybyszów ze Średniowiecza do czasów współczesnych, górujących mimo swoich ograniczeń w newralgicznych momentach nad swoimi potomkami, pozostają w dziesiątce najlepszych komedii ostatnich lat. Zaś „Imię róży” (1986 r.), sfilmowane na podstawie świetnej książki Umberto Eco, sprawiło, iż do opactwa Sacra di San Michele (jakieś 40 km od Turynu), gdzie kręcono ów film, każdego roku poczęły przybywać setki tysięcy turystów. W olbrzymiej, rozległej  budowli, postawionej w X/XI w., przebywa obecnie zaledwie trzech mnichów. Notabene, w styczniu 2018 r., tak jak w powieści i filmie, wybuchł tam groźny pożar dachu, tuż przy zabytkowej bibliotece – na szczęście, zbiory ocalały!

Darth Vader
Darth Vader źródło: wallpaper flare

Księżniczki i bitwy „na niby”

Średniowiecze nie opuściło młodych! W świecących obecnie triumfy i zawładających zbiorową świadomością grach komputerowych powtarza się sytuacja z kina. Popularność fabuł osadzonych w Wiekach Średnich rośnie, na zainteresowanie i sukces mogą liczyć wszelkie produkcje „ocierające się o tamte realia” – pozytywnym przykładem pozostaje międzynarodowe powodzenie rodzimego Wiedźmina.

Od pewnego czasu największą publikę gromadzą wszelkiej maści turnieje rycerskie, dworskie przedstawienia plenerowe i rekonstrukcje dawnych bitew „na świeżym powietrzu” (choćby nasz Grunwald – w czasach pandemii ograniczony jedynie do spokojnego przemarszu rycerskich delegacji), czy powstające jak grzyby po deszczu grodziszcza (popularność Biskupina i podobnych grodowych siedzisk), odtwarzające życie powszednie „z dawnych  czasów”.

Przebieranie się w kostium staje się powtarzalnym rytuałem. Nastoletnie (i nie tylko) dziewczynki bezwzględnie w większości chcą być „księżniczkami”! Najlepiej wytęsknionymi i uwielbianymi! I nie wydaje się to dziełem przypadku, lecz – a jakże – podświadomą potrzebą wzorowania się oraz tęsknotą za światem dostojnym, uporządkowanym i olśniewającym, a nie zaś celowo poszarpanym i podziurawionym (w czym celuje współczesne wzornictwo modowe). Zapewne jest to także wyrazem głęboko skrywanej tęsknoty za książętami, których coraz mniej  występuje w przestrzeni. Jednocześnie wielu młodych ludzi marzy o tym, by być choćby lordem Vaderem (lordem Shitów z okresu Imperium Galaktycznego z  „Gwiezdnych wojen”). Słynna saga jest kosmiczna, ale sam tytuł lordowski ma już bardzo mocne związki z Wiekami Średnimi.

Turyści skrzyżowani z odkrywcami

Już we wczesnym Średniowieczu europejscy władcy, rycerze, giermkowie oraz  pacholęta przebyli długą trasę ze Starego Kontynentu do Jerozolimy. Wybierali się tam trzykrotnie – w wielkiej liczbie i dość długo przebywali. Z różnymi skutkami dla wyznaczonej misji i samego miasta (pierwszą wyprawę krzyżową podjęto w XI w., kiedy nikt jeszcze nie słyszał o biurach podróży czy all inclusive).

Średniowiecze umownie kończy się „odkryciem Ameryki” (w 1492 r.). Wówczas następowało już stopniowe schyłkowe wygaszanie epoki, która miała wzloty i upadki. Jak wszystko, co toczy się po drodze. Ale bez tego „odkrycia Ameryki”, nie byłoby Stanów Zjednoczonych. Przynajmniej w takim kształcie, jak obecny. A co za tym idzie: Donald Trump miałby zapewne zupełnie inną grzywkę, zupełnie inaczej zaczesaną. Ale to już nie jest „wina” Średniowiecza, jedynie być może post-efekt epoki.

 

P.S. Z rzeczy nowszych: w 2019 r. ukazał się wartościowy „podręcznik bojowy” pt. „Średniowiecze. Obalanie mitów”, autorstwa Jacka Kowalskiego, znanego barda, miłośnika i propagatora Sarmacji. Konieczne „przeżycie” dla żyjących mitami – niedobrymi mitami. 

🟧 PrzeczytajBuntownicza kobieta – serial, który Cię zachwyci
🟧 Przeczytaj: Największe hity kulturalne 
🟧 PrzeczytajZostawić w materii ślad – czy znasz te rzeźby? 

Udostępnij:


2025 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content