Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2024/06/six-feet-under.webp
    [1] => 502
    [2] => 600
    [3] => 
)
        

Dzieła sztuki muszą nas dotknąć w odpowiednim momencie, abyśmy poczuli dokładnie, co mają nam do przekazania. Genialne seriale mogą nam się podobać, ale żeby efekt był iście piorunujący i życiowy, dobrze by było gdyby poza pięknymi kadrami i poruszającą historią, złapać kontakt z dziełem. Jak taki kontakt zdefiniować i co decyduje o tym, że jedna historia porusza miliony, a inna chwyta tylko specyficznych outsiderów, to wielka tajemnica sztuki – prawdopodobnie nigdy nierozwiązana. Możesz sobie wmawiać, że wiesz, co Tobą powoduje, kiedy sięgasz po szczególną tematykę czy jakie masz oczekiwania – bardzo często to wszystko idzie do śmietnika w konfrontacji z rzeczywistością. Historie wymyślone przez innych ludzi są jak sny – niby umiemy rozłożyć je psychoanalitycznie na czynniki pierwsze, ale zwykle to znawczy bełkot. Nikt nie potrafi zrozumieć jak działa sen. I nikt nie potrafi zrozumieć dlaczego coś jest dla nas wyjątkowo inspirujące.

Six Feet Under czyli serial produkcji HBO z lat 2001-2005 o którym potajemnie się rozwodzę w powyższym akapicie, to dla mnie taka mała tajemnica. Mój seans, który nastąpił w latach 2019-2020 był niesamowity także ze względu na okoliczności czasowe. Patrząc na lata, na pewno potraficie sobie bez problemu przypomnieć, co się wówczas działo i jak normalnym rokiem był 2019. Ten tekst nie będzie jednak o wydarzeniu, które nastąpiło w 2020 i które nadal irytuje masę ludzi na świecie – to wszystko jest trochę bardziej skomplikowane. W moich wspomnieniach na rok 2019 nakłada się filtr ze starszej telewizji, który możemy obserwować w pierwszych sezonach SFU. Pierwszy sezon Six Feet Under to wczesne lata 2000 jak w mordę strzelił pod względem stylistyki. Nadal czuć ten specyficzny rodzaj opadania amerykańskiej kultury po euforii lat 90. Polemizowałbym nawet, że konsumuje mnie takie wrażenie przez cały serial. Jest to okno w znacznie mniej skomplikowany świat – i wolniejszy – co jest zdecydowanie odczuwalne po tym jak wyglądają pewne sceny. Przechodząc ze współczesności – gdzieś znika ryk konającego świata, gdzieś znika ta specyficzna prędkość. Pozostaje cisza. I śmierć. Pustka. O tych trzech rzeczach ten serial traktuje chyba najlepiej.

Brzmi to wszystko odrobinę przygnębiająco, kiedy jest spisane na papierze, ale siła tego serialu polega na przekazaniu tych form w taki sposób, a nie inny. Śmierć jest tematem tabu w społeczeństwie. Wiele z tego, co dzieje się w Six Feet Under jest tabu. A jednak jest nam przekazywana czysta esencja życia. Jeden z bohaterów na pytanie “Dlaczego ludzie umierają?” znajduje odpowiedź “By czynić życie ważnym”. To nie serial o śmierci, a o życiu, które wyjątkowo ze śmiercią jest związane. Wybrany zostaje skrajny temat, bo dotyczy właścicieli firmy pogrzebowych, ale każde życie ze śmiercią jest związane. Nierozerwalnie. Im większy strach, tym bardziej fascynujący będzie ten serial.

W Six Feet Under mniej lub bardziej, wszyscy upadają. Ja oglądając ten serial i będąc zdecydowanie mniej doświadczonym człowiekiem niż teraz – byłem nieco zszokowany. Twórca (Alan Ball, znany także z genialnego, acz dzisiaj nieco niezręcznego American Beauty) wręcz idzie w zaparte, żeby przez pięć sezonów pokazać nam, że każdy z tych ludzi ma wady. Możemy ich lubić, mogą być świetnymi ludźmi, ale tutaj każdy popełnia błędy. Dokonuje złych decyzji. W późniejszych sezonach zaczyna to wręcz wchodzić na komiczne rejony i z tego powodu bywa melodramatycznie, ale lekcja pozostaje. I pozostała we mnie. Trzeba wypuścić przekonanie, że wszystko będzie dobrze i wszystko będzie idealnie. Nie musimy trzymać się wyrysowanej linii – zwłaszcza takiej, którą wyrysowują nam inni. Wskazane jest wręcz z niej zboczyć – wtedy zaprowadzi nas ona w kompletnie nieznane miejsca. Jedna z postaci mówi wręcz dosłownie: “Jeżeli traktujesz życie, jak maszynę w którą wkładasz swoje zalety i otrzymujesz z powrotem szczęście, to prawdopodobnie gorzko się rozczarujesz.” W następnej kolejności ta sama postać popełnia najpewniej jeden z najbardziej traumatyzujących błędów w życiu. Ten serial – nierzadko mało subtelnie – mówi, że to właśnie tak wygląda. Nie da się być najmądrzejszą osobą w pokoju. Nie da się nie popełniać błędów. Ważne by szukać swojego szczęścia i serca na świecie.
Kochaj, a nie trzymaj. Bądź sobą w swoim przeciętnym życiu. I tak jest wyjątkowe.

Felieton: Tomasz Droszkowski

                                 Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze

Spodobał Ci się nasz artykuł? Zobacz nasze recenzje filmowe!

Przeczytaj również: „Dom w sercu” w reżyserii Andrea Porporati – recenzja
Przeczytaj również: Bosnia Express – najgorszy dokument o wojnie na Bałkanach?
Przeczytaj również: “Pałac pełen bajek” – Otwarcie zmodernizowanej wystawy w łódzkim Muzeum Kinematografii
Przeczytaj również: Civil war – recenzja filmu
Przeczytaj również: Louis de Funès – o tym, kogo wszyscy znają, choć nigdy nie poznali…
Przeczytaj również: Jadwiga Smosarska – najjaśniejsza z gwiazd międzywojnia
Przeczytaj również: Fallout, Fallout nigdy się nie zmienia – recenzja serialu Fallout Amazon Prime

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content