19 sierpnia 2022 roku w kinach miał premierę film animowany z serii o Dragon Ballu — Dragon Ball Super: Super Hero. Film z gatunku fantasy został napisany przez Akirę Toriyamę — twórcę serii o Dragon Ball oraz wyprodukowany przez japońskie studio Toei, w reżyserii Tatsuro Kodamy.
Wyjście na ten film było dość spontaniczną decyzją. Wybrałam się na niego w sobotnie popołudnie, ale nie dlatego, że jestem obecnie wielką fanką filmów animowanych. Wybrałam się z czystej ciekawości i … z sentymentu.
Kiedy Dragon Balla transmitowano w telewizji, na kanale RTL7, miałam zaledwie kilka lat. I ta ,,bajka” była nieodłączną częścią mojego dzieciństwa. Wzbudzała we mnie ogromne emocje i dużo radości sprawiało mi udawanie, że też mogę mieć supermoce. Kto o nich nie marzył, będąc małym dzieckiem, prawda?
Opis filmu na stronie kina brzmiał dość prosto i szczerze mówiąc – za dużo nie zdradzał. Po tym, jak Son Goku pokonał Armię Czerwonej Wstęgi, jej spadkobiercy stworzyli Gammę 1 i Gammę 2 – tzw. Ultimate Androids. Ci natomiast określili siebie mianem Super Herosów. Pewnego razu atakują Piccolo i Gohana. I zaczyna się cała zabawa. No może nie do końca … Światu zaczyna grozić niebezpieczeństwo!
Od ostatniego filmu o Dragon Ballu emitowanego na dużym ekranie w Polsce minęło sporo czasu. Ja nie śledziłam Dragon Balla, więc tak naprawdę sporo mnie ominęło w kwestii fabuły. Nie wiedziałam, co się działo wcześniej, ale producenci filmu wyszli nieco naprzeciw takim widzom jak ja i fragment na początku filmu poświęcony jest krótkiemu streszczeniu całej historii. Czy mi to pomogło? Cóż, przyznam, że nie za bardzo, ale to dobry początek.
Zdecydowanie z największą ciekawością oglądałam fragmenty, w których występował Son Goku, Bulma i Picollo. Może dlatego, że pamiętałam te postaci i wizualnie najbardziej mi się podobały. Postać małej Pan i jej relacji z innymi była chyba moim ulubionym aspektem tego filmu. W animacji podobały mi się podkłady muzyczne towarzyszące scenom walk (które swoją drogą były najlepsze!) oraz typowe dla filmów o superbohaterach efekty wyrażające, że ,,wszystko dobrze się skończyło” i świat został uratowany. Niektóre sceny natomiast sprawiały, że moje myśli przestawały skupiać się na akcji i czułam się nieco znużona.
Znaczną część filmu poświęciłam również na wsłuchiwanie się w język japoński, który od dawna jest moim hobby i bardzo lubię jego dźwięk. Mogłam również sama ćwiczyć rozumienie tego języka, czytając jednocześnie napisy w języku polskim. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym teraz oglądać ten film animowany z lektorem, choć ,,za moich czasów” w telewizji właśnie wersję z lektorem transmitowali.
Choć nie jestem wielką fanką anime i z dużym oporem zawsze idzie mi oglądanie animowanych filmów japońskich, to ogólnie ta produkcja podobała mi się pod względem estetyki. Dragon Ball nie porwał mnie pod względem fabuły, gdyż okazał się bardzo przewidywalny. Był dla mnie raczej chwilą powrotu do dzieciństwa. Kilka momentów przywołało uśmiech na mojej twarzy, kwestie brzmiały dość zabawnie, jednak – ,,bez szału”.
Z filmu płynie jednak bardzo ładna puenta — nie zaniedbuj obowiązków i systematyczności w zajęciach, które mają cię rozwijać. Nigdy nie wiesz, kiedy twoje umiejętności będą ci potrzebne. Postać Gohana i Pan pokazują nam również, że powinniśmy uwierzyć w siebie i swoje możliwości, ponieważ mogą w nas drzemać ogromne pokłady siły.
Czasem sami dla siebie jesteśmy superbohaterami!
Recenzja: Gabriela Starzec
Zdjęcia: Dragon Ball Facebook
Spodobała Ci się nasza recenzja Dragon Ball Super: Super Hero? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Filmy anime w pigułce
Przeczytaj również: Kraj tysięcy matsuri w dobie pandemii
Przeczytaj również: Shōgatsu, czyli idzie Nowy Rok
Przeczytaj również: Epik High wraca do Europy podczas All Time High Tour 2023!
Przeczytaj również: Stray Kids “Maxident” – recenzja albumu!
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej