W dniu 10 grudnia minęły trzy lata od premiery dokumentu „Zrodzeni do szabli” w reżyserii Pawła Deląga, według scenariusza Janusza Sieniawskiego. Film opowiada o drodze nauki XVII – wiecznego młodego szlachcica, od machania patykiem po prawdziwe potyczki z wykorzystaniem tytułowej broni. Jest to pierwsze dzieło w historii polskiej kinematografii, tak obszernie opisujące naszą rodzimą, oryginalną i przedrozbiorową sztukę walki.
O ile zajmowanie się muzyką tradycyjną jest nie lada wyczynem, wymagającym odnalezienia starszych, często niedomagających mistrzyń i mistrzów, nakłonienia i kieliszkiem wódki, do podzielenia się tym co sercu najdroższe, o tyle nauczenie się władania szablą w stylu polskim, jeszcze parę lat temu wydawało się niemożliwe.
Sztuka krzyżowa, bo o niej mowa, została zrekonstruowana przez Janusza, Bartosza i Krzysztofa Sieniawskich, na podstawie 300/400-letnich traktatów szermierczych i wspomnień pamiętnikarskich, krajowych i co częstsze – zagranicznych, znajdowanych od Portugalii po Persję.
U nas była nieprzerwanie przekazywana w praktyce, aż do rozwiązania armii Księstwa Warszawskiego po powstaniu listopadowym, stąd nie widziano większej potrzeby dokumentacji. Powodzenie w piśmiennictwie obcym, zawdzięczała swojej skuteczności – wielu szermierzy chciało ją rozgryźć i przyswoić, jako ówczesną „krav-magę” w dziedzinie broni białej.
Czemu krzyżowa? Wbrew pozorom, nie chodzi o obronę wiary, ale układ cięć i zasłon, które tworzą kształt „X”. Podobnie jak w tańcu, podstawę stanowi szybka, lecz uważna i opanowana praca nóg, z różnicą, że nie po kole się chodzi, a po ćwiartkach kwadratu. Mamy tutaj do czynienia z połączeniem zachodniego dorobku „tanecznego” ze wschodnim sposobem wymachów ramion, co skutkuje nie mającą sobie równych, poza Japonią, techniką szermierczą.
Początkowo film miał składać się tylko z nagrań pokazów treningowych i rozmów o pracy nad samą rekonstrukcją, zahaczając o obyczaje, którymi obrosło wychowanie rycerskie w XVII wieku. Gdzieś po drodze twórcy zdecydowali jednak, że warto zaszarżować formę fabularną, ponieważ temat jest niezwykle efektowny wizualnie, dzięki czemu może przyciągnąć większe zainteresowanie. Celem przedsięwzięcia było rzetelne przedstawienie i popularyzacja ważnej części naszego dziedzictwa, oraz skłonienie do refleksji, co ono dziś oznacza.
Opowieść i zdjęcia
Wewnątrz obrazu znajdziemy wierne przedstawienie instytucji kamiennego dworu obronnego, reprezentowanego przez renesansową rezydencję w Jeżowie (pod Nowym Sączem). Rzadko mamy do czynienia z tym typem budowli w popularnych przedstawieniach, które z zasady skupiają się na dworach drewnianych. Oko przyciąga również barokowy kościół, część skansenu we Wdzydzach Kiszewskich (między Tucholą a Kaszubami), rezerwat „Skałki Piekło” pod Niekłaniem i widoki z góry Miedzianka (Świętokrzyskie). Za piękne ujęcia odpowiedzialny jest Aleksander Leydo z Leydo Film.
Fabuła osadzona jest wokół powrotu weterana Jana Jerlicza (granego przez Pawła Deląga) z wojny i podjęcia się wykształcenia na żołnierza, syna przyjaciela – Jerzego Wronowskiego.
Widzimy, jak młody Błażej dorabia się krwawych odcisków od ćwiczeń, a niewzruszony Jerlicz każe powtarzać zadanie. Wiadro wody staje się pierwszym przeciwnikiem, po skargach wzbogacone o kamień. Takie hartowanie od dziecka, skutkuje potem opanowaniem i zwycięstwami, kiedy dysproporcja sił wynosi 1:100 jak w bitwie pod Hodowem, czy 1:5, pod Kircholmem, na naszą niekorzyść.
Zwieńczenie szkolenia następuje w pojedynkach z innymi szlachcicami. Prawie dorosły bohater pokonuje strach przed bardziej doświadczonymi zawodnikami (choć to tylko trening na kije) i twórczo aplikuje swoją wiedzę w barki przeciwników, co naszej reprezentacji w piłce nożnej udało się częściowo dopiero w trzecim meczu. Tutaj spostrzegamy, jak ważna jest postawa wewnętrzna, że w 90% o zwycięstwie decyduje wygranie z samym sobą.
Ciekawym momentem jest wizyta w kuźni, żeby wybrać odpowiednią głownię na szablę dla Błażeja. Kowala gra faktyczny szabelnik – Zbigniew Juszkiewicz, uczestniczący również we fragmentach, w których wypowiadają się rzeczoznawcy, obok językoznawcy prof. Jerzego Bralczyka, historyka prof. Jerzego Urwanowicza, szermierza rekonstruktora – Janusza Sieniawskiego. Pomocnika kowalskiego za to gra Damian Kowalski.
Potem widzimy jak szabla używana jest w praktyce i po co były wszystkie te lata siermiężnej nauki.
Sceny potyczki z Moskiewcami są nazywane jednymi z najlepszych w historii kinematografii światowej.
Produkcja
Wiernie oddane stroje i uzbrojenie przygotował Janusz Sieniawski. Płynny i schludny montaż uskutecznili synowie: Bartosz i Krzysztof. Scenografia, w której brakuje chłopów, (to jest jeden z nielicznych elementów nierealistycznych) była nadzorowana przez Mariana Zawalińskiego.
Nad produkcją czuwał Jerzy Sebasta, znany m.in. z „Ogniem i Mieczem”.
Film całkowicie został sfinansowany z środków prywatnych. Największymi mecenasami okazały się firmy: Ponzio – producent polskich systemów aluminiowych, oraz Hydro – norweska korporacja chemiczno-energetyczna. Na platformie polakpotrafi.pl film uzyskał wsparcie setek darczyńców, którzy wpłacili łącznie ponad 100 tys. zł, stając się tym samym prawdziwym pospolitym ruszeniem. Całość budżetu opiewała na nieco ponad 300 tys. Technicznie i merytorycznie film jest cudem nad Wisłą, szczególnie uwzględniając niewielkie środki w stosunku do efektu.
Odzew
Najlepiej oddaje go jeden z komentarzy pod zwiastunem, użytkownika serwisu Youtube o pseudonimie ayra S: „Jaram się jak Rozłogi.;) Kiedy premiera?”.
Wady
Prawie żaden wyrób ludzki się bez nich nie obędzie. Oprócz wspomnianego braku chłopów, widoczny jest brak dalszej rodziny i przyjaciół, szczególnie rodziców chrzestnych w scenie chrztu. Sposób wypowiedzi aktorów w filmie i prowadzenie narracji oscylują wokół patosu, a przez to kiczu. Sarmackie nastawienie do świata było bardziej przyziemne, a pobożno-ojczyźniane uniesienia łagodził humor i codzienna praktyczność. Oczywiście, mogły się zdarzyć osobowości podobne do przedstawionych, jednak sądzę, że charaktery są przerysowane. Ostatecznie jest to do przełknięcia. Jak już wiek temu odkrył Bronisław Malinowski – żaden el. kultury nie istnieje w próżni i dla widzimisię, ale spełnia określoną funkcję dla ludzi, którzy go praktykują. Nadmierna uświęcona powaga w filmach i innych dziełach sztuki o orężnym dochodzeniu swoich racji jest faktem. Może wynikać z usunięcia czegoś bliskoznacznego przez główny nurt narracji (reprezentujący świadomość) ze świecznika uwagi, może nawet poniżania, podczas gdy jakieś pragnienie zepchnięte w nieświadomość domaga się aby było docenione i realizowane.
Sedno
Czego pragniemy kiedy widzimy szablę i zawadiackiego, pewnego siebie, zadowolonego szlachcica? Niezależnie, czy mamy przodka z wąsem czy nie – tego samego. Chcemy być panami własnego losu i własnej ziemi, z adekwatnym do dzisiejszych warunków sposobem neutralizacji zagrożenia ze strony innych ludzi. Kiedy widzimy pułk husarski chcemy braterstwa zbudowanego na wyższych wspólnych wartościach, które jest w stanie pokonać grupy łączące się wokół realizacji chuci, niszczących zarówno nasz indywidualny dobrostan jak i przyrodę.
Czemu również wśród kobiet dzieła w stylu „Ogniem i mieczem” cieszą się popularnością, skoro przedstawiają mocno zmaskulinizowany świat? Wg mnie dziewczyny chcą, żeby takie chłopy były, pod względem asertywności i umiejętności pacyfikacji ludzi nie szanujących wolności i godności innych. Same, przeciętną średnią biorąc, około dwa lata w ciąży są bezbronne; jedna z podstawowych wytycznych wpisanych w podświadomość, jest żeby partner był zdolny do zapewnienia bezpieczeństwa przez ten czas, a najlepiej i całe życie. Dodatkowo, sienkiewiczowski stosunek do płci pięknej jest nacechowany czcią i uwielbieniem, co w określonym zakresie jest słuszne. O ile funkcjonujące do niedawna odsunięcie kobiet od sprawowania funkcji publicznych i odpowiedzialnych społecznie (poza wyjątkami), ograniczające możliwości spełnienia się na innych polach niż wychowanie dzieci i działanie domu, było błędem, jednym z wielu, jak i traktowanie producentów dóbr (rolników, rzemieślników itd.), ale to nie znaczy, że świat męski i żeński są światami wrogimi. Są różne, dzięki czemu mogą się spotkać, połączyć i uzupełnić, co stanowi dużą część frajdy z życia (nie mówię tu o sensie biologicznym, ale przede wszystkim tym, co poza). Walka o prawa kobiet nie oznacza, że mają się stać bardziej męskie, a mężczyźni-żeńscy. Oznacza po prostu zobaczenie kobiety najpierw jako człowieka, z takim samym pędem do samorealizacji jak mężczyzna, a nie tylko obiektu westchnień czy posługi domowej. Z drugiej strony, samoukonstytuowania się przez kobietę jako pełnoprawna istota, z wysokim poczuciem własnej wartości i świadomością, że może tak kierować swoim życiem jak potrzebuje i chce, a nie jak oczekuje przeżyty, ograniczający wzorzec. Część tej naturalnej wiedzy, która drzemie w uczuciach, wyraża sympatię do obrazów, gdzie kobieta i mężczyzna są na tyle różni, żeby wytworzyć przyciągające napięcie i na tyle tacy sami, żeby połączyć się w płaszczyźnie zrozumienia.
Wracając do wątku szabelnego: oczywiście bezpieczeństwo dziś nie oznacza machania ostrymi przedmiotami na prawo i lewo. Jednak to samo źródło pełnoprawnego sprzeciwu, odpowiada za zwalczanie wielu niepożądanych elementów rzeczywistości co za pojedynek na broń białą, czy walkę wręcz. Broń biała ma więcej stylu, intelektu i uczucia, niż jest w pięściach i broni palnej, dlatego też bardziej pociąga. Niekoniecznie jako narzędzie zabijania, ale materializacja prawa do skutecznego mówienia „nie”. Może być symbolem jednego z trzech praw naturalnych, które brzmią następująco i stoją powyżej każdego stanowionego porządku prawnego: 1. Nie rób drugiemu co tobie nie miłe. 2. Traktuj innych tak jak sam chciałbyś/ałabyś być traktowany/ana. (Bliskoznaczne z pierwszym, ale nie identyczne, zachęca do altruizmu) 3. Jeśli ktoś nie przestrzega powyższych dwóch, godząc w twoje zdrowie lub mienie, masz prawo do samoobrony. W wersji zbiorowej przyjmuje postać reguły Radbrucha – jeśli jakaś norma prawna łamie zasady moralne, nie obowiązuje. Jest ona odpowiedzią na ustawodawstwo III Rzeszy i tłumaczenia wysokich urzędników na procesach, że nie są winni niczemu, bo wdrażali jedynie porządek administracyjny. Największe tragedie w historii naszego gatunku zapewniły nie wulkany, asteroidy, tsunami, czy ciepły klimat, ale decyzje niezrównoważonych ludzi na wysokich stanowiskach w zarządzaniu sprawami wspólnot, które stawały się w powszechnym mniemaniu obowiązkiem. Takich wydarzeń było wiele, szczególnie na przestrzeni ostatniego wieku bardzo mocno dotknęły i wciąż dotykają ludzi mieszkających między Odrą, a Dnieprem. Stąd też szukanie odpowiedzi w kontrsile odpowiedniego kalibru i najbliższych kulturze obrazach jakie taką reprezentują – dla nas, w XVII-to wiecznym PO (przysposobienie obronne, przedmiot w liceach jeszcze do niedawna) Rzeczpospolitej.
W jaki sposób tak oczywista i ważna sprawa jest zepchnięta poza główny nurt dyskusji?
Jak pisał Erazm z Rotterdamu w „Pochwale głupoty” jako Moria – jej uosobienie: „Mądrość odbiera odwagę i dlatego powszechnie widzicie, że owi mądrzy borykają się z ubóstwem, z głodem, z mrokiem, że żyją w zaniedbaniu, w zapomnieniu, w nienawiści, głupcy natomiast opływają w pieniądze, dostają się do steru państw, krótko mówiąc: kwitną na wszelkie sposoby.” (przeł. E. Jędrkiewicz)
Pod tym względem od XVI w. niewiele się zmieniło. Wciąż głupia w fundamentalny sposób i sprytna mniejszość dyktuje reszcie warunki życia, które spełniają jej arbitralne zachcianki, ze szkodą dla większości i ostatecznie też dla siebie. Warunki życia, to przede wszystkim warunki myślenia i czucia. Dlatego wypowiedzi o samodzielności i skutecznym, konstruktywnym sprzeciwie nie wchodzą w ich obręb. Wciąż większości coś uwiera, coś przeszkadza, ale już sama nie wie co, ani z której strony trzymać szablę i gdzie wycelować.
Czy potomek chłopa godzien miecza?
Tak, sama instytucja szlachty to źle pojęta ewolucja woja, czyli funkcji samoobrony.
Instytucja chłopstwa to źle pojęta ewolucja normalnego człowieka.
Niezależnie od tego kim byli nasi przodkowie, jeśli się na to czujemy, możemy przyswajać el. dziedzictwa wszystkich użytkowników języka polskiego.
Szczególnie w zakresie bycia odpowiedzialnym za siebie i sprawy wspólne. Równorzędnym z innymi do kształtowania szczegółów prawa, zdobywania wiedzy i samorozwoju.
Sprzeciwu na szczęście więcej potrzeba teraz myślą i sercem niż ostrymi narzędziami. I tak sprawę rozwiążą psychoterapeuci.
Film można obejrzeć tutaj: https://vimeo.com/ondemand/bornforthesaber/382477319
W Irlandii jest przysłowie, że najpierw trzeba nauczyć się tańczyć zanim nauczy się walczyć, poznać wcześniej radość życia nim nauczy się je odbierać. Zachęcam więc do nauki naszych tańców tradycyjnych zanim zdecydujemy się na szermierkę.
Recenzja: Wojciech Armata
Spodobał Ci się nasz artykuł o filmie Zrodzeni do szabli? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Dziennikarz, czyli kto?
Przeczytaj również: Krzyżowe wyprawy, perspektywa historyczna i autobiografizm w powieściach Zofii Kossak-Szczuckiej
Przeczytaj również: Relacja z 16. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych ŻUBROFFKA
Przeczytaj również: Powrót do korzeni – Szekspir nigdy tego nie robił – recenzja
Przeczytaj również: Zapaść. Reportaże z mniejszych miast, Marek Szymaniak – recenzja
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej