Opasła, nużąca, przegadana – tak właśnie wielu z nas wyobraża sobie klasyczną literaturę doby pozytywizmu. A gdyby tak spojrzeć na nią przez pryzmat krytyki feministycznej i genderowej? Zapewniam, robi się ciekawiej. Dlatego na warsztat bierzemy książkę Szalona J. I. Kraszewskiego – odczytana wspomnianymi kodami jawi się jako niebanalna opowieść o kobiecie, która odważnie zrzuca okowy patriarchatu.
Szalona – Emancypacja w dobie pozytywizmu
Sytuacja kobiet uległa zmianie po klęsce powstania styczniowego, kiedy to wiele z nich szukało swojego miejsca w społeczeństwie. Nowa rzeczywistość przyczyniła się do przekształcenia tradycyjnie pojmowanych ról płciowych, co znalazło swoje odbicie w emancypacji kobiet.
Wielu ówczesnych mężczyzn z dozą nieufności przyglądało się zachodzącym zmianom i krytycznie podchodziło do zwiększania suwerenności kobiet. Emancypantki szturmem wtargnęły do literatury, gdzie malowano ich zróżnicowane portrety. Zmiany zachodzące w społeczeństwie nie uszły uwadze pisarzom, do grona których należał właśnie Kraszewski. Otrzymał od redaktora „Tygodnika Ilustrowanego” zlecenia na napisanie tekstu, który miałby ostrzegać przed emancypacyjnym zrywem.
Jaka jest Zonia?
Kreśląc postać Zoni, Kraszewski chciał pokazać, jakie niebezpieczeństwa niesie za sobą emancypacja. Wyzwolone kobiety miały cierpieć i zgotować to cierpienie również mężczyznom. I owszem, Zonia ma coś w sobie z klasycznej femme fatale, która dewastuje męską dumę i niesie zgubę kochankom. Niemniej uparcie walczy ona o to, by żyć na własnych zasadach, a nam czytelnikom, trudno nie trzymać za nią kciuków, by w końcu utarła nosa mężczyznom.
Zonia to kobieta atrakcyjna, żywiołowa, lekko filuterna i gotowa na wszystko. Wchodzi ona w szeregi studentów Uniwersytetu Kijowskiego, bierze udział w dyskusjach naukowych i pieczołowicie dba o swoją edukację. Zonia sama decyduje o swoich związkach i romansach z mężczyznami, będąc świadomą związanych z tym konsekwencji (np. nieślubnego dziecka). Oddaje się erotycznym uniesieniom zarówno z mężczyznami z niższych klas społecznych, jak i z obcokrajowcami. Żyje jak wolny ptak – bez zobowiązań.
Zonia poza płcią
Z opowieści kuzyna Zoni (Ewarysta) dowiadujemy się, że ma ona piękną i pełną rozumu twarzyczkę, choć trochę zeszpeconą krótko obciętymi włosami. Ot, taka moda – podkreśla ten sam bohater, który chwilę potem dodaje, że okraszona życiem i inteligencją twarz kobiety ma też w sobie odwagę prawie męską. Zonia przełamuje konwenanse, wychodząc również poza utarte wzorce ubioru typowego dla danej płci.
Wygląd Szalonej jest równie interesujący, jak jej zachowanie. Bez wyrzutu pali papierosy i cygara, podaje rękę „po męsku”, mieszkając w kwaterze nieodstającej wyglądem od studenckich pokojów. Bez zawahania wchodzi w dyskusje z kolegami, dominuje ich wręcz, co przecież nie przystoi panienkom. Jej zachowanie szokuje, jest na wpół męska, ale przy tym kokieteryjna i odważna – na co z pewnością ma wpływ intelektualne środowisko, w którym przebywa. Jej wyjście poza genderowe role uwidacznia się szczególnie w relacji z Zorianem, w której bohaterka przejawia męskie wzorce, a jej partner zostaje przedstawiony jako zniewieściały młodzieniec. Zonia z ironią podchodzi do mężczyzn, bawi się nimi, a społeczeństwo drażni wychodzeniem poza utarte schematy płci.
Szalona Zonia a feminizm
Emancypantka przez otoczenie uważana jest za osobliwą, zagubioną kobietę, a nierzadko zagrożenie dla dotychczasowego porządku społecznego. Wbrew przekonaniu wielu męskich bohaterów powieści, Zonia nie potrzebuje opiekuna, nie chce być niewolnicą, dzięki czemu nie jest bezwolnym wykonawcą narzuconej kobiecości, lecz świadomym swojej tożsamości człowiekiem. Udowadnia swoją niezależność, wyrywa się z więzów patriarchatu i głośno mówi o tym, że kobieta nie jest ani dzieckiem, ani ozdobą do towarzystwa, lecz równą mężczyźnie istotą.
Dlaczego Zonia jest Szalona? Nie godzi się na zastany porządek społeczny, a przede wszystkim dostrzega to, na co inni są ślepi. Dlatego też według mnie tytułowym „szaleństwem” jest szaleństwo intelektualne i erotyczne Zoni, którego patriarchat nie pojmuje i się boi.
Zagłębiając się w lekturze, dostrzegamy nie tyle szaleństwo ówczesnej emancypacji, co patriarchatu, który wciąż narzuca ciasne ramy kulturowych ról. Nie wszyscy jednak tańczą w rytmie tej samej melodii, co prowadzi do wychodzeni poza „społeczne normy kobiecości i męskości”.
Opinia: Maciej Nowacki
Zdjęcie: Maciej Nowacki
Przeczytaj również: Porywający mówca. Jak brzmieć pewnie i przekonująco – recenzja książki
Przeczytaj również: Rodzice chrzestni z Tokio – recenzja filmu
Przeczytaj również: Zygmunt Gloger i melodia przeszłości – echo Podlasia w pieśni ludowej
Przeczytaj również: Fisz – historia. Tworząc muzykę czuje się jak ryba w wodzie
Przeczytaj również: Towarzyszka księżyca – recenzja komiksu
Przeczytaj również: Wrooklyn Zoo – recenzja filmu
Przeczytaj również: Jimek – historia, czyli co łączy Ranczo, Wisłocką i Sexify?
Nic dla Ciebie? Wybierz, co chcesz przeczytać!
✨ recenzje książek
✨ recenzje filmów
✨ recenzje płyt
✨ relacje ze spektakli teatralnych
✨ artykuły o sztuce
✨ recenzje komiksów
✨ nowinki technologiczne
Ucz się z nami! Poczytaj o kulturze w obcym języku:
✨ angielski
✨ francuski
✨ niemiecki
✨ ukraiński