Są takie filmowe produkcje, od których oczekujemy dużo, zanim jeszcze seans się zacznie. Nowy film George Millera „Trzy tysiące lat tęsknoty” (ang. Three thousand years of longing) z 2022 roku wrzuciłam do tej kategorii, jeszcze przed tym jak zgasły światła na sali kinowej. Baśń, Tilda Swinton i oscarowy reżyser – to wydawałoby się jest receptą na doskonały film, o którym myślimy jeszcze długo po wyjściu z kina. Czy tak było w tym przypadku?
Dr. Alithea Binnie (Tilda Swinton) jest uznaną w świecie narratolożką, pracującą na londyńskim uniwersytecie. Jak sama przyznaje ma naturę samotniczki i jest bardzo przywiązana do swojej niezależności. Hołduje realistycznemu, chłodnemu myśleniu w życiu, a fantastyczne i nadnaturalne fenomeny rezerwuje dla opowieści literackich. Gdy pewnego dnia zjawia się w Istambule na konferencji dotyczącej opowieści, którymi na co dzień się zajmuje i wybiera w sklepie ze starociami niepozorną buteleczkę na pamiątkę. Pewnego dnia zjawia się w Istambule na konferencji dotyczącej opowieści, którymi na co dzień się zajmuje i wybiera w sklepie ze starociami niepozorną buteleczkę na pamiątkę. Gdy następnego dnia myje zęby w hotelowej łazience i próbuje otworzyć butelkę, wyłania się z niej najprawdziwszy Dżin (Idris Elba), a najdziwniejsze zdaje się nie samo jego pojawienie się, lecz zasadniczo spokojne przyjęcie tego faktu przez mocno stąpającą po ziemi Alithea’ę. Dżin chce od razu spełnić 3 pragnienia serca Alithei i w końcu zostać uwolnionym, lecz ta ku jego zdumieniu twierdzi, że o niczym nie marzy. Co więcej, szeroka znajomość historii o spełnianiu życzeń każe jej sceptycznie podchodzić do całej sprawy. Dużo ciekawsze od niesamowitej okazji do spełnienia swoich najskrytszych marzeń będzie dla niej wysłuchanie historii 3 uwięzień w butelce Dżina na przestrzeni ostatnich trzech tysięcy lat. Jakie wnioski wyciągnie z nich Alithea i czy wpłyną na jej życzenie?
Zwiastun zapowiada baśniową przygodę!
Plus za baśniowy rozmach, przywołujący na myśl powoli snute opowieści, w których można się zatracić, miękko wsiąkając w fotel. Niezła rola Tildy Swinton, która jak zwykle udowadnia, że potrafi wcielić się w dosłownie każdą postać – tym razem jej androgeniczna uroda harmonijnie współgra z charakterem Alithea’i – zdystansowanej do wszelkich osobistych relacji, nieco cynicznej i pochłoniętej pracą. Może nawet ciekawszą kreacją jest postać Dżina, który z każdą kolejną historią okazuje się być bardziej ludzki niż mityczny.
Czasami jako ludzie mamy tendencje do widzenia naszego życia linearnie – prawie jak na wykresie oczekujemy, że życiowa krzywa będzie tylko rosnąć, a my nigdy nie będziemy wracać do punktu wyjścia. Myślimy, że coś nam się więcej nie przydarzy bo przecież jesteśmy już na tyle dojrzali/doświadczeni przez życiowe trudności, że ten sam scenariusz tylko w innym punkcie życia nie może nam się przytrafić. Tymczasem nowy film Millera zręcznie pokazuje, że w życiu w zasadzie wciąż zataczamy kręgi, tylko że w nowych okolicznościach.
„Trzy tysiące lat tęsknoty” nie niesie ze sobą żadnych przełomowych prawd o ludziach, nie otwiera w metafizyczny sposób horyzontów, o których nie miało się dotąd pojęcia. Wnioskiem, do którego dochodzi główna bohaterka z pomocą nietypowego towarzysza jest oczywista prawda – na koniec sens naszemu życiu nadają relacje z innymi. Nie praca, nie przedmioty, nie nasze osiągnięcia, nawet nie wiedza. Jasne, te aspekty życia mogą pomóc nam poczuć się „na miejscu”, lecz nie stanowią esencji naszego istnienia. Jednym słowem same w sobie nie dadzą nam szczęścia. Choćbyśmy się bardzo na to nie chcieli zgodzić.
„Trzy tysiące lat tęsknoty” to dobry wybór na piątkowy wieczór, gdy marzy nam się już tylko niemyślenie i odpłynięcie w dalekie od codzienności, problemów i pędu krainy. Baśń, która otula nas pięknym obrazem i poczuciem humoru bohaterów i puszcza do nas oko, pytając czy potrafimy jeszcze wierzyć w cokolwiek.
Recenzja: Sara Mazur
Zdjęcia: Monolith Films
Spodobała Ci się nasza recenzja “Trzy tysiące lat tęsknoty”? Zobacz nasze inne artykuły!
Przeczytaj również: Recenzja filmu “Niedaleko od nieba”
Przeczytaj również: Czy warto oglądać polskie “Gry rodzinne”?
Przeczytaj również: “Powodzenia, Leo Grande”, nowe wejście w intymność
Przeczytaj również: Zobacz zaskakujący slasher “Bodies bodies bodies”!
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej