Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/11/tomasz-kowalczyk-moods.jpg
    [1] => 500
    [2] => 500
    [3] => 
)
        

Marzysz o tym, by wieczory w domu stały się jeszcze bardziej klimatyczne? Lubisz zatracać się w rytmicznych dźwiękach fortepianu? Jeśli tak, musisz wiedzieć, że nowa płyta ,,Moods” Tomasza Kowalczyka, została stworzona specjalnie z myślą o Tobie. Jeśli zatem chcesz dowiedzieć się więcej, nie czekaj ani chwili dłużej i już teraz przejdź do dalszej części tej krótkiej recenzji, którą dla Ciebie przygotowaliśmy.

Tomasz Kowalczyk, fot. mat. prasowe

Kilka słów o autorze

Zanim przejdziemy do omawiania konkretnych cech nowej płyty, warto wspomnieć o tym, kim tak właściwie jest Tomasz Kowalczyk i dlaczego fani oszaleli na punkcie jego twórczości.

Otóż Tomasz Kowalczyk to nauczyciel muzyki, kompozytor, twórca oraz przede wszystkim artysta, którego dzieła krążą głównie wokół fortepianu. Kowalczyk nie zajmuje się jednak wyłącznie komponowaniem utworów na instrumenty klawiszowe – wśród wielu jego dzieł można znaleźć również pieśni stworzone z myślą o twórczości Jana Lechonia. Oprócz muzyki Kowalczyk pasjonuje się również poezją, dzięki czemu Tomasz Kowalczyk dał się poznać również jako poeta. Jest autorem 4 książek oraz ponad 15 albumów, które zawierają muzykę klasyczną oraz filmową (w tym utwory fortepianowe oraz wokalne). Wszystkie jego utwory są dostępne online na popularnych platformach streamingowych. Poszczególne płyty można również zakupić stacjonarnie bądź przez internet.

To, o czym warto wspomnieć, mówiąc o Tomaszu Kowalczyku to fakt, że jest on dwukrotnym kompozytorem tygodnia na stronie www.movingclassics.tv. Jest to bardzo duże osiągnięcie dla młodych artystów.

Czego można się spodziewać po najnowszym albumie ,,Moods”?

Każdy, kto choć trochę zna twórczość Tomasza Kowalczyka, z pewnością doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego utwory często przeplatają w sobie skrajne emocje takie jak namiętność, miłość i pasja oraz stateczność, spokój czy też błogą radość. Jego muzyka może zarówno relaksować, jak i inspirować bądź pobudzać do własnej interpretacji. Jego najnowszy album, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje do nastrojów. Płyta ta składa się z 8 utworów, które zaskakują swoją formą oraz nieprzewidywalnością dźwięków nawet najbardziej wymagających fanów współczesnej muzyki klasycznej. Inspiracją dla autora była niewątpliwie natura, zarówno pod względem botanicznym, jak i psychologicznym, co doskonale odzwierciedla utwór “Fireflies” utrzymany w nieco ponurym tonie.

Tomasz Kowalczyk – “Moods”, fot. Proanima.pl

Omówienie utworów zawartych w albumie

“Fireflies” jest jednym z tych utworów, który przywodzi na myśl doskonały film z gatunku dramatu, który oprócz klasycznej fabuły posiada również zawiłości nie do rozwiązania. Otwarte zakończenie w tym przypadku jednak nie ma miejsca, ponieważ Tomasz Kowalczyk postanowił podsumować utwór dźwiękami, które wywołują stopniowe narastanie ciekawości, by ostatecznie zamknąć całą melodię zwięzłą klamrą.

Kolejnym nagraniem, który wart jest kilku słów, jest znacznie mocniejszy ,,Bodies of Shapes”. Melodia ta początkowo może wydawać się bardziej rytmiczna i jednostajna, jednak już po pierwszych kilkunastu sekundach, można dostrzec klasyczne dla tego albumu żonglowanie emocjami słuchacza. Główny motyw utworu przewija się w nim niemal przez całą długość jego trwania. Motyw ten jest jednak przerywany dźwiękami pełnymi niuansów, które odzwierciedlają skłębione oraz trudne uczucia. Również w tym przypadku tytuł utworu nie jest bez znaczenia, jednak jego interpretacja w dużej mierze zależy od subiektywnych odczuć słuchaczy. Wysłuchując utworu do końca, nie da się obejść wrażenia, że kończy się on jednak happy endem – być może porozsypywana układanka z kształtów ciał, wreszcie została ułożona.

Decydując się na opis albumu “Moods”, nie można również nie wspomnieć o “Waltzu”. “Waltz in B minor” jest pięknym utworem, który sprawia, że słuchacz zatraca się w świecie muzyki stworzonej przez Tomasza Kowalczykiem. Po wysłuchaniu właśnie tego utworu można dojść do wniosku, że to właśnie on stanowi kwintesencję całego albumu. Fani Kowalczyka na pewno nie są zaskoczeni tym, jak zgrabnie oraz subtelnie przechodzi on od nastrojowych, oraz przejrzystych brzmień do tych ciężkich i bardziej mrocznych. Melodyka tego utworu jest zdecydowanie bliższa klasykom niż współczesnym kompozytorom, jednak mimo to wyraźnie wyczuwalny jest tu powiew świeżości.

Podsumowanie

O albumie ,,Moods” wydanym w 2021 roku, można mówić godzinami, jednak to, co warto o nim zapamiętać to przede wszystkim fakt, że utwory w nim zawarte stanowią pewną spójną, dystyngowaną całość, która razem tworzy wyjątkowy oraz niepowtarzalny nastrój. Mimo to należy jednak podkreślić, że słuchając pojedynczo poszczególnych utworów, wydają się one zdecydowanie bardziej wyraziste oraz głębokie.

Recenzja: Aleksandra Krajewska

Upadek Konstantynopola

🟧 Przeczytaj: Muzyka to język nieskończoności – wywiad z Tomaszem Kowalczykiem
🟧 Przeczytaj: Georg Friedrich Händel – życie i twórczość
🟧 Przeczytaj: Psychosis 4.48 – najmocniejsza sztuka teatralna ostatnich lat?

 👉 Znajdź ciekawe wydarzenia kulturalne w naszej >>> wyszukiwarce imprez <<<

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content