Magia jest jednym z najstarszych motywów literatury fantastycznej, często tworząc podwaliny przedstawionego świata. “Władca Pierścieni” przedstawia Elfy jako stworzenia w całości magiczne, Andrzej Sapkowski w swojej “Trylogii Husyckiej” opisuje ludowe rytuały jako magiczne (i bardzo potężne) w swej naturze, a legendarny Dracula uczył się zaklęć od Diabła. Stworzenie odpowiedniego systemu magii wymaga od autora pewnej dozy wysiłku i, w zależności od zamierzeń, zastosowania pewnych metod.
Twarde systemy magiczne są o wiele trudniejsze do stworzenia i są z reguły, dość ograniczone. Mają jasno ustalone zasady, które zwyczajowo są przedstawione czytelnikowi, i złamanie których jest niemożliwe. Pozwalają one tworzyć napięcie, zwłaszcza w momentach, kiedy sytuacja wyklucza użycie magii jako rozwiązanie problemu ze względu na te zasady, lub, co również jest częstym elementem takowych systemów, gdy korzystanie z magii wiąże się z pewnymi kosztami.
W mandze oraz anime pt. “Fullmetal Alchemist” zasady związane z tytułową alchemią są niemal zawsze, kluczowym elementem fabuły. Historia Edwarda oraz Alphonse’a, braci oraz głównych bohaterów, zaczyna się, gdy jeszcze jako młodzi chłopcy próbują złamać jasno ustalone zasady owej alchemii by przywrócić do życia swoją matkę. Rezultat tego bluźnierczego rytuału pozostawia Edwarda bez ręki i nogi, a Alphonse’a jako duszę na stałe zamkniętą w stalowym pancerzu. Głównym prawem, które reguluje funkcjonowanie magii w tym świecie, jest tak zwana zasada równej wymiany. Głosi ona, że alchemia nie jest w stanie tworzyć nowego materiału, może jedynie manipulować formą i kształtem już istniejących tworów. Gdy więc odbiorca zaznajomi się z tym prawem (oraz kilkoma dodatkowymi, mniej znaczącymi zasadami) jasne staje się, że bracia Elric nie uszanowali zasad, jakie regulują ich świat, co niemal przypłacili życiem. Przeciwieństwa, z jakimi mierzą się główni bohaterowie zyskują na powadze, gdy pamiętamy o tych ograniczeniach, oznaczają one również, że niemal niemożliwe staje się zastosowanie “deus ex machina” – nagłego, idealnego rozwiązania. Zamiast tego bohaterowie muszą pracować wokół ustalonych reguł, by osiągnąć swoje cele, co nadaje całości przedstawionej historii dodatkowej głębi.
Fullmetal Alchemist ukazało się na Netflixie w wersji live-action
“Trylogia Czarnego Maga” Trudi Canavan poświęca dużo czasu na objaśnienie zasad funkcjonowania magii. Dowiadujemy się, że lwia część zaklęć to jedynie odmienne zastosowania tej samej reguły, odpowiednio dopasowanej na potrzeby konkretnych grup. Zarówno magia bitewna, ochronna, jak i ta stosowana w medycynie są ograniczone przez te same reguły, dzięki czemu czytelnikowi bardzo łatwo wyobrazić sobie, jakim ograniczeniom podlegają przedstawione postacie. W dużej mierze nawet opisana już podczas głównego konfliktu trylogii czarna magia opiera się na tych regułach, wykorzystując te same mechanizmy do osiągnięcia znacznie bardziej wyjątkowych zamiarów celów. W rezultacie odbiorca bardzo szybko zaczyna myśleć w ten sam sposób, co bohaterowie. Czytając “Trylogię Czarnego Maga” nie szukamy bowiem nowych rozwiązań. Zamiast tego staramy się odkryć kreatywne zastosowania prostego narzędzia dostępnego od początku do końca historii.
Dla porównania, miękkie systemy magii pozwalają autorom na pewną dozę swobody. Niemal (lub całkowicie) pozbawiona jasno ustalonych zasad, magia działa w takich historiach w tajemniczy, intrygujący sposób (zazwyczaj dokładnie tak, jak powinna, by pchnąć historię w przód do przodu).
Dobrym przykładem takiego systemu jest ten stworzony przez J.R.R Tolkiena. W “Hobbicie” czy “Władcy Pierścieni” nie poznajemy ani jednej zasady, która ograniczałaby działanie magii. Zaklęte przedmioty pojawiają się wtedy, gdy są potrzebne, Gandalf zawsze zdaje się znać rozwiązanie danego problemu. W jaki sposób dokładnie Pierścień manipuluje wydarzeniami, by wrócić w ręce Saurona? Dlaczego Elfy były w stanie oprzeć się niszczycielskiemu wpływowi ich pierścieni? Na te pytania nie poznamy odpowiedzi, bo też nie są one ważne dla fabuły. Historia w dużej mierze opiera się na tej niejasności. Wielu krytyków wypowiada się o podobnych rozwiązaniach w dość negatywny sposób, ja jednak chciałbym stanąć w obronie miękkich systemów. Zgodzę się, że niwelują one presję związaną z trudnymi sytuacjami, bo też ciężko bać się o życie bohaterów, gdy nowe, magiczne rozwiązanie może kryć się tuż za rogiem, ale też nie każda historia polega jedynie na takich wydarzeniach. Główny konflikt “Władcy Pierścieni” jest o wiele większy, niż problemy, z jakimi mierzą się pojedyncze postacie. W pewnym sensie jest to przypowieść, pełna alegorycznych wydarzeń i, chwilami niezbyt subtelnych, morałów. Fabuła skupia się na konflikcie ideologii, na starciu dobra ze złem, oraz na konsekwencjach samopoświęcenia. Magia istnieje jedynie po to, by złożyć w dłonie bohaterów narzędzia potrzebne, by doprowadzić do zwycięstwa ich wartości, a chwilami by, w przeciwieństwie do twardych systemów, rozładować napięcie i zapewnić czytelnikowi chwilę wytchnienia.
Istnieje jednak kilka cech uniwersalnych dla obu systemów. Przede wszystkim, czytelnik powinien być w stanie określić, które z postaci biorących udział w danym wydarzeniu są w stanie korzystać z magii. Informacje na temat negatywnych lub szkodliwych efektów magii również pojawiają się w obu systemach. Zarówno twarde, jak i miękkie systemy są także w stanie przedstawić historię magii w danym uniwersum.
I, biorąc pod uwagę, że pewne cechy łączą twarde i miękkie systemy, nie jest zaskoczeniem, że w fantastyce często pojawiają się tak zwane systemy hybrydowe, które łączą cechy tych dwóch opcji. O tym, które elementy znajdą się w konkretnym systemie decyduje oczywiście sam autor.
Przykładem takiego systemu jest ten zaprezentowany przez uniwersum gry fabularnej “Vampire: The Masquerade”. Stosowana przez wampiry magia ma oczywiście ściśle określone zasady (co wynika z faktu, że muszą być one zrozumiałe dla graczy), natomiast jej faktyczne efekty są niekiedy bardzo elastyczne, a ich opisy podlegają bardzo dużej dozie prywatnej interpretacji, co również jest celowym zabiegiem – ma to na celu zapewnienie graczom elastycznych, ale łatwych w użyciu narzędzi, za pomocą których są w stanie rozwiązać wiele rożnych problemów. Widoczne to było zwłaszcza w poprzedniej edycji gry, gdzie najpotężniejsza umiejętność z danego zestawu (nazwanego w tym wypadku Dyscypliną) pozwalała na niemalże jakiekolwiek działanie, które można uzasadnić naturą danej Dyscypliny. Ma to odzwierciedlenie w tak zwanej zasadzie zero lub złotej zasadzie – wszystkie reguły przestawione w podręcznikach “Vampire: The Masquerade” podlegają interpretacji i powinny być zastosowane tak, by zapewnić graczom jak najlepszą rozrywkę, co oczywiście przekłada się na funkcjonowanie magii.
W Vampire: The Masquerade można zagrać na PlayStasion
W “Avatar: Legenda Aanga” dowiadujemy się, że osoby potrafiące posługiwać się magią są w stanie manipulować tylko jednym z czterech żywiołów. Wyjątkiem jest Avatar, postać która jest w stanie manipulować całym ich arsenałem. I, w zasadzie, są to jedyne jasno określone zasady. Nie dowiadujemy się, w jaki sposób funkcjonują pochodne danych żywiołów, które bardzo często zdają się unikatowe dla pojedynczych postaci lub grup. Nie dowiadujemy się również na jakich zasadach opiera się system dziedziczenia tych zdolności. Wszelkie inne przedstawione zasady są jedynie spekulacjami samych bohaterów, co, z punktu widzenia odbiorcy, nie odpowiada na żadne pytanie. Mamy tu więc kolejny przykład jasno ustalonych zasad wymieszanych z elastycznością miękkiego systemu. I ciężko trudno byłoby powiedzieć, że “Avatar: Legenda Aanga” ucierpiała na tym wyborze wiedząc, że mimo swojego wieku wciąż zajmuje wysokie miejsca w rankingach najlepszych seriali animowanych.
Avatar: Legenda Aanga można obejrzeć na Nickelodeon Polska
Uniwersum Cthulhu, którego twórcą był H.P. Lovecraft, również stosuje mieszany system. W dziełach takich, jak legendarny “Necronomicon” poznajemy pewne prawa i tradycje przedstawionej w innych powieściach magii, nigdy jednak nie otrzymujemy kompletnego wyjaśnienia zasad, którymi rządzi się ten świat. I przyznać należy, że działa to na korzyść autorów tego, obecnie już bardzo rozbudowanego, cyklu. Buduje to ogromne napięcie, zwłaszcza, gdy opisywane zagrożenie przekracza znane nam z poprzednich dzieł normy, lub gdy wydarzenia kwestionują naszą znajomość tego systemu. Zagrożenia w tym uniwersum często są pozaziemskie w naturze i obdarzone wręcz boskimi talentami, co sprawia, że ograniczone pojęcie, jakie czytelnik jest w stanie zbudować o napotkanych istotach często jest niekompletne, a moment, w którym prezentowana nam jest choć cząstka ich faktycznej potęgi często jest pełnym grozy momentem kulminacyjnym danej powieści.
Oczywiście nie ma jednej “poprawnej” metody pisania systemów magii w fantastyce. Wybór należy do autora i powinien najlepiej odpowiadać temu, co chce on osiągnąć. Krytykowanie dzieła za wybranie jednego nad drugim jest, w moim mniemaniu, pozbawione sensu. Moją osobistą czerwoną flagą jest słowo “realizm”. Rozmawianie o realizmie w literaturze może być, oczywiście, interesujące, ale nie jestem pewien, czy powinniśmy postrzegać magię w tym świetle. Oczywiście, twarde systemy są łatwiejsze do wyobrażenia i przeniesienia do naszego świata, ale, w mojej opinii, mija się to z celem czytania fantastyki.
Recenzja: Miłosz Skupiński
Zdjęcia i filmy: Amazon, HBO MAX, Netflix, Playstation
Spodobał Ci się nasz artykuł o magii? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Dystopie ostrzegają nas przed przyszłością?
Przeczytaj również: Gry fabularne i ich trudny początek
Przeczytaj również: Justyna Adamczyk – Wystawa: Przeszłość nie przemija, bo wiecznie jest tworzona na nowo
Przeczytaj również: Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia – relacja z wystawy
Przeczytaj również: Cyrk na Wodzie Waterland w Białymstoku – relacja!
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej