Powrót do Saint Elme? Świetny pomysł, prawda? Całe szczęście Nagle! Comics umożliwia nam to prezentując drugą odsłonę komiksowej serii kryminalistycznej historii miasteczka Saint Elme. Wspólnie wróćmy do tego miejsca! Tylko uważaj, by nie zdeptać żadnej żaby…
Saint Elme 2. O czym jest komiks?
Nikogo chyba nie zdziwię, mówiąc, że druga odsłona Saint-Elme jest kontynuacją historii rodziny Saxów, Dombre i innych tajemniczych postaci. Dużym plusem tej części jest bardziej dopracowane przedstawienie bohaterów. Czytelnik poznaje ich historie, psychologie i charaktery. Postaci jest wiele i każda wyróżnia się czymś innym. Niektóre są prostsze, inne zaś bardziej złożone. Pomiędzy bohaterami tworzą się relacje, które są bardzo interesujące. Brakowało mi tego w pierwszej części.
Choć Saint-Elme to historia bardzo wielowątkowa, to wyraźnie ta część najbardziej skupia się na rodzinie Saxów. Jest ona bardzo interesująca. Czytelnik poznaje wpływowość rodziny, wewnętrzne relacje, oraz samych antagonistów, którzy potrafią czuć smutek, a nie tylko złość.
Oprócz rodziny Saxów jest jeszcze Dombre. Jej wątek w tej części nie jest najciekawszy, choć jej osoba prawdopodobnie odegra jeszcze ważną rolę. O wiele ciekawsza wydała mi się Romane Mertens i jej relacja z Paco. Jest w niej sporo tajemniczości. Pomiędzy bohaterami czuć namiastkę chemii, choć skryty Paco jakby się jej bał. Choć ich wątek nie został mocno rozwinięty i nie niesie żadnych rozwiązań akcji, to przyjemnie patrzyło mi się na te postacie. Jestem ciekaw, jak mogą wpłynąć na następne części komiksu. Mam pewne podejrzenia, ale czy okażą się prawdziwe? Komiks ten, jako kryminał, świetnie wprowadza czytelnika w stan gdybania, co może wydarzyć się później.
Na pewno dużym plusem jest klimat. W pierwszej części ten był bardzo tajemniczy, przez to ciekawy. Tu jest tak samo dobrze. Miasteczko wydaje się dziwne, co tyczy się również bohaterów. Czytelnik ciągle trzymany jest w niepewności. Wszystko wygląda w pewien sposób dziwnie, niepokojąco.
W pierwszej odsłonie serii ciekawym wątkiem były żaby, którym wręcz zalane było Saint-Elme. Ciągle były tłem wydarzeń, a niejednokrotnie przejmowały pierwszy plan. Cały czas zastanawiałem, dlaczego tak jest i jak w przyszłości mogą wpłynąć na fabułę. Druga część w zasadzie zupełnie pominęła ich wątek i skupiła się na rozwijaniu historii rodziny Saxów i innych bohaterów. W pierwszej części naliczyłem się dwudziestu różnych żab. W drugiej zaledwie trzy. Szkoda, choć sądząc po okładce trzeciej odsłony, wątek żab może się jeszcze pojawić… Oddajcie mi moje żaby!
Od strony graficznej
Peeters w tej części utrzymuje styl poprzedniej. Nasycone, mocne kolory, które mocno kontrastują ze sobą – wygląda to świetnie. Rysownik w genialny sposób posługuje się kontrastem komplementarnym. Dodatkowo nie ogranicza się do jednego połączenia kolorów. Na stronach komiksu można dostrzec takie kolory leżące na dwóch stronach palety barw jak: granatowy-czerwony, fioletowy-zielony, pomarańczowy-jasnoniebieski. Jest to szczególnie widoczne w ciemnych, nocnych lokacjach, gdzie gra światłem jest najbardziej istotna. Jednak Peeters uważnie dobiera kolory na każdym kadrze. Przykładowo, przechodząca przez pomarańczowy korytarz postać ma na sobie niebieską kurtkę – taki mały szczegół, a cieszy. Dobra robota!
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że niektóre kadry są naprawdę genialne. Czasem zatrzymywałem się na dłużej nad kartką, podziwiając pracę rysownika. Jego zabawa światłem niejednokrotnie wypada fantastycznie.
Problem z Saint-Elme
Choć czytanie Saint-Elme sprawiło mi dużo przyjemności – psychologia bohaterów jest ciekawa, ich relacje niejednoznaczne a kreacja miasteczka satysfakcjonująca – to nie mogę nie wspomnieć o moim zdaniem największym problemie, który miałem z pierwszą częścią oraz niestety drugą. Lektura Saint-Elme zajmuje mało czasu, bowiem wiele kadrów nie zawiera dialogów, a one same są zazwyczaj krótkie i proste. Przejście przez ten komiks zajmuje bardzo mało czasu. Czytelnik obdarzony jest wieloma wątkami, przez co żaden z nich nie jest ciekawie rozwinięty. Po skończeniu czytania, czułem, jakbym jedynie liznął całą historię. Końcówka pierwszej części była bardzo niesatysfakcjonująca. Z drugą jest trochę lepiej, choć nadal mam wrażenie, że trzy pierwsze części powinny być połączone i ewentualnie podzielone na akty/części. Niestety nie czuję, bym przeszedł jakąś historię wraz z komiksem. Biorąc pod uwagę, że pojedynczy komiks – jak to komiks – nie jest najtańszy, to porządne poznanie historii Saint-Elme może zakosztować. Gdybym miał rozważyć danie komuś w prezencie tego komiksu, to z pewnością kupiłbym naraz kilka części, bo jedna pojedyncza może być niesatysfakcjonująca. Jest to problem tego komiksu, bo wiele dobrych serii, choć ciągnie się przez wiele odsłon, to każda poszczególna jest ciekawa i sama w sobie potrafi zadowolić czytelnika. Jednak to tylko moje odczucia, bo oceny zarówno pierwszej części, jak i drugiej są w większości pozytywne.
Saint Elme 2 – Czy warto czytać?
Jeśli czytasz tę recenzję, to bardzo prawdopodobne, że przeczytałeś już pierwszą część. Jeśli tak, to oczywiście, warto sięgnąć po drugą. Zakładam, że przyda się też kupić trzecią, pewnie też od razu czwartą i piątą. Mam wrażenie, że dopiero po poznaniu większej części historii, Saint-Elme zyskuje. Zaprzestanie na pierwszej może być czasem straconym. Druga część trochę to naprawia, jednak nadal nie uważam, że czytelnik może poczuć się usatysfakcjonowany po skończeniu przygody na tym etapie. Saint-Elme ma duży potencjał, tylko trzeba się przygotować na zakup kolejnych części. Jeśli ktoś tak samo jak ja docenia wykonaną przez Peetersa pracę, to z samego tego faktu – warto przeczytać ten komiks.
Saint-Elme 2 – informacje o komiksie:
- Tytuł: Saint-Elme cz. 2
- Scenariusz: Serge Lehman
- Rysunki: Frederik Peeters
- Tłumaczenie: Marta Turnau
- Liczba stron: 80
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Wydawnictwo: Nagle! Comics
- Data premiery: 2023
- Cena okładkowa: 76,90 zł
Opinia: Paweł Skarzyński
Fot. Paweł Skarzyński
Przeczytaj również: Kroma – opinie. Brutalna magia kolorów
Przeczytaj również: Robert Gawlinski i Wilki. Nie tylko Baśka …
Przeczytaj również: Most Heksagon – recenzja komiksu science fiction
Przeczytaj również: Tango Integral I podróż po oceanie testosteronu
Przeczytaj również: Minecraft komiks – recenzja
Przeczytaj również: Trent. Historia konstabla na dzikim zachodzie