Na kilka dni przed rozpoczynającą się 9. edycją warszawskiego festiwalu rozmawiamy z Jakubem Burzyńskim – dyrektorem artystycznym festiwalu Barok w Radości.
Łukasz Komła: Zbliża się 9. edycja Baroku w Radości. Jak wspomina pan początki festiwalu?
Jakub Burzyński: W 2012 roku udało nam się pozyskać mały grant od miasta na cykl trzech koncertów, uznaliśmy, że może z tego być festiwal. Julita Mirosławska zaproponowała swoją zaprzyjaźnioną parafię ze znakomitym akustycznie kościołem. Do akcji wkroczyła prężna lokalna społeczność. Reszta to była magia, towarzysząca nam od pierwszego dźwięku pierwszego koncertu. Znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi.
Ł.K.: 27 września rozpocznie się festiwal i potrwa do 14 października. W tym roku z wiadomych przyczyn, życie koncertowe przez długi okres stało pod wielkim znakiem zapytania. Dlatego chciałbym zapytać pana, jak wyglądały przygotowania do tegorocznej odsłony Baroku w Radości?
J.B.: Skutki pandemii dotknęły w znacznym stopniu całe środowisko muzyczne. U nas feralnie zbiegło się to z aspiracjami do rozwinięcia żagli, do wyjścia z festiwalem w miasto, poza osiedle Radość, gdzie dotychczas odbywały się koncerty. Mieliśmy to wielkie szczęście, że miasto stołeczne Warszawa przyznało nam na to rozwinięcie żagli dotację, a po wejściu w życie obostrzeń nie wycofało się ze zobowiązań. To chlubny przykład na tle wielu innych miast w Polsce. Pracowaliśmy w utrudnionych warunkach, zawsze jednak w poczuciu bezpieczeństwa ze strony głównego mecenasa. Owszem, musieliśmy przenieść tegoroczną edycję z czerwca na jesień, musieliśmy dokonać pewnych zmian w programie, w ostatniej chwili dowiedzieliśmy się również, iż nasz wirtuoz cynku (kornetu), Gustavo Gargiulo, utknął na dobre w Argentynie, lecz gasimy te wszystkie pożary na bieżąco, a miasto idzie nam bardzo na rękę. Recital kornetowy wykona inny znakomity wirtuoz, Lambert Colson. Oczywiście zadbamy o bezpieczeństwo odbiorców i wykonawców podczas koncertów, realizujemy stosowne wytyczne, co wiąże się również z ograniczoną liczbą miejsc na widowni. Lecz nie mamy wątpliwości, że koncerty dostarczą wszystkim wielu artystycznych i emocjonalnych uniesień, program mamy w tym roku wyborny.
Ł.K.: Zabrzmią między innymi dzieła Jana Sebastiana Bacha, Ludwiga van Beethovena, Jerzego Fryderyka Händla oraz XVII-wieczna muzyka wirtuozowska na cynk. Czym się pan kierował budując tegoroczny program Baroku w Radości?
J.B.: Staram się dobierać program według kilku priorytetów. Pierwszym z nich jest różnorodność repertuaru oraz jego atrakcyjność i wartość czysto muzyczna: sprowadza się to do tworzenia barwnej mozaiki większych i mniejszych arcydzieł powstałych między 1550 a 1850 rokiem, w znakomitych wykonaniach na instrumentach z epoki. Dorobiliśmy się już naprawdę imponującego katalogu dzieł wykonanych na festiwalu. Drugi priorytet to uhonorowanie rocznic urodzin lub śmierci poszczególnych kompozytorów – w tym roku skupiamy się na Ludwigu van Beethovenie. Trzecia kwestia to prezentacja dzieł lub zjawisk, które nie są często spotykane na koncertach, nawet w Warszawie. Stąd jeżeli Beethoven, to nie symfonia lub koncert, a znakomity Septet op. 20. Stąd recital kornetowy, stąd Pieśni do słów Gellerta. Ostatnie kryterium to wykonanie któregoś z bardzo znanych arcydzieł wokalno-instrumentalnych własnymi – czyli zespołu La Tempesta – siłami. W zeszłym roku były to Nieszpory NMP Claudio Monteverdiego, w tym zaś mamy „Mesjasza” Händla – bardzo się na niego cieszymy, zwłaszcza że przy okazji dokonujemy jego pierwszego polskiego nagrania, przy aktywnym wsparciu akcji crowdfundingowej na portalu zrzutka.pl.
Ł.K.: Wśród wykonawców usłyszymy Marka Toporowskiego, Julitę Mirosławską, Lamberta Colsona, Marco Vitale, Kirylla Rybakova i oczywiście zespół La Tempesta. Warto wspomnieć, że założył pan grupę La Tempesta w 1998 roku, z którą regularnie koncertuje i nagrywa repertuar XVI-XIX wieku. Pierwszy występ La Tempesta odbędzie się 27 września w Kościele Matki Bożej Anielskiej, podczas którego będzie można usłyszeć kompozycje J.S. Bacha „Jesu, meine Freude | Lobet den Herrn i in”. Dlaczego wybór padł akurat na te motety?
J.B.: Towarzyszą mi one jeszcze od czasów studenckich i mam do nich znacznie więcej słabości niż do pozostałych motetów, na dwa chóry. Wielokrotnie dane mi było je śpiewać z ogromną satysfakcją, teraz z przyjemnością je poprowadzę. Nie ma u Bacha bardziej przejrzystej tkanki do ukazania wokalnego kunsztu polifonicznego, oba motety są ponadto modelowymi przykładami użycia barokowej retoryki muzycznej, zwłaszcza „Jesu, meine Freude” jest pod tym względem wręcz akademickim wykładem o zniewalającej sile rażenia. Dla mnie zaś – jeszcze jedną okazją do teatralizacji przebiegu dzieła muzycznego – elementu, który jest w barokowej muzyce nieodzowny do satysfakcjonującego wykonania. Zatem – „Bach B.C.” to pole do popisu, z którego zamierzamy skorzystać!
Ł.K.: Drugi koncert La Tempesta został przewidziany na zakończenie festiwalu – 14 października, w Sali Wielkiej na Zamku Królewskim wybrzmi oratorium G.F. Händla „Mesjasz” napisane przez niego w 1741 roku. Proszę opowiedzieć coś więcej o kompozycji Händla w kontekście zbliżającego się koncertu La Tempesta.
J.B.: Jak już wspomniałem, dokonujemy pierwszego w Polsce nagrania studyjnego całego oratorium. Koncert będzie nieco okrojoną wersją tego nagrania. Z niezliczonych wersji wykonawczych ułożyłem taką, która pasuje do mojej wizji ekspresyjnej dzieła oraz do warunków poszczególnych solistów. Albowiem tym, co wyróżni nasze wykonanie, będzie udział kilkunastu solistów zamiast zwyczajowego kwartetu, wśród nich takie nazwiska, jak Julita Mirosławska, Joanna Motulewicz czy Jacek Ozimkowski. Wszyscy oni śpiewają również partie chóralne, w kameralnym zespole złożonym z samych tuzów – naprawdę warto będzie to zobaczyć i usłyszeć! W orkiestrze również pojawią się znakomici muzycy: koncertmistrzem będzie Marcin Sochan, zniewalające ozdobniki na trąbce wygrywać będzie Marian Magiera, a Jarosław Kopeć nie ograniczy roli perkusji do samych kotłów – to nasza mała niespodzianka, niespotykana w innych nagraniach. Gorąco zachęcamy do wsparcia naszej zrzutki na nagranie Mesjasza, cel jest szczytny.
Ł.K.: Przeważająca część koncertów 9. edycji Baroku w Radości odbędzie się w dwóch warszawskich obiektach sakralnych: w Kościele Matki Bożej Anielskiej i Kościele Wniebowstąpienia Pańskiego. Co zaważyło nad podjęciem decyzji, że to właśnie w tych kościołach zabrzmi muzyka? Wpłynęły na to warunki akustyczne?
J.B.: Kościół w Radości to nasz matecznik, tam festiwal się zaczął i tam ma swą główną siedzibę. Proboszcz Bronisław Micek jest jednym z najbardziej przychylnych muzyce klasycznej kapłanów jakich znam. Ponadto znakomita akustyka oraz bliski kontakt z widownią zapewniają optymalne warunki do kameralnego muzykowania. Próba szukania większych wnętrz wiąże się z coraz liczniejszą grupą odbiorców festiwalu oraz aspiracjami do wykonania coraz większych obsadowo dzieł. Paradoksalnie do największego wnętrza wchodzimy w tym roku z utworem kameralnym – Septetem Beethovena – lecz rozmach tej muzyki doskonale komponuje się z przestrzenią kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego przy ulicy Puławskiej. Znamy ten kościół z naszych poprzednich koncertów oraz sesji nagraniowych, tam również bardzo ceni się muzykę klasyczną, jesteśmy witani z radością i szacunkiem. „Mesjasz” z kolei zabrzmi w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego, to nasz bonus dla wiernych odbiorców festiwalu, ukoronowanie dziewięciu dotychczasowych edycji.
Ł.K.: Odchodząc od tematyki festiwalu, chciałbym zapytać o to, nad czym pan aktualnie pracuje jako dyrygent?
J.B.: Właśnie skończyłem bardzo interesujący projekt jako dyrygent gościnny Polskiej Opery Królewskiej. Wykonywaliśmy muzykę czasu Wazów w ramach festiwalu In tempore regum – zaproponowałem program złożony z utworów Mikołaja Zieleńskiego, Giovanniego Francesco Anerio, Adama Jarzębskiego, Marco Schacchiego, Bartłomieja Pękiela i Kaspara Förstera. Niedawno również skończyliśmy z zespołem La Tempesta zdjęcia do bezprecedensowego filmu dokumentalnego “Mikołaj Zieleński – dyskretny urok polichóralności”, który jest spełnieniem moich marzeń zarówno jako dyrygenta, jak i teoretyka muzyki. Jego premiera nastąpi w sieci pod koniec października. Po zakończeniu Baroku w Radości zabieram się natomiast za realizację kolejnego marzenia – cyklu koncertowego Fabryka Madrygałów, w zamierzeniu ukazującego ten niepozorny gatunek muzyczny w całej jego niespodziewanej okazałości. Po drodze nastąpi kilka występów w charakterze solisty oraz w mojej ulubionej ostatnio roli prelegenta, głównie podczas Festiwalu Cichej Muzyki w Toruniu. Festiwal ten zwieńczymy w grudniu występem zespołu La Tempesta. Plany na rok 2021 również zaczynają się powoli krystalizować, przyszłoroczna edycja Baroku w Radości zapowiada się fantastycznie!
- Wydarzenie 9. Barok w Radości do sprawdzenia na naszej stronie: www.proanima.pl/wydarzenia/9-festiwal-barok-w-radosci-27-wrzesnia-14-pazdziernika-2020-warszawa/
Osoby zainteresowane muzyką czytały również: Wywiad z Anną Moniuszko – dyrektorem artystycznym cyklu „Muzyka Mistrzów Baroku”
Przeczytaj również: Komedialnia wielka w Białymstoku – opernhaus wreszcie reaktywowany
*Na zdjęciu na początku wpisu: Jakub Burzyński, fot. Radosław Salamończyk