Chciałbym, żeby wszystkie te osoby mogły kiedyś wrócić do swoich domów — mówi Oriol Leza Vidal, hiszpański fotograf, który właśnie powrócił z Medyki i Przemyśla. Oriol od 20 lat zajmuje się fotografią, jednak z tematem wojny zmierzył się po raz pierwszy w swojej karierze. Wstrząsające zdjęcia uchodźców z granicy polsko-ukraińskiej pozostawiają widza z rozdartym sercem.
Dominika Szwed: Jakiego typu fotografia najbardziej Pana interesuje? Czego Pan poszukuje jako fotograf?
Oriol Leza Vidal: W fotografii najważniejsi są dla mnie ludzie. Chcę, aby moje zdjęcia były opowieścią o ludziach, aby mówiły coś o ich życiu. Lubię fotografię uliczną, podpatrzone sceny z życia zwykłych ludzi. Chcę pokazać fragment z ich życia. Interesuje mnie fotografia reportażowa. Oczywiście fotografuję także przyrodę. Jednak zawsze najważniejszy jest dla mnie człowiek.
Dominika Szwed: Dlaczego postanowił Pan przyjechać do Medyki?
Oriol Leza Vidal: To była łatwa decyzja. Hiszpania nie jest daleko od Polski. Wielu ludzi jedzie teraz do Polski, na granicę z Ukrainą, aby pomóc ludziom uciekającym z trenów ogarniętych wojną. Aparat fotograficzny to jest moje narzędzie działania.
Każdy stara się pomóc tak, jak potrafi. Pewna grupa Brazylijczyków pojechała do Ukrainy. Włożyli wojskowe ubrania, wzięli karabiny do rąk i pojechali walczyć. Ja wziąłem do ręki aparat.
Dominika Szwed: Co Hiszpanie i Katalończycy wiedzą o wojnie? Czy ta wojna jest widoczna w mediach, na ulicach? Czy ludzie z Pana kraju mają styczność z Ukraińcami?
Oriol Leza Vidal: W Hiszpanii i Katalonii ludzie są dobrze poinformowani o wojnie. Tutaj mieszka i pracuje wielu ludzi z Ukrainy. Niektóre z wiosek zamieszkałe są przez całe społeczności ukraińskie. Wielu z tych ludzi zaangażowało się w pomoc swoim rodakom na granicy. Tak jak mówiłem, udaje się tam też wielu Hiszpanów.
Dominika Szwed: Jakie uczucia towarzyszyły Panu przed wyjazdem? Czy miał Pan jakieś wyobrażenia na temat tego, jak będzie na miejscu?
Oriol Leza Vidal: Bałem się. Wiedziałem, że spotkam ludzi dotkniętych wielkim cierpieniem, którzy zostali zmuszeni do pozostawienia wszystkiego, opuszczenia domów, do których być może już nie wrócą.
Początkowo w Medyce zaskoczyło mnie to, że było tak niewielu uchodźców i tak wielu wolontariuszy. Pomoc jest tam naprawdę bardzo dobrze zorganizowana. Jest wielu wolontariuszy, ludzi z całego świata. Spotkałem wśród nich także Katalończyków.
W tych pierwszych dniach uchodźców w Medyce było niewielu. Potem postanowiłem udać się na stację kolejową w Przemyślu. Tam zobaczyłem pociągi, z których wysiadły tysiące ludzi. Tak wielka rzesza ludzi, to był wstrząsający widok. Poruszające było to, że wśród nich nie było w ogóle młodych mężczyzn. Tylko starsi ludzie i kobiety z dziećmi. Widziałem tam wiele cierpienia, ci ludzie dużo przeszli, chwilami płakałem razem z nimi. Jednak widziałem też radość, w końcu to byli ocaleni, udało im się uciec, czekało na nich nowe życie.
Dominika Szwed: Czy utkwiło Panu w pamięci coś, czego nie może Pan zapomnieć?
Oriol Leza Vidal: Tak. Robiłem zdjęcia i nagle zaczęła biec w moją stronę roztrzęsiona kobieta, była z tłumaczką z Polski, była przerażona, zapłakana. Krzyczała, że musimy ocalić Mariupol, że oni go równają z ziemią, że tam wszędzie spadają teraz bomby. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Przecież nie mogłem powiedzieć, Nie martw się, będzie dobrze… Mogłem tylko zrobić drobny gest, spróbowałem objąć ją ramieniem.
Dominika Szwed: Jak widzi Pan swój reportaż z Medyki i Przemyśla w kontekście swoich fotograficznych projektów?
Oriol Leza Vidal: To nie jest projekt zamknięty. Chciałbym sfotografować dalszy ciąg tej historii tutaj, w Hiszpanii. Chciałbym zrobić reportaż o Ukraińcach, którzy tu znaleźli schronienie. O tym, jak sobie tutaj radzą, o ich nowym życiu w Katalonii.
Dominika Szwed: Dziękuję za rozmowę
Wywiad przeprowadziła: Dominika Szwed
Zdjęcia autorstwa Oriola Leza Vidala, część z nich można obejrzeć tutaj
Spodobał ci się wywiad?
Przeczytaj również: Niosący Światło – zbiór nietuzinkowych opowiadań grozy
Przeczytaj również: Puste niebo – recenzja książki Radka Raka. Poznaj Lublin, którego nie ma
Przeczytaj również: Flying fish. Sceny z życia ryby – recenzja spektaklu
Przeczytaj również: Krzesimir Dębski – życie i twórczość. Muzyczny wirtuoz
Znajdź ciekawe koncerty w naszej