Prawie milion – tyle żydowskich dzieci było w Polsce przed wojną. Pięć tysięcy – tyle z nich ocalało z Shoah. W tysiącach można liczyć też ceny, za które najpierw przechowywano, a następnie wykupywano ukrywające się dzieci.
Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie Anny Bikont (My z Jedwabnego, Sendlerowa. W ukryciu) to książka, która nie pozostawia żadnych złudzeń, co do roli pieniędzy w wielkiej historii. Nie pozostawia też złudzeń co do tego, że dla wielu z tych dzieci wojna wcale nie skończyła się w 1945 roku.
Dzieci Lejba Majzelsa
Punktem wyjścia do opowiedzenia historii ponad trzydziestu ocalałych z Holokaustu dzieci stały się dla Anny Bikont zeszyty Lejba Majzelsa. Były to pochodzące z lat 1947-48 notatki, w których Majzels – jako przedstawiciel ówczesnego Centralnego Komitetu Żydów w Polsce – gromadził informacje o tych dzieciach, które przeżyły wojnę w “obcych” (nieżydowskich) rękach i które w następnych latach były poszukiwane przez ocalałych krewnych. Bikont po siedemdziesięciu latach ruszyła tropem “dzieci Majzelsa”, szukając odpowiedzi na pytanie, jak potoczyły się ich losy, a były to losy zgoła odmienne. Choć znaczna część dzieci trafiła do żydowskich domów dziecka, niektóre z nich pozostały u swoich polskich opiekunów; wielu bohaterów Bikont odnalazła poza krajem, w Izraelu czy Stanach Zjednoczonych. Cena to zatem poszukiwanie podwójne, a przy tym odsłaniające fakty bolesne i, być może, dla wielu czytelników szokujące. Książka stawia bowiem obok pojęć takich, jak szlachetność, dobroć czy litość pojęcia znacznie mniej optymistyczne: interesowność, wrogość, okrucieństwo. W historiach Anny Bikont wyraźnie widzimy krzyżowanie się ze sobą wszystkich tych wartości podczas lat wojennych i powojennych, co uderza tym mocniej, iż były tłem do burzliwych życiorysów tych najmłodszych: dzieci rzuconych w sam środek jednego z największych dramatów w dziejach ludzkości.
Czy ja jestem jagniątkiem do kupienia? (Izio, lat 9)
Cena – to krótkie słowo stanowi jednocześnie tytuł książki oraz doskonałe jej podsumowanie. Cytowane i stanowiące fundament poszukiwań autorki notatki Lejba Majzelsa, a także inne dokumenty pochodzące z archiwów działających wówczas organizacji żydowskich, odsłaniają (być może niewygodną) prawdę dotyczącą zasad, na jakich często odbywało się ukrywanie, a następnie odzyskiwanie żydowskich dzieci w latach czterdziestych. Złoto, kosztowności, wycena za każdy miesiąc przechowywania dziecka, majątki obiecywane na nieokreślone “po wojnie” – to właśnie rzeczywistość opisywanych w książce Bikont historii. W wielu z nich pierwsze skrzypce grała sprawa finansowa, sprawa ludzka była natomiast drugorzędna. Trafnie zauważył wspomniany w książce dziewięcioletni Izio Miller – ocalałe dzieci były niczym jagniątka do kupienia, wyceniane przez obie strony, każda natomiast wyceniała co innego. Podczas lektury Ceny uderza ilość zainteresowanych dzieckiem ludzi i instytucji, skłonnych odzyskać je “z obcych rąk” nie tylko za najwyższą cenę, ale często także nielegalnymi sposobami. Bikont stawia jednak słuszne pytania o kryjące się za tymi staraniami powody – czy zawsze chodziło faktycznie o dobro dziecka? Czy może tylko o odzyskanie jeszcze jednego cudem ocalałego członka społeczności? Z drugiej strony, w setki tysięcy szły żądania finansowe wysuwane przez polskich opiekunów za oddanie dziecka. “Wykaz dzieci oczekujących wykupienia” – na takiej liście figurowały ich nazwiska. Ocalenie, przechowanie, odzyskanie, wykupienie – to kolejne krzyżujące się ze sobą na tle tych wszystkich historii słowa.
Cena za spokój i bezpieczeństwo
Jak słusznie zauważa autorka, dla wielu z tych dzieci wojna wcale nie skończyła się w 1945 roku. Cena podejmuje bowiem jeszcze jeden temat: antysemityzm w powojennej Polsce. Próba zmierzenia się z nim przez polskiego czytelnika może wymagać pewnej dozy pokory wobec historii. Nie będę ukrywać, że nie było rzeczą najprzyjemniejszą czytanie o przybierających okrutne formy przejawach antysemityzmu na ziemiach polskich po 1945 roku, a także o okupacyjnej “wojnie polsko-polskiej” na wsiach i w małych miasteczkach, w których za ukrywanie Żydów groziło niebezpieczeństwo nie tylko ze strony niemieckiej, ale i ze strony polskich sąsiadów. W książce Bikont liczne są historie, w których “rówieśnicy z powojennych lat dzieciństwa są przedstawiani jako mali prześladowcy”, a to, co dla Żydów stało się tragedią biologiczną, dla Polaków często było – jak pisze autorka – tragedią moralną. Piszę o pokorze wobec historii, gdyż zapoznanie się z opisanymi przez Bikont wspomnieniami bohaterów wielu czytelnikom może nadszarpnąć wizerunek Polaków, mających przecież, o czym często się słusznie mówi, najwięcej drzewek wśród Sprawiedliwych. Żydowskie dzieci Majzelsa odszukane kilkadziesiąt lat później przez Annę Bikont to często dorośli, którzy w pewnym momencie historii wyjechali z Polski i nie zawsze, pomimo pomocy udzielonej im przez Polaków (za pieniądze lub nie), chcą wracać do niej nawet we wspomnieniach. Cieszę się jednak, że wśród opisanych w książce historii wybrzmiewają również te dobre – o tych, którzy podczas wojny narażali swoje życie bezinteresownie (tu odsyłam do nieprawdopodobnej historii Franciszka i Marii Szczubiałów) i tych, którzy już po wojnie, bez względu na cenę, nie chcieli rozstawać się z przyjętymi do siebie dziećmi. Gdyby nie ta część pozytywnych wspomnień, odbiór Ceny mógłby stać się emocjonalnie nie do uniesienia.
Książka Anny Bikont to opowieść o losach ludzi najbardziej bezbronnych wobec wielkiej historii. To ponad czterysta stron mówiących głośno o tym, jak wiele i niewiele jednocześnie kosztowało wówczas ludzkie życie, chronione za majątek i gotowe do sprzedania za parę dodatkowych groszy. To w końcu zebrany z godną podziwu rzetelnością dziennikarską materiał przybliżający życiorysy tych, którym wojna odebrała nie tylko domy i rodziny, lecz również tożsamość, dziedzictwo i poczucie bezpieczeństwa – niemożliwe do odzyskania nawet wiele lat po wojnie.
Recenzja: Aleksandra Mysłek
Spodobała ci się recenzja książki Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie?
Przeczytaj również: Nie tylko kamienice i złoto pod podłogą – recenzja książki Skarby Patrycji Dołowy
Przeczytaj również: Bokser z Auschwitz – recenzja książki Marty Bogackiej
Przeczytaj również: „Blizny” Marek Stelar – recenzja wstrząsającego kryminału
Przeczytaj również: Sercem z Ukrainą – relacja z koncertu Krzesimira Dębskiego
Znajdź ciekawe koncerty w naszej