Współczesne związki coraz częściej charakteryzują się przelotnością, powierzchownością i brakiem zobowiązań. Decyzja na rozpoczęcie czegoś poważniejszego nierzadko odkładana jest na później, z jakże różnych powodów. Winna jest zarówno żeńska, jak i męska strona, niemniej w recenzowanych ,,Misiach” to właśnie panowie zostali poddani analizie. Gdzie podziali się fajni faceci? – tak właśnie brzmi hasło przewodnie filmu. Co wpływa na ich niezdecydowanie i zagubienie? I czy da się na to wszystko odpowiedzieć w zaledwie stu minutach seansu? Zapraszam do zapoznania się z poniższą recenzją!
Misie 2025 – O czym jest? Fabuła filmu

Kuba – jeden z naszych tytułowych ,,misiów”, zdecydowanie nie jest wzorowym partnerem. Nieogarnięty życiowo bałaganiarz, zapatrzony w siebie, niepotrafiący komunikować się ze swoją partnerką i odpowiadać na jej potrzeby. W dodatku bez stabilnej pracy. Gdy jego ukochana powraca do ich wspólnego mieszkania po dłuższym wyjeździe, zastaje w nim prawdziwe pobojowisko. Na domiar złego, jej partner zniszczył jej ulubionego misia i nie wykazuje ani krzty skruchy. Wywiązuje się więc poważna kłótnia, zakończona zerwaniem. Kuba, chwilę po rozstaniu, ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu i trafia do czyśćca. I jest to miejsce co najmniej… oryginalne. Bohater spotyka w nim mężczyzn podobnych do siebie – równie zagubionych i lubiących życie bez zobowiązań. Można by pomyśleć, iż zamiast do czyśćca, trafił do stereotypowego męskiego raju. Gry, zabawa, spanie, jedzenie bez limitu – mogą w końcu robić co chcą i kiedy chcą, bez słuchania jakichkolwiek narzekań czy słów krytyki. W tym miejscu nie ma jednak ani jednej kobiety. Jeżeli za nimi zatęsknią, to mogą do nich wrócić ,,na ziemię” w postaci ich pluszowego misia. To, co jednak zobaczą na miejscu, niekoniecznie może im się spodobać.
Misie 2025 – czy warto oglądać film?
Zamysł filmu w postaci ,,misiowego czyśćca dla zagubionych mężczyzn” z pewnością jest oryginalny i zasługujący na wyróżnienie. Podobnie jak obrana tematyka, obiecująca skupienie się na szerszym problemie, zamiast jedynie na nieudanej relacji (jak to bywa w typowym filmie z tego gatunku). Grający tu aktorzy nie występowali wcześniej w dziesiątkach polskich komedii romantycznych, więc mamy tu swego rodzaju powiew świeżości, zamiast oglądania znowu tych samych twarzy. Humor był dość udany, chociaż nie we wszystkich momentach. Niestety, choć pomysł był naprawdę trafiony, to realizacją wykonania pozostawia już trochę do życzenia, zwłaszcza na poziomie scenariusza. Obiecywano nam film będący diagnozą niedojrzałych zachowań współczesnych facetów, a tak naprawdę skupiono się jedynie na jednej relacji. Co prawda dostajemy sceny z innymi ,,misiami” w czyśćcu, jednak ani ich historia, ani powód dla którego się tam znaleźli, nie został w większości należycie rozwinięty. A przecież miałoby to taki potencjał! Gdyby tylko twórcy odważyliby się na wielowątkową opowieść o mężczyznach z różnymi historiami i różnymi powodami ich niepowodzeń w sferze życiowo-romantycznej.
Dodatkowo wiele rzeczy dzieje się po prostu zbyt szybko. Chociażby nowa relacja głównej bohaterki, która zdaje się pędzić jak łeb na szyje – zakochanie następuje tu ze strony mężczyzny natychmiastowo, pomimo że bohaterzy znali się tak naprawdę jedynie w przedszkolu. Nie wspominając już o relacji romantycznej jednej z przyjaciółek głównej bohaterki, która momentami przyprawiała o momenty zażenowania. W połowie filmu staje się on do bólu przewidywalny, bez właściwie żadnego większego zwrotu akcji. Ostatecznie widz otrzymuje kolejny ten sam film z podobnym przebiegiem, pomimo oryginalnego zamysłu. A czasem niewykorzystanego potencjału szkoda bardziej, niż gdyby produkcja od początku zapowiadała się nijako.
Recenzja: Emilia Dąbrowska
Zdjęcia: Media Squad Distribution
Przeczytaj również: Cesarstwo potępionych – recenzja książki
Przeczytaj również: Cholerna sakura – komiks
Przeczytaj również: Brigantus – opinia o komiksie
Przeczytaj również: Flavor girls – recenzja
Przeczytaj również: Przeczytaj inne artykuły Emilii Dąbrowskiej