Kiedy w 1842 r. przyszła na świat w suwalskiej rodzinie Józefa Wasiłowskiego herbu Ślepowron i Scholastyki z Turskich herbu Dołęga, można było domyślać się, że odziedziczy po rodzicach ich fascynacje. Ojciec – z zawodu prawnik, z zamiłowania znawca literatury pięknej – nieraz czytał do snu swoim dzieciom, zastępując im matkę. Ta zmarła wcześnie, kiedy Marysia miała zaledwie 12 lat.
Data urodzenia pisarki nastręczała biografom niemało trudności, ponieważ Maria lubiła się odmładzać o kilka lat. W ich suwalskim domu, położonym nad Czarną Hańczą, gdzie obecnie mieści się muzeum pisarki, fakty z jej życia ustalono jednak bezspornie, mimo że młodsze rodzeństwo lubiła przedstawiać jako starsze, by ująć sobie kilka lat.
Jeszcze przed śmiercią rodzicielki rodzina z 7-letnią Marysią przeniosła się do Kalisza, zajmując parter Pałacu Puchalskich. Pałac znajdował się naprzeciwko fabryki sukna Beniamina Repphana, a dziecięce obserwacje kilkuletniej Marysi znalazły w przyszłości odzwierciedlenie w jej utworach literackich.
Rodzeństwo (Maria miała jeszcze cztery siostry i brata) wychowywane było samotnie przez ojca, który starał się wpoić im nie tylko pasje literackie, ale też tradycje chrześcijańskie i wartości patriotyczne. Nic więc dziwnego, że naturalnym wyborem dla nastoletniej Marii była szkoła katolicka — pensja sióstr sakramentek w Warszawie. To tam poznała Elizę Pawłowską (z męża Orzeszkową), z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Ta przyjaźń podtrzymywana literackimi zainteresowaniami obu pań przetrwała do końca życia Konopnickiej.
W 1862 r. dwudziestoletnia Maria wyszła za mąż za Jarosława Konopnickiego. Był starszy od żony o 12 lat i zarządzał pokaźnym majątkiem kilku wsi. Jedną z nich była Konopnica, od której ród wziął swoją nazwę. Konopnicki brał też udział w Powstaniu Styczniowym, w konsekwencji czego młodzi małżonkowie, chcąc uniknąć represji, niedługo po ślubie wyjechali do Drezna. Powstanie Styczniowe wyznaczyło jednak ślad w życiu rodziny – w 1963 r. w Bitwie pod Krzywosądzem poległ brat Marii – Jan.
Emigracja nie trwała jednak długo i po niecałych dwóch latach wrócili w rodzinne strony i zamieszkali w Bronowie, w regionie łódzkim. Maria – teraz już pani Konopnicka – miała liczną rodzinę; w ciągu dziesięciu lat małżeństwa urodziła ośmioro dzieci. Dwoje zmarło jednak zaraz po urodzeniu, a jeden z synów – w wieku niespełna 30 lat. Pozostali przeżyli i to z myślą o nich matka pisała swoje pierwsze, jeszcze niepublikowane utwory.
Małżeństwo – mimo licznego potomstwa – nie należało jednak do udanych. Mąż widział w żonie przede wszystkim panią domu i hamował jej literackie zapędy (zadebiutowała w pierwszych latach małżeństwa). Ona nie chciała się podporządkować i… zdecydowała się odejść od męża i wyjechać do Warszawy. Samotne macierzyństwo z szóstką urwisów nie należało do łatwych, jednak była żona nie zerwała kontaktów z ojcem jej dzieci, a biografowie ustalili, że nawet wspomagała męża finansowo, gdy ten popadł w długi. Wątek jego finansów był nie bez znaczenia dla przyszłości Marii i dzieci, bo wiadomo było, że mąż pisarki wykupywał chłopów ze swoich wsi z rosyjskiej służby, płacąc za każdego pokaźną stawkę rubli. To doprowadziło go do bankructwa.
Maria zaś należała do tych emancypowanych kobiet, którym z pewnością nie było łatwo.
„Z jaskółką czarną rzucam gniazdko moje,
Wioskę zieloną…
Przede mną lecą jakieś niepokoje
Chmurką spłoszoną…”
– pisała przed wyjazdem w wierszu zatytułowanym… „Przed odlotem”.
W Warszawie czekało już nowe, pełne wyzwań życie. Nieznana szerszemu gronu czytelników poetka zaczęła w stolicy od udzielania korepetycji, by móc utrzymać rodzinę…
Kiedy „stanęła na nogi”, postanowiła zwiedzić nieco świata, wybierając się w podróż do Włoch i do Austrii, a później do Czech. Rozluźniły się jednak kontakty z dziećmi. Kiedy najmłodsza córka poszła do szkoły, Konopnicka zdecydowała się po raz kolejny opuścić rodzinne gniazdo, tym razem pozostawiając dzieci.
Nie odbiło się to dobrze na jednej z jej córek – wrażliwej Helenie, która próbowała odebrać sobie życie, a także chciała zabić matkę. Ostatecznie dziewczyna trafiła do zakładu dla obłąkanych i straciła kontakt z rodzicielką, choć ta posyłała pieniądze na utrzymanie swojej córki, a później także i wnuczki.
Konopnicka swoje życie poświęcała odtąd przede wszystkim sobie. Kolejne podróże i dbałość o własny rozwój doprowadziły ją do miejsca, w którym z zajmującej się domem matki licznej gromadki, stała się poczytną pisarką.
Pierwszy w jej talent uwierzył Henryk Sienkiewicz, który był recenzentem prac Konopnickiej. Debiut literacki w 1870 r. wierszem „W zimowy poranek” (pod pseudonimem „Marko”) został dobrze przyjęty przez publiczność. To ośmieliło początkującą pisarkę do kolejnych prac, poświęconych m.in. jej rodzinnemu Kaliszowi. Publikowała w „Tygodniku Ilustrowanym”, współpracowała z kobiecym tygodnikiem „Bluszcz”.
W 1908 r. opublikowała „Rotę”.
„Nie rzucim ziemi skąd nasz ród” – wiersz Konopnickiej stał się nawet konkurentem „Mazurka Dąbrowskiego” do polskiego hymnu narodowego.
Pisała nowele, zajmowała się krytyką literacką, jednak najbardziej znana jest z twórczości dla dzieci. Baśnie: „O krasnoludkach i sierotce Marysi” czy „Na jagody”, utwór literacki „Co słonko widziało” i „Nasza Szkapa” zawdzięczamy właśnie Konopnickiej.
O życiu osobistym Konopnickiej mówiło się wiele. Ponoć była kobietą wyzwoloną, uwikłaną w romanse z młodszymi partnerami (np. o 17 lat młodszym dziennikarzem). Jeden z kochanków zastrzelił się przed hotelem, w którym mieszkała. Mówiło się, że romansowała z kobietami i choć to niepotwierdzone – wiadomo, że zamieszkała z Marią Dulębianką, feministką, o której w kuluarach mówiono jako o partnerce Konopnickiej.
Czy tak było w rzeczywistości – nie wiadomo, faktem jest jednak, że panie zamieszkały wspólnie w dworku w Żarnowcu koło Krosna, które Konopnicka otrzymała jako dar od narodu w 25-lecie pracy pisarskiej. Wiadomo też, że wspólnie podróżowały do Austrii, Francji, Niemiec, Włoch i Szwajcarii.
Pod koniec życia poleciła dzieciom, aby opiekowały się jej towarzyszką. Zmarła na zapalenie płuc w sanatorium we Lwowie w 1910 r. We Lwowie też została pochowana.
Tekst: Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.
Spodobał Ci się nasz tekst o Marii Konopnickiej? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Dorota Masłowska: wojna polsko-ruska, czyli między nami dobrze jest…
Przeczytaj również: Lombard – Sprzedamy prawie wszystko – recenzja filmu
Przeczytaj również: Wednesday – recenzja serialu!
Przeczytaj również: All Cats Are Gray In The Dark – Kocie Oczy Samotności
Przeczytaj również: Systemy magii w fantastyce
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej