„Lucky Luke: Eskorta” to kolejna część przygód nieustraszonego kowboja, która udowadnia, że klasyczny komiks wciąż potrafi bawić, zaskakiwać i dostarczać czytelnikowi dużo radości. Barwne postacie, charakterystyczny humor oraz znakomita oprawa graficzna sprawiają, że po tę opowieść sięgnąć mogą zarówno wierni fani serii, jak i ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Lucky Lukiem.
Lucky Luke: Eskorta – o czym jest?
„Eskorta”, czyli dwudziesty ósmy tom przygód słynnego Lucky Luke’a, przedstawia dosyć prostą – jak na historię tego znanego kowboja przystało – fabułę, jednak, jak zwykle, ciekawą. Fabuła komiksu dotyczy tytułowej eskorty – Lucky Luke dostaje za zadanie przetransportować bandytę z więzienia do odległego miasta. Zadanie wydaje się wymagające, gdyż przewożony więzień został skazany na 1245 lat pozbawienia wolności, a na miejscu ma go czekać kolejny proces. Całość staje się jeszcze trudniejsza, gdy okazuje się, że więźniem jest sam Billy the Kid.
Podróż, w charakterystyczny dla tej serii sposób, okazuje się pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Postać Billy’ego the Kida jest bardzo niesforna, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Nie można jednak powiedzieć, że jest ich za dużo – autorzy zręcznie posługują się humorem i absurdem, dzięki czemu przedstawiane wydarzenia zaskakują, ale nie męczą czytelnika przesytem.
René Goscinny – Lucky Luke: Eskorta
Oprócz nagłych zwrotów akcji, cała historia po prostu wciąga. Czytelnik ma okazję odwiedzić wiele lokacji i poznać licznych bohaterów. No właśnie – bohaterowie to chyba największy atut tej historii. Lucky Luke jak zwykle jest interesującą, zabawną i w pewien sposób intrygującą postacią. Billy the Kid to bohater niezwykle barwny – zabawny, sprytny, momentami irytujący, ale w pozytywnym sensie. Za każdym razem, gdy pojawia się w kadrze, czytelnik może spodziewać się śmiesznego komentarza i nieprzewidywalnego zachowania, a mimo to wciąż zostaje pozytywnie zaskoczony.
W „Eskorcie” pojawia się jeszcze jeden świetny bohater – Bert Malloy. To więzień, którego Billy poznaje w celi. Wspólnie zawierają układ: Malloy pomoże Billy’emu uciec, a w zamian dostanie część złota, które – według Billy’ego – zostało zakopane na pustyni. W rzeczywistości obaj planują oszukać się nawzajem i wykorzystać układ do własnych celów. Malloy to bardzo udana postać drugoplanowa – wnosi wiele humoru i dynamiki do wydarzeń, ale nie przyćmiewa głównych bohaterów.
W kontekście całej historii warto wspomnieć, że zakończenie jest naprawdę dobre. Czytelnik dowiaduje się na koniec istotnej informacji, która nadaje całej opowieści charakteru tragikomedii. Po zakończeniu lektury pozostaje uczucie satysfakcji i poczucie dobrze spędzonego czasu.
Lucky Luke: Eskorta – warstwa graficzna
Gdybym miał podsumować rysunki w tym komiksie, powiedziałbym jedno – Morris. Ten znany rysownik, jak zwykle, pokazał klasę, tworząc ilustracje do „Eskorty”. Być może nie otrzymujemy tu niesamowitych kadrów czy nietuzinkowej zabawy światłem i cieniem, ale w „Lucky Luke’u” nie o to chodzi. Warstwa graficzna jest bardzo klasyczna – charakterystyczna dla tej serii. I jak zwykle prezentuje się świetnie – trzymając ten komiks w rękach, można poczuć miłe uczucie nostalgii, wolne od kreski charakterystycznej dla dzisiejszych komiksów – przesadnie cukierkowej i wygładzonej.
Rysunki: Morris (Maurice de Bevere)
Do samego wydania nie można się przyczepić – komiks jest duży, w miękkiej oprawie. Potencjalnie może być mało odporny na uszkodzenia, lecz jeśli nie zamierzamy przeprowadzać ekstremalnego testu wytrzymałości, nie powinno mu się nic stać.
Opinia o komiksie
„Lucky Luke: Eskorta” to bardzo przyzwoity komiks. Zdecydowanie mogę go polecić wszystkim sympatykom tego słynnego kowboja. Historia jest klasyczna, postacie są typowo dobre i zabawne, a humor – jak zawsze – trafiony. Lucky Luke słynie z zabawnych historii i postaci, i tym razem jest dokładnie tak samo. Gościnny zdecydowanie nie zawiódł, prezentując humor wysokiej jakości, który trafia zarówno do młodszych czytelników, jak i do starszych, potrafiących czytać między wierszami. Co ważne, humoru jest dokładnie tyle, ile trzeba – ani za mało, ani za dużo. Dzięki temu komiks nie nuży, bawi, ale jednocześnie nie męczy.
„Eskortę” można polecić także osobom, które nie znają jeszcze przygód Lucky Luke’a. Choć to już dwudziesta ósma część opowieści o słynnym kowboju na Dzikim Zachodzie, nie trzeba znać wcześniejszych tomów, aby odnaleźć się w fabule. Czytelnik powinien bawić się równie dobrze niezależnie od tego, czy to jego pierwsze spotkanie z Lucky Lukiem, czy jedna z wielu przeczytanych części. „Eskorta” to dobry komiks, który potrafi umilić czas i wywołać uśmiech na twarzy.
Lucky Luke: Eskorta – informacje o komiksie
- Tytuł oryginalny: L’Escorte
- Seria: Lucky Luke
- Tom: 28
- Scenariusz: René Goscinny
- Rysunki: Morris (Maurice de Bevere)
- Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
- Wydawnictwo: Egmont Polska
- Data wydania: 2024
- Liczba stron: 48
- Oprawa: miękka
- Cena okładkowa: 34,99 zł
Recenzja: Paweł Skarzyński
Zdjęcia: Paweł Skarzyński
Przeczytaj również: Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7 – recenzja
Przeczytaj również: Robert Gawlinski i Wilki. Nie tylko Baśka …
Przeczytaj również: Most Heksagon – recenzja komiksu science fiction
Przeczytaj również: Tango Integral I podróż po oceanie testosteronu
Przeczytaj również: Minecraft komiks – recenzja
Przeczytaj również: Tau Remedium – opinie. Świadectwo wiary?
Przeczytaj również: Gedz Anatema – opinie o płycie