Co ma wspólnego ciasto z jabłkami na kruchym spodzie z gwiazdami na niebie? Okazuje się, że całkiem sporo. Henry Cliff, fizyk cząstek elementarnych na Uniwersytecie Cambridge oraz badacz Wielkiego Zderzacza Hadronów w ośrodku CERN zadaje jedno z fundamentalnych pytań dotyczących ludzkiego istnienia w oparciu o poszukiwanie podstawowego przepisu na szarlotkę.
Jakby się głębiej zastanowić, jabłko to dość istotny symbol w kulturze. Może być symbolem grzechu, a jednocześnie dążenia do wiedzy oraz poznania, jak w wierzeniach judeochrześcijańskich. To także symbol młodości, siły witalnej według mitologii greckiej, a także nordyckiej, ale także śmierci, jak w wierzeniach słowiańskich. To także symbol pewnej estymy, władzy królewskiej, gdyż jednym z insygniów królewskich było właśnie jabłko. I to właśnie jabłko w połączeniu z pachnącym ciastem kruchym daje esencję życia. Nieważne czy jest to typowo amerykańskie apple pie czy domowa szarlotka jak u babci – jej przygotowanie to złożony alchemiczny proces godny przyjrzeniu się naukowemu „szkiełku i oku”.
Jak zrobić szarlotkę od podstaw?
„Aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat” – Carl Sagan
Tym cytatem, który staje się motywem przewodnim książki rozpoczyna się niesamowita wielowymiarowa podróż Cliffa. Wraz z naukowcem podróżujemy po różnych zakątkach Ziemi, które są ostoją współczesnych badań z zakresu fizyki i chemii. Odwiedza Wielki Zderzacz Hadronów znajdujący się pod stopami Francuzów i Szwajcarów, a także podziemne laboratorium we Włoszech oraz centra badań w Stanach Zjednoczonych. To także podróż przez historię nauki – od Humpry’ego Davy lubiącego wdychać gaz rozweselający, poprzez Lavoisiera i Mendelejewa, po Rutherforda, Einsteina i Marię Skłodowską-Curie oraz jej córkę Irene. To zaskakujące, że od dyskursu koncepcji przemieniania ołowiu w złoto przeszliśmy płynnie przez 250 lat do fizyki kwantowej, badania tak małych cząstek jak części składowe atomu oraz zjawisk dziejących się we wnętrzach gwiazd.
Henry Cliff rozkłada szarlotkę na części pierwsze, dokonując eksperymentów w laboratorium, analizując pierwiastki, które się na nią składają oraz przywołując procesy ich powstania. Dokonuje tego z zacięciem popularnonaukowym, z humorem podchodząc do tematu. Przywołuje niezwykłe ciekawostki z życia dawnych „filozofów przyrody”, nawiązuje do popkultury i science-fiction, znanych za granicą programów popularnonaukowych (Carl Sagan oprócz bycia uznanym astronomem, jest także prowadzącym serialu telewizyjnego Cosmos w latach 80. XX w., a powyższy cytat pochodzi z tego show), a także własnych przeżyć i doświadczeń. W poszukiwaniu podstawowych składników na szarlotkę, Cliff dokonuje istotnych rozważań odnośnie istnienia, a wszystko to opiera na nauce.
Z materii gwiazd
Szarlotka, tak samo jak woda, kamień, mrówka, a także ja i ty, są zbudowane z cząstek elementarnych. Skład (kupnej) szarlotki zazwyczaj jest na górze albo z tyłu opakowania i można znaleźć w nim m.in. takie składniki jak woda, cukier, esencję z jabłek (w jakimś %), regulatory kwasowości czy składniki alergenne takie jak gluten, jaja czy śladowe ilości orzechów arachidowych. Woda to H2O, sacharoza, czyli tradycyjny cukier kryształ to C12H22O11, a fruktoza zawarta w jabłkach to C6H12O6 (glukoza ma taki sam wzór chemiczny, ale inną budowę). Podstawowymi elementami są więc wodór, tlen oraz węgiel – budulce, które znajdują się również w organizmie człowieka. Jak jednak z cząsteczek wodoru wytworzyć węgiel? Jak się okazuje, jest to skomplikowany proces, rozgrywający się we wnętrzach gwiazd, który jest oparty o fizykę kwantową oraz o pewien łut szczęścia.
Henry Cliff tłumacząc tajemnice wszechświata, odkrywa wraz z czytelnikami mechanizmy odpowiadające za powstanie Wielkiego Wybuchu. To przypomina podróż Autostopem przez galaktykę, w której odpowiedzią na pytanie o życie, wszechświat i całą resztę nie brzmi 42, a πe*. Autor książki nie traktuje czytelnika jak osoby, która nie rozumie podstawowych zagadnień, tylko jako „widza” programu popularnonaukowego. “Jak zrobić szarlotkę od podstaw” to show w formie książki, która za pomocą narracji uczy i bawi. Przemawia do każdego, kto w dzieciństwie był „małym chemikiem” czy zaczytywał się w obszernych encyklopediach z obrazkami. Na pewno lektura tej książki sprawia, że ma się chęć sięgnięcia po szarlotkę.
*Pi-e „pie” czyli ciasto po angielsku.
Opinia: Magdalena Gosk
Foto: Proanima.pl
Spodobała Ci się nasza recenzja Jak zrobić szarlotkę od podstaw? Check out our other articles in english i українська!
Przeczytaj również: Długi Żywot w złym świecie baśni. Recenzja komiksu.
Przeczytaj również: Pewnego razu we Francji T.1 – recenzja komiksu
Przeczytaj również: Krok po kroku. Spacer po kręgu życia. Recenzja komiksu
Przeczytaj również: Top 10 piosenek Happysad!
Przeczytaj również: Piranesi – recenzja książki Susanny Clarke
Przeczytaj również: Komiks – co to jest? Początki i ciekawostki
Przeczytaj również: Szarlota Pawel – dama polskiego komiksu
Przeczytaj również: W.I.T.C.H. tom 8 – recenzja komiksu
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej