Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2023/03/BIEL2978.jpg
    [1] => 500
    [2] => 333
    [3] => 
)
        

„Symulator” to ważna lekcja zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Pokazuje, że tak zwana „gra w życie” może doprowadzić nas – widzów do zaskakujących i nieoczywistych wniosków. To ciekawy spektakl także dla osób które dzieci nie posiadają lub planują w przyszłości je mieć, bo może otworzyć oczy na relacje międzyludzkie oraz uświadomić z jaką odpowiedzialnością wiąże się posiadanie dziecka.

Jak powstał „Symulator”

Spektakl ten jest polsko-czeską koprodukcją, która jest pierwszą częścią sztuki „Symulator. Snowball” stworzonego w ramach europejskiego projektu ConnectUp, będącego elementem programu „Kreatywna Europa”. Białostocki Teatr Lalek podjął współpracę z teatrem z Pilzna w Czechach, zaś sama warstwa fabularna powstała na bazie wywiadów z uczniami szkół średnich w Pilźnie i Plasach w przedziale wiekowym 12-16 lat. Młodzież mówi otwarcie o swoich uczuciach oraz doświadczeniach – wspominają jak reagują i co myślą gdy m.in. dotyka ich niesprawiedliwość, co ich boli, a także co im utrudnia komunikację z dorosłymi. Twórcy spektaklu także spotkali się z nauczycielami, psychologami szkolnymi i rodzicami. To, że przedstawienie w całości opiera się na prawdziwych historiach, jeszcze dobitniej podkreśla „misję” spektaklu, a także mocniej uderza widza swoim przekazem.

Rodzice w wirtualnym świecie dziecka

Główną osią fabularną jest gra o nazwie „Dzieciak” – płatny symulator, który przedstawia różne etapy z życia dziecka na zasadzie scenek rodzajowych. Uczestnikami gry są dwie pary oraz jeden singiel w wieku około 30 lat. Zmagają się z wyzwaniami dotyczącymi wychowania pociechy począwszy od okresu niemowlęcego, aż po wiek nastoletni. Rolę „dziecka” odgrywa w tym przypadku lalka, która jest bardzo starannie wykonana, a także może śmiało „odgrywać” rolę przykładowego potomka będącego „everymanem” lub w tym przypadku „everychildem”. Lalka ta jest niezwykle plastyczna i ruchoma – jazda na rowerku czy wymagający taniec nie stanowi dla niej wyzwania, zaś wymiana głosów oraz aktorów kierujących lalką daje nam poczucie, że każda sytuacja jest inna i wyjątkowa.

Symulator
Michałowi Jarmoszukowi przypadła rola rodzica-singla, który najlepiej ze wszystkich bohaterów radzi sobie z opieką nad wirtualnym dzieckiem.

Para odgrywana przez Łucję Grzeszczyk i Krzysztofa Bitdorfa kreuje rolę tzw. „złych rodziców”. Nie są nastawieni na komunikację ze swoim dzieckiem, raczej narzucają im swoją perspektywę, reagując często agresją lub krzykiem. Trudno jest mi jednak nazwać ich jednoznacznie „złymi” rodzicami, raczej określiłabym ich stereotypowym modelem rodziców funkcjonującym jeszcze 30-40 lat temu. Tak naprawdę nie chcą źle dla swojego dziecka, tylko sposób, w jaki przekazują swoje emocje przy jednoczesnym ignorowaniu potrzeb pociechy sprawia, że nie jesteśmy w stanie poprzeć w pełni ich zachowania, choć na pewno zauważamy w nich odbicia własnych błędów wychowawczych czy błędów wychowawczych rodziców. Inny model z kolei prezentuje para rodzicielska grana przez Agatę Stasiulewicz i Macieja Zalewskiego. Są to młodzi, entuzjastyczni rodzice, którym zależy na swoim dziecku, choć nie zawsze je rozumieją. Do zadań podchodzą ze sporym dystansem, luzem oraz zabawą. Najbardziej zaskakującą, a co za tym idzie, najbardziej pozytywnie wypadająca kreacją jest singiel grany przez Michała Jarmoszuka, który znudzony życiem dołącza do gry, a tym samym do opieki nad wirtualnym dzieckiem. Jego podejście wydaje się widzowi najwłaściwsze – bohater kieruje się empatią, rozmawia ze swoim dzieckiem, bawi się z nim. Można powiedzieć, że on sam jest takim „dużym dzieckiem”, dlatego komunikacja z dziecięcą personą nie stanowi dla niego wyzwania.

Ready parent one

To, co mi się spodobało w tym spektaklu to warstwa tekstowa. Scenariusz jest naprawdę porządnie i solidnie napisany, a zachowania rodziców mają ciąg przyczynowo-skutkowy. Niezwykle bawi też warstwa językowa, nasycona wieloma odniesieniami do gier wideo czy przepełniona humorem słownym zrozumiałym zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Scenografia, mimo że oszczędna i momentami ascetyczna była jednocześnie bardzo plastyczna i dawała immersję faktycznego „bycia w grze”. Gra aktorska była na bardzo wysokim poziomie i aż trudno było uwierzyć, że na scenie jest tak naprawdę pięć osób, gdyż oprócz występowania na scenie jako rodzice, aktorzy także nieustannie zmieniali się przy sterowaniu lalką, co moim zdaniem jest bardzo wymagające i za to mam wielki szacunek do ich pracy na scenie.

Symulator
Dziecko-lalka ożywa w rękach aktorów stając się pełnoprawnym bohaterem spektaklu.

Gra z morałem

Komu mogę polecić „Symulator”? Na pewno rodzicom. Pomoże to im na pewno zrozumieć swoje dziecko, a także spojrzeć z boku na swoje metody wychowawcze. Na podstawie prób i błędów wirtualnych przygód rodziców można znaleźć własne problemy i rozterki. Edukacyjny wymiar „Symulatora” nie jest nudnym moralizatorstwem – jest przedstawiony w atrakcyjnej i nowoczesnej formie, która nie razi zbytnim odchyleniem w stronę świata wirtualnego. To po prostu sytuacje z życia których doświadczył każdy z nas i z którymi każdy może się utożsamić. Nie zdziwię się, jeśli „Symulator” będzie wykorzystywany jako forma autoterapii, gdyż moim zdaniem ten spektakl powinna obejrzeć jak największa ilość osób przez wzgląd na poruszane trudne tematy. Twórcy wykonali naprawdę kawał dobrej roboty i skutecznie odrobili lekcje w związku z omawianymi problemami, dlatego też obejrzenie „Symulatora” będzie na pewno dobrze zagospodarowanymi 75 minutami z życia.

Recenzja: Magdalena Gosk – Absolwentka filologii polskiej, copywriter, a także początkujący redaktor. Interesuje się mitologią, a także filmami animowanymi. W wolnych chwilach zajmuje się art journalingiem i odkrywa kulturę Dalekiego Wschodu. Słucha wielu gatunków muzycznych – jest otwarta na muzykę z różnych krajów świata oraz epok.

Zdjęcia: Krzysztof Bieliński / Białostocki Teatr Lalek

Spodobała Ci się nasza recenzja spektaklu Symulator? Check out our other articles in english i українська!

Przeczytaj również: „Wróciło” – recenzja książki Justyny Stanisz
Przeczytaj również: Garfield: tłusty koci trójpak T. 13 – recenzja komiksu
Przeczytaj również: „Ucieczka od bezradności” – recenzja
Przeczytaj również: “Wiedźmin” audiobook – recenzja słuchowiska
Przeczytaj również: “Marina” Carlos Ruiz Zafón – recenzja książki


 

👉 Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej

>>wyszukiwarce imprez<<<

1,5 procent na kulturę

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content