Angielski pisarz i publicysta, Gilbert Keith Chesterton, napisał kiedyś, że „kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to nie jest tak, że w nic nie wierzą, ale wierzą w cokolwiek.” Współczesny wysyp różnego rodzaju ruchów o znamionach sekty wydaje się potwierdzać, że wiele jest w tych słowach słuszności. Ludzie odrzucając tradycyjne przekonania i wierzenia często odczuwają w swoim życiu pustkę, której usiłują nadać sens. W tym właśnie momencie do gry wkraczają sekty. Co ciekawe, nie muszą one mieć profilu religijnego, bowiem sekciarstwo zupełnie dobrze radzi sobie przejawiając się na inne sposoby, o czym zaświadcza recenzowana książka.

Idź za mną – o czym jest książka?
Oczywiście użycie w tym wypadku terminu „sekta” często ma bardzo szeroki zakres pojęciowy. Niekoniecznie musi od razu oznaczać grupę o charakterze destrukcyjnym, manipulującą wyznawcami czy też odcinającą ludzi od ich bliskich. W tym szerokim znaczeniu sekta wiąże się z fanatycznym zaangażowaniem i obsesyjnym skupieniem na danym temacie, tytułowym języku, który nadaje poczucie wspólnoty i uczestniczenia w czymś dostępnym tylko dla uświadomionych. W tym znaczeniu sektą z powodzeniem mogą być, żeby podać przykład prosto z książki, fanatyczni miłośnicy CrossFitu.
Napisana przez Amandę Montell książka „Idź za mną. Język sekciarskiego fanatyzmu”, z wyglądu niepozorna, w dodatku w szaro-różowych barwach, nie zwiastuje tego, co znajdziemy w środku. Niby temat jest jasny już na bazie samego tytułu, ale jeśli dodamy do tego, że krótki biogram autorki na okładce wskazuje na jej pracę w pismach modowych i lifestyle’owych, daje to pewne podstawy do zbagatelizowania tej pozycji. Bo czy w dobie totalnej tabloidyzacji mediów i nastawienia na internetową klikalność możemy jeszcze spodziewać się poważnego ujęcia tematu?
Tym co bez wątpienia przemawia za lekturą jest fakt, że książka jest bardzo angażująca. Zarówno sama tematyka sekt i sposobu, w jaki przyciągają ludzi, jak też dobór treści podawanej przez autorkę (choć ją samą odbieram jako momentami stronniczą w swych opiniach, a przecież mówi o książce poświęconej zjawisku, które odbiera ludziom zdolność krytycyzmu), słuszne zwracanie uwagi na powszechność różnych drobnych manipulacji, często pojawiających się w naszym życiu bez świadomej intencji sprawiają, że ciężko oderwać się od lektury i, nomen omen, trzeba się zdobyć na pewną asertywność i siłę woli, by przerwać lekturę w pożądanym przez siebie momencie, zamiast czytać dalej.
Mamy zatem do czynienia z publikacją, która jest lekka w lekturze, niepozorna z wyglądu, ale porusza ważny społecznie temat. Nie łudźmy się również – nie jest to opracowanie naukowe, bo nigdy nie miało takim być. To jest książka do poczytania w wolnej chwili, dla rozrywki, ale rozrywki nie pozbawionej refleksji. Jeśli tak do niej podchodzimy – to jest to bez wątpienia warta uwagi propozycja czytelnicza. Aby jednak niezasłużenie nie idealizować „Idź za mną”, trzeba poświęcić miejsce na odrobinę krytyki.
Pułapki sekciarskiego języka
Biorąc pod uwagę, że książka w znacznej mierze poświęcona jest manipulacjom, nie mógłbym nie wytknąć tutaj pewnych tendencji manipulacyjnych autorce. Bardzo często powołuje się na przykłady życia codziennego, sięgając do świata polityki, religii i kultury. Nie mogę się tu oprzeć wrażeniu, że podaje przykłady postaci i wypowiedzi opozycyjnych wobec jej własnego światopoglądu, nie dostrzegając, że zjawisko, do którego się odnosi, przyjmuje powszechny charakter i nie jest przyporządkowane do ograniczonej kategorii poglądów (choć w sferze deklaratywnej autorka wydaje się z tym zgadzać). Powiedziałbym nawet, że opisując sekciarską retorykę niedługo później daje upust swojej politycznej frustracji charakteryzując Donalda Trumpa takim samym językiem, jaki dopiero co piętnowała jako typowy dla sekciarstwa. Choć Trumpa wyjątkowo ciężko uznać za filozofa dążącego do prawdy i słusznie autorce zdarza się go wypunktować, to tendencyjność i „nakręcanie się” autorki, gdy dotyka tematu wyraźnie nielubianych przez siebie postaci wygląda raczej kiepsko w zestawieniu z chłodną merytoryką z jaką opisuje przywódców sekt, które wyrosły w środowiskach ideowych, jak można sądzić, mniej kontrowersyjnych w ocenie autorki. Momentami można odnieść wrażenie, że Trump jest mroczniejszą (lub przynajmniej równą) postacią niż guru sekty, który doprowadził do zbiorowego samobójstwa setek wyznawców. Postawię tu zatem kontrowersyjne pytanie – czy książka ma nam pomóc poznać sposób, jakim możemy zostać zmanipulowani, czy też sama jest formą manipulacji, byśmy postaci nielubiane przez autorkę zestawiali z przywódcami sekt? Osobiście uważam, że w przypadku tak poważnej tematyki zachowanie daleko idącej neutralności osądu jest miarą bardzo istotną. Jej zlekceważenie prowadzi do tego, że niechybnie sami staniemy się tym, z czym walczymy. W tym upatruję spory mankament książki „Idź pod prąd”, choć przekornie chciałbym tu napisać, że jest to też dobry test z naszego krytycznego osądu.
W tym kontekście bardzo ważne są spostrzeżenia autorki, że w codziennym życiu bardzo łatwo ulegamy takim tendencjom, by ludzi podzielić i zaszufladkować w sposób, który zwalnia nas z potrzeby dalszej dyskusji. Zakładając przy tym czyste intencje autorki nie można jednak nie wytknąć powyższego – elementarna uczciwość w podejmowaniu tak trudno tematu wymaga, przynajmniej w moim przekonaniu, podwyższonej surowości oceny, bo pułapek nie brakuje – sama autorka zresztą zwraca uwagę na to, jak łatwo można wpaść w ten schemat.

Idź za mną – czy warto czytać?
Podsumowując całą treść książki można dojść do wniosku, że funkcjonując we współczesnym świecie w zasadzie nie mamy możliwości uciec od społeczności o znamionach sekciarskich. Przejawiać się mogą one w fitnessie, korporacjach, czy mediach społecznościowych – a więc całkiem istotnych składnikach życia społecznego współczesnego człowieka w krajach rozwiniętych. Czy można zatem w pełni uchronić się od wpływu języka, jakim te grupy się posługują? Jak dowodzi autorka – nie. Co więcej, człowiek mimowolnie będzie tego rodzaju tendencjom ulegał, dobrze jest więc zachować trzeźwy osąd rzeczywistości i sceptyczną postawę wobec informacji, jakie do nas trafiają, by nie łapać się na każdą manipulacyjną zagrywkę i na każdy fake news. Tym co w rzeczonym aspekcie dobrze świadczy o autorce jest fakt, że swojej książki nie próbuje pisać z pozycji wyższości, z pozycji osoby, która jest ponad to i patrzy z góry na bandę idiotów łapiących się na sekty, fake newsy i teorie spiskowe. To raczej obraz tego jak łatwo każdy z nas może paść ofiarą tych zjawisk. Amanda Montell swojej konkluzji poświęca niewiele miejsca, jednak jest to istotny fragment, bez którego książka miałaby poważny brak.
Wydaje się, że otaczający nas świat staje się coraz bardziej przepełniony sektami, pozostawiając coraz mniej wolnej przestrzeni, by móc swobodnie zaczerpnąć powietrza do płuc. Sektami stają się wyznawcy (bo już nie zwolennicy) partii politycznych, określonych stylów życia… Nawet niedawna pandemia zaznaczyła się sekciarskimi konfliktami grup, które apriorycznie przyjmowały za pewnik określony zestaw poglądów (nie mając przecież z reguły kompetencji, by je wszystkie zweryfikować) i na tej podstawie toczyły wojny totalne w sieci i życiu „offline”, niejednokrotnie zrywając z tego powodu wieloletnie przyjaźnie. Niestety, w dobie najszerszego dostępu do wiedzy w dziejach, wiedza uległa dewaluacji, poddając się osądowi ludzkich mniemań i mieszając z zalewem wątpliwych treści oraz dogmatyzowanych osądów. W świecie pełnym dostępu do mądrości całych pokoleń, trzeba się wiele natrudzić, by nie zatracić się w głupocie. Książka „Idź pod prąd. Język sekciarskiego fanatyzmu” zawiera, przynajmniej w moim przekonaniu, wiele słusznych refleksji odnośnie świata, w którym tak łatwo można się pogubić.
Recenzja: Sebastian Bachmura
Zdjęcia: Paweł Skarzyński
Spodobał Ci się nasz artykuł? Sprawdź inne książkowe recenzje!
Przeczytaj również: Pilot F-16. Historia dowódcy 10 Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Łasku
Przeczytaj również: Zielony ogon – zapowiedź książki młodego autora
Przeczytaj również: Cesarstwo Potępionych – recenzja. Wampirze Cesarstwo t.2
Przeczytaj również: Zuza Jabłońska – młoda gwiazda polskiej sceny muzycznej!
Przeczytaj również: “Rumunia. Albastru, ciorba i wino” – opinia. Rumunia, jakiej nie znacie
Przeczytaj również: Recenzja książki “Fotograf utraconych wspomnień”
Przeczytaj również: Zanim zniknęli – czy słuchamy jeszcze tych artystów?
Nic dla Ciebie? Wybierz, co chcesz przeczytać!
✨ recenzje książek
✨ recenzje filmów
✨ recenzje płyt
✨ relacje ze spektakli teatralnych
✨ artykuły o sztuce
✨ recenzje komiksów
✨ nowinki technologiczne
Ucz się z nami! Poczytaj o kulturze w obcym języku:
✨ angielski
✨ francuski
✨ niemiecki
✨ ukraiński