Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/07/Cudak-plakat_wpis-.jpg
    [1] => 334
    [2] => 273
    [3] => 
)
        

Roman Cudakowski, dla przyjaciół Cudak. Niczym niewyróżniający się muzyk z małego miasteczka, przygrywający na wiejskich weselach i miejskich potańcówkach. Nazwisko zdaje się w tym przypadku w pełni odzwierciedlać postawę bohatera, a jego dokonania niewątpliwie zasługują na miano cudu. Oto filmowy „Cudak” w reżyserii Anny Kazejak – portret polsko-żydowskich relacji z nostalgicznymi akordami w tle.

Kto ratuje dwa życia…

Mottem i myślą przewodnią dla twórców jest zdanie „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat”. To również tytuł tryptyku, bo oprócz „Cudaka” serię tworzyć będą jeszcze dwa inne filmy. A Cudak ratuje dwa życia, choć początkowo intencje, jakie mu przyświecają, wynikają jedynie z jego partykularnych interesów.

Bo oto Cudak stanął przed wielkim wyzwaniem. Pojawia się okazja zarobienia grosza, to nic, że u Niemców, że w niemieckiej knajpie – Cudak nie ma z tym problemów. On wie, że musi utrzymać rodzinę i pomóc chorującej na astmę córce. A w czasie wojny na wsiach nie ma już hucznych wesel, zaś ogłoszenia o podmiejskich potańcówkach zostały zastąpione przez antysemickie obwieszczenia. „Żydzi – tyfus i wszy”. „Kto ratuje Żyda, ten zasługuje na śmierć”. Cudak się jednak nie boi. A może tylko ukrywa swój strach?

Brakujący do kapeli

Cudak wie, że do kapeli brakuje mu utalentowanego skrzypka. A szansą na zarobek są jedynie występy przed żołnierzami Wermachtu oraz członkami Gestapo. To jednak Cudakowi nie wadzi.

Postanawia więc odnaleźć Akermana. Przed wojną nie zawsze im było po drodze, a hasła „Żydzi na Madagaskar” też wyszły z Cudakowych ust. Akerman to nawet nie przyjaciel, to raczej konkurent z branży. Przed wojną wiodło mu się nieźle, lecz teraz jego los zdaje się być przesądzony. W getcie niepotrzebne mu skrzypce, ale muzyki się przecież nie zapomina. A Akerman gra pięknie. Nuty osiadają na strunach, wyrażając pełne bólu istnienie.

Cudak
Fot. Łukasz Borkowski / Lubelski Fundusz Filmowy

Prawdziwa filmowa historia

Tych dwoje naprawdę się kiedyś spotkało. Choć nazywali się inaczej, a ich późniejsze wojenne losy nie są do końca znane, wiadomo że w jednym z mniejszych polskich miasteczek wydarzyła się taka historia. I że to Polak przedostał się do getta, by wyciągnąć stamtąd kolegę-muzyka. Za kanwę filmowego opowiadania posłużyło kilka zapamiętanych zdań, zapisanych gdzieś później na skrawku papieru. Resztę filmowcy dobudowali we własnym zakresie.

„Pianista”, „W ciemności” i inne tematy

Ten temat był wcześniej już przerabiany przez kino. Agnieszka Holland w swoim obrazie „W ciemności” portretuje niejakiego Leopolda Sochę, który z lwowskiego cwaniaczka przeistacza się w bohatera, ocalając wiele żydowskich istnień.

Historia Władysława Szpilmana, żydowskiego pianisty, ocalonego w ostatniej chwili na Umschlagplatz przed wywózką do getta posłużyła za kanwę Romanowi Polańskiemu do nakręcenia nagrodzonego aż trzema Oscarami „Pianisty”. Teraz temat powraca za sprawą reżyserki Anny Kazejak.

Relacje, muzyka i obraz

Najważniejsze są dla niej trzy elementy: relacje, muzyka i obraz.

Twórczyni, znana z podejmowania na dużym ekranie współczesnych tematów w „Skrzydlatych świniach” czy „Obietnicy”, ma na koncie również pracę przy serialu „Wojenne dziewczyny”. To tam m.in. oswajała się z kinem historycznym, które rządzi się nieco innymi prawami inscenizacyjnymi niż współczesne produkcje. Zwłaszcza gdy na realizację pozostaje niewiele czasu, jak w przypadku tego projektu. Nie dość, że pracowali na niewysokim budżecie i w czasie zaledwie 15 dni zdjęciowych (pełnometrażowe filmy tego typu powstają zazwyczaj w czasie dwa razy dłuższym), to jeszcze pracowali podczas drugiej fali pandemii, jesienią ubiegłego roku. A to stanowiło nie lada wyzwanie, ale też rodziło ogromną mobilizację w ekipie, by film skończyć bez strat chorobowych.

Cudak
Na planie filmu. Fot Akson Studio

Relacje – okazały się więc najważniejszym elementem tak w fikcji filmowej, jak i w prawdziwym życiu. Te filmowe, jak mówi reżyserka, przechodziły przez wiele faz – od wrogości bohaterów, przez współdziałanie, po wzajemną troskę. Cudaka i Akermana dzieli bardzo wiele – pochodzenie, wykształcenie, wrażliwość. Łączy zaś miłość do muzyki i do swoich rodzin. Bo muzycy są też jak jedna wielka rodzina. – „Postaci głównych bohaterów to ludzie niepozbawieni wad, prostolinijni, szlachetni, choć czasem niepotrafiący dostrzec złożoności świata, w którym przyszło im żyć. Ten duet, to kochana przez kino odd couple – ludzie, których los zetknął ze sobą, ale których różni wszystko”mówi Kazejak.

Muzyka to z kolei narzędzie, dzięki któremu twórcy snują opowieść o dwóch kulturach, współistniejących obok siebie przez wieki, które tworzą wspólną tożsamość. Utwór finałowy wybrzmiewa więc jako rodzaj metafory, wzbogacony elementami klezmerskiej spuścizny po minionych pokoleniach.

Obraz – to już domena Jakuba Stoleckiego, operatora młodego pokolenia, z którym  reżyserka pracowała przy wcześniejszych projektach. Kamera jest blisko głównych bohaterów, podąża za nimi i „patrzy” na zdarzenia ich oczyma, by widz mógł poczuć, w jakich warunkach przyszło im żyć.

Cudak
Na planie filmu. Fot Akson Studio

Aktorzy

Aktor, Kazik Mazur, czyli filmowy Cudak wspominał, że rola wymagała od niego wielu przygotowań. – „Musiałem nie tylko się nauczyć grać na akordeonie, ale przede wszystkim podjąć próbę zrozumienia tego, jak żyli ludzie, co myśleli, czym się kierowali w czasie, kiedy toczy się akcja filmu – musiałem zacząć myśleć jak Cudakowski. Czuć jak on. Mieć jego bezwzględność oraz jego rozterki” – wspominał aktor.

Andrzej KłakSzymon Akerman mówił z kolei: „Gram żydowskiego muzyka, szefa popularnej przed wojną kapeli muzycznej, którego kariera i życie komplikują się wraz z wybuchem wojny. Jedyną szansą na przeżycie jest dla niego przyjęcie propozycji innego muzyka, Polaka Romka Cudakowskiego, który postanawia grać dla Niemców. Mój bohater podejmuje ryzyko, ale musi się ukrywać, zostaje odseparowany od rodziny. Z pomocą przychodzi, wspomniany już polski muzyk Romek, który postanawia ukryć mojego bohatera we własnym domu. Panowie zaprzyjaźniają się. Łączy ich miłość do muzyki, a z biegiem wydarzeń przyjaźń staje się coraz głębsza”.

Cudak – dzisiaj

Warto też na „Cudaka” spojrzeć z dzisiejszej perspektywy. Dostrzec, jak mówi reżyserka „przenikanie się kultur, historii i to, że jako społeczeństwo stanowimy całość, w której jest miejsce dla wyjątkowości i odrębności każdej mniejszości”.

Integracja z przedstawicielami innych nacji wpisała się w polską rzeczywistość, tak jak przed wojną współistnienie z nacją żydowską. Czasami było i jest to spojrzenie w ramach koegzystencji, a kiedy indziej wzrok pełny niechęci, a nawet wrogości. I o tym jest również ta historia. Bo przecież, jak mówi Kazik Mazur „można mieć odmienne spojrzenie na świat, chodzić do kościoła albo do synagogi, ale łączyć nas może szacunek i wrażliwość na los innych”. Film „Cudak” trafia do kin 9 lipca.

Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.

🟧 Przeczytaj: Polska w filmowym stylu – Mazury: Kraina Tysiąca Jezior
🟧 Przeczytaj: 10 filmów, na które warto czekać w 2021
🟧 Przeczytaj: Hans Zimmer – najlepsza muzyka filmowa

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content