Tylko że gdy ludzie, uważają się za normalnych, uznają, że ktoś jest dziwny, dopytują o najmniejsze szczegóły. (…) Ludzie wchodzą z buciorami w życie każdego kto odbiega od normy.
Kilka słów wprowadzenia
Keiko Furukura zaczęła pracować w konbini kiedy miała jeszcze 19 lat. Traktowała wtedy tę pracę jako dorywczą, ale już wkrótce konbini okazało się być jej “miejscem w świecie”.
Czy społeczeństwo zaakceptuje osobę, której życiowym powołaniem zostało bycie ekspedientką? Jaka będzie odpowiedź Furukury na reakcje oceniających ją nieustająco ludzi?
Taki opis to dalekie uproszczenie treści, którą zawiera w sobie ta cieniutka książeczka autorstwa Sayaki Muraty. Dziewczyna z konbini to dla mnie opowieść o niezrozumieniu, prowadzącemu do samotności odmiennej, “nienormalnej” jednostki.
Jest to również pozycja na tyle niesamowita, że odnoszę wrażenie jakbym mogła wynieść i zrozumieć z niej jeszcze więcej z każdą kolejną jej lekturą. Zaznaczając fragmenty, które przyciągały moją uwagę w trakcie czytania, łapałam się na próbach zaznaczania całych stron.
Świat normalnych ludzi nie znosi odmienności. Obce elementy są po cichu likwidowane. Ci którzy nie pasują, zostają usunięci. “Ach, czyli dlatego muszę naprawić w sobie to coś, w przeciwnym razie normalni się mną zajmą”, uświadomiłam sobie.
Konbini jako utopia
Dla Keiko Furukury – głównej bohaterki i narratorki opowieści – konbini stało się prawdziwą świątynią, a praca ekspedientki głównym życiowym dążeniem. Wszelkie prace poza sklepem – również spanie i jedzenie – były dla niej rutynowe i stały się narzędziem do jej jak najwydajniejszego pełnienia obowiązków ekspedientki.
Rano znów przemieniałam się w ekspedientkę. Znów mogłam stać się trybikiem w mechanizmie świata. Tylko to robiło ze mnie normalnego człowieka.
Ciekawą kwestią jest też postrzeganie sklepu jako miejsca, w którym wszystkie osoby pracownicze są zupełnie równe w swojej różnorodności. Tę magiczną przemianę inicjuje zakładanie “mundurków firmowych” konbini. To właśnie daje nieodparte skojarzenie z utopijnym obrazem sklepu malującym się w głowie Keiko.
Unikalny styl Sayaki Muraty
Sayaka Murata to autorka doceniana w Japonii i na świecie już od kilku lat. Trzeba jednak przyznać, że Dziewczyna z konbini jest jedną z jej najgłośniej omawianych powieści (jeżeli nie najgłośniejszą). Dla mnie była to pierwsza styczność ze spostrzegawczością i gorzkim, ironicznym, ale jednocześnie – żartobliwym, komentatorstwem Muraty. Czuję się nieodwracalnie zafascynowana jej twórczością!
Co z tym tłumaczeniem?
Jak wiadomo – tłumaczenie samo w sobie jest pewnego rodzaju interpretacją. Nie jest przecież możliwym, aby zachować dokładnie ten sam styl narracji jak w języku, którym książka została napisana. Dlatego warto docenić także pracę tłumacza bezpośredniego. Prosto z japońskiego na polski tekst przełożył Dariusz Latoś dla Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tłumaczenie Dziewczyny z konbini jest napisane w bardzo przystępny, “szybko czytający się” sposób. Dodatkowo, nie da się mu odmówić artystyczności oraz stylu skłaniającego czytelnika do drobnych lecz nieustających refleksji.
Co do zgodności z oryginałem – interesujący, choć budzący nieśmiało wątpliwości, jest fakt samego przetłumaczenia tytułu. W japońskiej wersji brzmi on Konbini ningen czyli Człowiek/Osoba z konbini albo w ogóle Człowiek konbini (jeśli się nie mylę, można to tłumaczyć dwojako). Zastanawia mnie, dlaczego ostatecznie wybrano właśnie Dziewczyna z konbini. Być może była to inspiracja tytułem angielskim (The Convenience Store Women)? A może ten właśnie tytuł miał być obrazem “zewnętrznego oka”, sposobu w jaki Keiko była postrzegana przez społeczeństwo?
Niemniej jestem wdzięczna za to konkretne, ale też mnóstwo innych tłumaczeń z japońskiego. Bardzo mnie cieszy, że są osoby, które podejmują się tej pracy i że dzięki nim możemy czytać teksty z Kraju Kwitnącej Wiśni – po polsku.
Czy warto…?
Zdecydowanie tak! Jak już wspomniałam, była to pierwsza od dawna książka, którą z takim zapałem “wciągnęłam” w zaledwie kilka godzin. Treści które czytamy, niezależnie od ich ostatecznej wartości, trzymają się nas przez długi czas, a my, bardziej lub mniej świadomie, odtwarzamy książkowe wydarzenia i wypowiadane przez postacie zdania w naszych głowach. Dziewczyna z konbini jest powieścią, która nie opuści was jeszcze długo po jej przeczytaniu – będzie to z pewnością intrygujący proces mielenia myśli.
Recenzja i zdjęcia: Wiktoria Buczek
Cytaty pochodzą z książki: Dziewczyna z konbini, Uniwersytet Jagielloński, 2019
Spodobała ci się nasza recenzja?
Przeczytaj również: Niosący Światło recenzja – opowiadania grozy Magdaleny Kałużyńskiej
Przeczytaj również: TOP 7 polskich pisarzy grozy, których musisz znać!
Przeczytaj również: Poznaj najlepsze polskie pisarki!
Przeczytaj również: Sercem z Ukrainą – koncert Krzesimira Dębskiego w Białymstoku