Tam gdzie zło i śmierć miesza się z nadzieją i walką o lepsze jutro…
Miałam sposobność obejrzeć ostatnio film pt. Mistrz. Podświadomie czułam, że historia głównego bohatera jest o wiele ciekawsza niż ta, ukazana na ekranie. Postanowiłam więc sięgnąć po pozycję Marty Bogackiej pod tytułem Bokser z Auschwitz. Autorka jest absolwentką prawa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a niniejszy tytuł jest publikacją jej pracy magisterskiej.
Bokser z Auschwitz – o czym jest książka?
Bohater książki Tadeusz Pietrzykowski „Teddy”, to znany i ceniony pięściarz. Zaczynał swoją przygodę z boksem w klubie Legia Warszawa, pod okiem Feliksa Stamma. Tuż przed wojną stoczył wiele walk, zyskując uznanie oraz tytuły mistrzowskie. Jego karierę przerwał wybuch II wojny światowej. Dnia 16 kwietnia 1940 roku trafił do niemieckiego obozu w Oświęcimiu w pierwszym transporcie więźniów. Od tej pory nie był już Tadeuszem, a numerem 77.
Bardzo szybko stał się obozową atrakcją, dzięki czemu przeżył. Po wojnie poszedł na studia, został nauczycielem wf-u, jednak demony wojny nigdy go nie opuściły, o czym możemy się dowiedzieć z licznych przytoczeń opowieści Pietrzykowskiego. Zmarł nagle w 1991 roku.
Bokser z Auschwitz – czy warto przeczytać?
Tematyka obozowa jest szalenie trudna i ciężka. Taka też jest ta książka. Jest tu wiele bólu, cierpienia, bezduszności hitlerowskich oprawców. Są dosadne opisy piekła w jakim przyszło żyć bohaterom tej pozycji.
Co mnie ujęło w tej powieści? Najbardziej poruszająca była postawa Teddy’iego. Oczywiście walczył po to by przetrwać, ale najważniejsza dla niego była pomoc współwięźniom i przyjaciołom. Nierzadko za wygrane walki dostawał ogromny zapas jedzenia, który rozdawał innym. To było dla niego sensem ówczesnego życia. Był traktowany przez SS-manów łagodniej niż inni więźniowie. Mógł więcej, bo traktowali go jako obozową maskotkę. Dostarczał im jakże pożądaną rozrywkę. Tadeusz wykorzystywał to do maksimum.
Jest to bardzo budujące, że w permanentnym zagrożeniu życia myślał o innych, czuł się za nich odpowiedzialny. Z jednej strony więc mamy niemieckie SS, zło wcielone, bezdusznych, wyzutych z jakichkolwiek uczuć „wyczłowieczonych” oprawców.
Z drugiej strony mamy nadzieję…
To jednak jedyne co dobrego mogę o tej powieści napisać. Jak wspomniałam wcześniej, jest to publikacja pracy magisterskiej, i to się czuje podczas czytania. Rażą liczne błędy, w tym ortograficzne, choć to raczej zaniechanie edytora.
Książka wydana jest estetycznie, znajdziemy w niej wiele zdjęć, cytatów, przypisów z archiwum prasowego. Brakuje mi w niej jednak spójności. Jest chaotyczna. Zbyt mało uwagi autorka przywiązuje do zaciekawienia czytelnika. Są tu przytoczone historie znajomości pięściarza z ks. Kolbe, czy z rotmistrzem Pileckim, które niestety pozostawiają duży niedosyt. Niestety, są to tak płytko liźnięte historie, że w pewnym momencie czułam złość na pisarkę! Po co w ogóle zaczyna temat by zostawić czytelnika z niczym?!
Nie polecę tej książki, bo była dla mnie zbyt trudna do przejścia. I o dziwo nie przez tematykę wojenną, a przez nudę…
Może to kwestia warsztatu Marty Bogackiej? Niestety książka pomimo ogromnego potencjału, nie oddała należytego szacunku Tadeuszowi Pietrzykowskiemu.
Recenzja: Paulina Rosikoń
Zdjęcia: Paulina Rosikoń
Lubisz książkowe recenzje?
Przeczytaj również: Opowieści ze świata Wiedźmina
Przeczytaj również: Katarzyna Berenika Miszczuk i jej najlepsze książki
Przeczytaj również: Polska kolonia na Madagaskarze? Sprawdź!