Milionerzy w strojach sprzątacza i szofera? W Stanach Zjednoczonych drugiej połowy XX wieku wszystko jest możliwe. George Nolfi w „Bankierze” przybliża tę tragikomiczną rzeczywistość, opisując realia życia tamtejszych osób czarnoskórych. Echo ukazanych wydarzeń pobrzmiewa również współcześnie, co czyni tę pozycję szczególnie wartą uwagi.
„Zły kolor skóry”
Tym jednym zdaniem ojciec Bernarda próbował ukrócić marzenia syna o karierze bankiera. Są lata 30. XX wieku. Mały Bernard Garrett – czarnoskóry chłopiec z Teksasu – podsłuchuje rozmów biznesmenów i bankierów, skrupulatnie notując ich uwagi. Jest bardzo bystry i ambitny. Istnieje jednak coś, co stoi na przeszkodzie rozwojowi jego zainteresowań – odmienny kolor skóry. Na razie musi spełniać się, pastując buty przechodzącym, białoskórym mężczyznom.
„Bankier”, czyli amerykański sen dla wybranych
W „Bankierze” słowa o „amerykańskim śnie” używane są bardzo chętnie przez tych, którzy duszą ich przesłanie w zarodku. Mimo to, dorosły już Bernard (w tej roli Anthony Mackie), z podniesioną głową idzie po swoje, działając z sukcesem w branży nieruchomości. Trudności, jakie napotyka po drodze, przyjmuje z niebywałą godnością i spokojem. Choć niektórzy w tym spokoju dopatrują się wściekłości…
„Nawet ustawiona gra może dawać frajdę”
Hasło to stało się mottem życiowym partnera biznesowego Bernarda — Joego Morrisa, w którego wcielił się Samuel L. Jackson. Pierwsze spotkanie Bernarda i Joego nie zapowiadało pokrewieństwa dusz. Widz poznaje tego drugiego raczej jako pijackiego bawidamka, aniżeli biznesmena. Odmienne zdanie o nim ma jednak żona Bernarda – Eunice (w tej roli Nia Long), która uparcie nalega, aby mąż podjął z nim współpracę. Jej efekty okazują się zaskakujące…
„Kiedy odkryje się jak działa życie, można się tylko śmiać”
Joe, jak zwykle trafnie, potrafił określić otaczającą go rzeczywistość. Tę zaś odzwierciedlała bezwzględna mapa Los Angeles, z wyraźnie oznaczonymi dzielnicami: białą i czarną. Marzeniem Bernarda było przewrócenie tego porządku. Był, jak później stwierdził to Joe, rewolucjonistą. Tym zaś zależy na czymś więcej niż pogoń za fortuną. Nie inaczej było w przypadku Bernarda, który postanowił zawalczyć o innych przedstawicieli swojej rasy również w rodzinnym Teksasie – stanie, w którym dyskryminacja rasowa kwitła w pełni.
Pomóc mu w tym mieli dwaj wspólnicy – Joe oraz Matt Steiner (w roli Nicholas Hoult) – białoskóry, młody chłopak, który stał się uczniem, a następnie reprezentantem w kontaktach biznesowych pozostałej dwójki. Tym razem celem stało się zaistnienie w branży bankowej – zamkniętej na całą rasę czarną. Nie zabrakło jednak takich, którym zależało na ich niepowodzeniu.
Ostatecznie bohaterowie zasiadają przed komisją senacką w roli przesłuchiwanych w związku ze swoimi działaniami. Będzie to dla nich sprawdzian hartu ducha – ugną się w zamian za nietykalność, czy pozostaną wierni swoim ideałom?
Lekcja w kinie…
George Nolfi w swoim filmie odwołuje się do prawdziwych wydarzeń i postaci, które miały przełomowe znaczenie dla losu osób czarnoskórych w USA. Mimo że głównym wątkiem tematycznym uczynił segregację rasową, film nie przytłacza widza. Wzbudzając w sobie bunt wobec okrutnych realiów, może się on identyfikować z głównymi bohaterami i razem z nimi cieszyć z uskuteczniania kolejnych wyłomów w niesprawiedliwym systemie. Co ciekawe, nie może on również narzekać na brak elementów humorystycznych, które w przeważającej mierze zawdzięcza niezwykłemu kolorytowi postaci Joego.
Obok tematyki segregacji rasowej w filmie zaznaczyły się również wątki dyskryminacji ze względu na płeć oraz miłości małżeńskiej, rozwinięte wokół postaci Eunice, będącej dla Bernarda prawdziwą ostoją.
Kontrasty
„Bankier” często zestawia ze sobą dwa przeciwstawne spektra. Czyni to nie tylko na płaszczyźnie społecznej, ale również charakterologicznej. W ten właśnie sposób ukształtowany został duet dwóch głównych bohaterów – Bernarda i Joego. Każda z postaci jest przy tym ciekawa na swój wyjątkowy sposób. Bernard rzadko kiedy się uśmiecha, podczas gdy Joe zawsze znajdzie ku temu dobry powód. Bernard poukładał swoje życie rodzinne, podczas gdy Joe jest wolnym ptakiem. Bernard jest niekiedy wyniosły i zachowawczy, podczas gdy Joe z łatwością potrafi schować dumę do kieszeni. Bernard, mimo swojej powściągliwości, jest raczej ufnym człowiekiem, podczas gdy Joe twierdzi, że nie ufa nikomu. Wydawać by się mogło, że nie mają ze sobą nic wspólnego, a ich współpraca może w najlepszym razie zakończyć się pobojowiskiem. Tymczasem rozwój tej znajomości zaskakuje zarówno widza, jak i samych zainteresowanych.
Obsada
Gra aktorska w „Bankierze” stoi na najwyższym poziomie. Anthony Mackie świetnie oddał przenikliwość umysłu i stoicyzm Bernarda. To jednak Samuel L. Jackson, wcielając się w rolę Joego, zdobywa serca widowni, przywracając uśmiech w chwilach, gdy wydawać się mogło, że nie sposób go wskrzesić. W swojej grze jest szczery, autentyczny i z polotem. Uwagę przykuwa też rola Eunice — zawsze spokojnej, konkretnej i panującej nad sytuacją, a jednocześnie czułej i kochającej żony i matki. Interesująca jest również możliwość obserwowania Nicholasa Houlta w roli Matta przed i po jego przeobrażeniu, który sprawdził się zarówno w roli niedoświadczonego chłopca, jak też bankiera i męża.
Wrażenia
„Bankier” wraz ze swoim scenariuszem opartym na prawdziwych wydarzeniach, pełnym kontrastów i przeszkód w dążeniu do chwalebnego celu, świetnie wpisuje się w gusta widzów. Dopełnienie całości wybitną grą aktorską, scenografią i muzyką (również jazzową) sprawiło, że zaproponowano odbiorcom dzieło kompletne. Jest to pozycja pouczająca i inspirująca, a przy tym rozrywka warta każdej poświęconej na nią minuty.
Recenzja: Lily of the Valley
Osoby zainteresowane filmem czytały również: Polskie filmy krótkometrażowe, które warto obejrzeć