Chętnie nie tylko zakochujemy się, ale też o miłości czytamy i słuchamy, zaś plotka zyskała w dobie internetu i telewizji niesamowity zasięg, co daje nam dostęp do informacji o niezliczonych mniejszych, czy większych skandalach miłosnych, zwłaszcza w świecie „gwiazd”. Nie jest ona jednak niczym nowym. Dzisiaj poplotkujemy o niezapomnianym romansie dwójki rzeźbiarzy, o których huczał cały Paryż przełomu XIX i XX wieku. Auguste Rodin i Camille Claudel budzili w owym czasie spore kontrowersje, pomimo, że ich związek rozkwitał w sekrecie i z wielką dbałością o jego zachowanie. Rodin nie stroniący od szokowania swoją sztuką, dokładał starań, aby nie szokować swoim życiem osobistym. Najgłośniej jednak było o nich z uwagi na rzeźby, które tworzyli.
Auguste Rodin: „Ciało zawsze wyraża ducha, którego skrywa”
Nie był to zwykły romans. Trwał niemal 10 lat i odcisnął się piętnem nie tylko na życiu wewnętrznym tych dwojga, ale pozostawił niezatarte ślady w ich twórczości, a – co ważniejsze – wywarł wielki wpływ na sztukę XX wieku. Stworzone przez nich dzieła do tej pory budzą podziw i inspirują współczesnych artystów, ale także tzw. „zwykłych ludzi”, bo stały się częścią zbiorowej świadomości. Niemal każdy z nas zetknął się choć raz z rzeźbami „Pocałunek” i „Wieczna wiosna” Auguste Rodina, czy też „Walc” autorstwa Camille Claudel. Nie musimy nawet znać autorów, aby dogłębnie odczuć całe bogactwo uczuć, które wyrażają ich prace. Jest tak, ponieważ za każdym z tych dzieł stoi uniwersalna prawda na temat miłości i namiętności, piękna, rozpaczy i przemijania, a więc tego, co najbardziej ludzkie i wspólne dla nas wszystkich.
Ale po kolei: Kim byli? Mistrzem i uczennicą, kochankami, wzajemną inspiracją a ostatecznie – dla niej – przyczyną szaleństwa i śmierci w zapomnieniu…
– Bądźcie głęboko, wręcz dziko prawdziwi. Nie wahajcie się nigdy wyrazić tego, co czujecie, nawet jeśli jest to przeciwne przyjętym obyczajom… – Auguste Rodin.
Auguste Rodin urodził się w 1840 roku, jako syn niezamożnych rodziców: inspektora policji i krawcowej. Długo walczył o uznanie w gronie artystycznej elity Paryża. Jest uważany za prekursora modernistycznej rzeźby, czerpiącego zarówno z idei impresjonizmu, jak i symbolizmu. Jego twórczość wyłamuje się ze współczesnych mu schematów akademickich. Rzeźba europejska dzięki niemu obrała nowy kierunek rozwoju. W młodym wieku związał się z również młodziutką praczką – Rose Beuret, wkrótce matką swojego syna, wierną i oddaną opiekunką jego pracowni, zaniedbywaną i zdradzaną prze większość życia, którą poślubił na starość, na dwa tygodnie przed jej śmiercią. Przeżył ją zaledwie o kilka miesięcy, zmarł w 1917 r. Rzeźbił przez całe życie, które zakończył jako uznany artysta o międzynarodowej sławie. Stworzył takie słynne dzieła, jak „Myśliciel”, „Wrota Piekieł”, „Pocałunek”, czy „Danaida” – i setki innych. Jest uznawany za najbardziej znaczącego rzeźbiarza przełomu wieków i nie da się przecenić jego wpływu na kolejne pokolenia twórców.
– Artyście wystarczy spojrzeć na twarz ludzką, aby odczytać duszę; żaden rys go nie zmyli, hipokryzja jest dla niego tak samo widoczna jak szczerość, pochylenie czoła, najmniejsze zmarszczenie brwi, uciekające spojrzenie wyjawiają mu najtajniejsze sekrety serca – Auguste Rodin.
Octave Mirbeau: „Rewolta przeciw naturze! Kobieta-geniusz!”

Jednak na jego twórczość i rozwój artystyczny największy niewątpliwie wpływ miała Camille Claudel. Żyła w latach 1864-1943, była starszą siostrą wybitnego pisarza Paula Claudela.
Do pracowni Rodina trafiła jako 19-latka w 1883 r. Niezwykle utalentowana, pracowita, obdarzona temperamentem i radością życia, zafascynowała starszego od siebie o 24 lata artystę. Odnalazł w niej nie tylko uzdolnioną uczennicę, ale partnerkę, z którą mógł dzielić się wszystkim, zwłaszcza przemyśleniami i pomysłami w dziedzinie sztuki. Nie tylko go rozumiała. Nie wahała się krytykować jego pomysłów, doradzać, a z cała pewnością stała się inspiracją do powstania wielu rzeźb. Co więcej, część z nich, albo ich fragmentów wykonała własnoręcznie (na tym w owym czasie polegała nauka w pracowni mistrza) i to jej jedynej w tamtym okresie powierzał najtrudniejsze fragmenty, jak stopy, dłonie, a niekiedy twarze. Tworzyła też własne rzeźby. Początkowo widać w nich było wyraźny wpływ Rodina, ale w późniejszym okresie, pod koniec ich związku, zaznaczyła wyraźnie własną indywidualność i język artystyczny.
W krótkim czasie zostali kochankami. Rodin miewał romanse, jednak ich burzliwy związek, trwający przez lata, był zdecydowanie czymś więcej niż chwilowym zauroczeniem, czy rozrywką. Wydaje się, że Rodin nie rozpoznał właściwie niezwykłości tego, co ich łączyło. Ona zyskała opinię kobiety upadłej. Jakkolwiek Rodin był przez całe życie związany z Rose Beuret, to nie byli oni małżeństwem. Przez długi czas podróżował, pracował, mieszkał i tworzył wspólnie z Camille. Zapewne musiał jej składać jakieś obietnice, skoro po kolejnym rozstaniu pisała do niego: „Przede wszystkim proszę mnie dłużej nie oszukiwać”. Rzeźbiarz, mimo nalegań Claudel, nie potrafił zakończyć związku z dawną modelką, kochanką i matką swojego syna. To dzięki niej przetrwał przecież lata biedy i trudny okres po śmierci swojej ukochanej siostry. To ona dbała o jego gliny i gipsy w pracowni i była przystanią, do której zawsze mógł wrócić i znaleźć oparcie. Nie dorastała do jego poziomu, ale też nigdy nie próbowała go zmieniać, ani też zmuszać do autorefleksji. Cicho wykonywała swoje obowiązki. Przy niej mógł oddawać się swoim ulubionym nawykom, spokojnie pielęgnować miłość własną. Byli rodziną.
Camille, jako przeciwieństwo Rose, z pewnością była jednak przekonana, że Auguste ją poślubi. Rozumieli się przecież na poziomie, który był dla innych kobiet całkowicie niedostępny. Ich rozmowy toczyły się przecież na poziomie dzieł – komunikowali się i rozumieli także poza słowami. Kiedy Auguste oglądał po raz pierwszy jej rzeźby – zamarł. „Z jednej strony miał wrażenie, jakby był autorem tych rzeźb, z drugiej — posiadały cechy, których brakowało jego dziełom (…) Rodin widział prace jako dopełnienie własnej twórczości, uzupełnienie brakujących szczegółów, cudownie odnaleziony element” (A. Stabro, Masz na imię Camille, Warszawa 2017, s. 54.). Jednak Claudel nie była jedynie uzupełnieniem, dodatkiem do mistrza. Miała bardzo wyrazistą wizję rzeźby, wiedziała co i jak chce tworzyć. Dążyła do samodzielności. Doradzała mu i inspirowała. Zaczynała wyrastać na artystkę, o której Octave Mirbeau pisał: „Rewolta przeciw naturze! Kobieta-geniusz!”.
- KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Magdalena Pietraszko – z wykształcenia socjolog medycyny, terapeuta, szkoleniowiec i dekorator wnętrz. W pewnym momencie rzuciła wszystko, żeby malować, projektować i rzeźbić. Robi to do dziś i to z dużym powodzeniem. Do tego organizuje i tworzy wystawy tematyczne. Nie potrafi tylko jednego – porządnie się wyspać.
Przeczytaj również: August Rodin i Camille Claudel – dalszy ciąg romansu
Zobacz artykuł: Alina Szapocznikow – zostawić w materii ślad
Przeczytaj również: Less is more, czyli oszczędność jest w cenie
Źródła:
1.Laurent, „Rodin”, Penta Sp. Z o.o., Warszawa 1991 r.
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/auguste-rodin-na-drodze-do-modernizmu/
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/camille-claudel-i-auguste-rodin-pasja-namietnosc-dramat/
http://www1.rfi.fr/actupl/articles/100/article_4406.asp
https://pl.wikipedia.org/wiki/Camille_Claudel