Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2022/11/7917950.3.jpg
    [1] => 500
    [2] => 709
    [3] => 
)
        

Gdyby pod koniec 2019 roku kogoś z nas zapytano o to w jakich barwach zapowiada się przyszłość, być może wiele z nas odpowiedziałoby, że czeka nas ta sama szara rzeczywistość jaka towarzyszyła nam w ostatnich latach. Jednak o ile początek 2020 roku przyniósł wiele wariantów czerni, o tyle życie bohatera filmu „All Cats Are Gray In The Dark” jest szare – dokładnie jak jego koty.

Piękna historia bliskiej relacji człowieka z kotami – dokładnie tego nie ukazał Lasse Linder w swoim filmie ku rozczarowaniu odbiorców spragnionych ckliwej historii o miłości do zwierząt. Zamiast znanego i lubianego motywu otrzymujemy obraz dołującej samotności głównego bohatera. W kotach odnajduję on zaspokojenie kluczowych ludzkich potrzeb: rozmawia z nimi – one go słuchają; daje im bliskość – one mu ją oddają; spędza z nimi czas – a one poświęcają go mu; kocha je – a one (jak prawdopodobnie uważa bohater) kochają jego. Na pozór tak bliska relacja ze zwierzętami wydaję się być pożądana – dlaczego by nie kochać takich uroczych kociaków? Jednak ciężko nie spostrzec, że dla bohatera Lassego Lindera relacje te nie stanowią uroczego  dodatku do jego rodzinnego i towarzyskiego życia – one zastępują mu jedno i drugie. Razem z nimi żyje, razem z nimi wychodzi na zakupy, razem z nimi śpi, zabiera je do baru, a nawet do potomstwa Marmelade (bo tak nazywa się jeden z jego kotów) podejście ma niemalże ojcowskie. W tym momencie należy jednak podkreślić patologiczną nutę tego ojcostwa – jaki ojciec pozbywałby się własnych dzieci? Patrząc jednak na sytuację bohatera poważniej, widzimy tu wielkomiejską alienacje, czyli nic innego jak wyobcowanie od otaczających go zewsząd ludzi.

Alienacja zebrała wielkie żniwo podczas pandemii koronawirusa, jednak bohater nie jest wcale zamknięty jak społeczeństwo podczas lockdownu. Bohater staje się tu dewiantem, a jego paradowanie z kotami w każdym możliwym miejscu zamyka go w błędnym kole samotności – ludzie wokół patrzą na niego i oglądają się za nim z dystansem, co z pewnością nie ułatwia budowania relacji z ludźmi. Czysto teoretycznie pojawić mógłby się głos jakoby w takowej sytuacji nie było nic złego, o ile bohaterowi taki stan rzeczy odpowiada, jednak nietrudno dostrzec, że wcale tak nie jest. Głęboka miłość do kotów zdaje się tu być aktem desperacji w poszukiwaniu bliskości, której wszyscy naprawdę mocno potrzebujemy – zwłaszcza gdy za oknami widzimy rozpadający się kawałek po kawałku porządek jaki do tej pory znaliśmy.

Z filmem Lassego Linera żegna nas „Katyusha” w pięknym wykonaniu Chóru Aleksandrowa przywodzącym na myśl beztroską – niestety już minioną – przeszłość. Jednak jabłonie i grusze prędzej czy później znowu zakwitną i tak samo jak inne kolory przełamią czarno-szarą rzeczywistość wokół – czego innego pozostało nam wyczekiwać, jeśli nie upadku na cztery łapy?

Film można obejrzeć tutaj.

Recenzja: Dominik Lubowicki

Spodobała Ci się nasza recenzja filmu „All Cats Are Gray In The Dark”? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!

Przeczytaj również: Simona Kossak – zaklinaczka zwierząt, miłośniczka przyrody
Przeczytaj również: Watanabe Seitei – wystawa Imaginarium Natury w Muzeum Manggha!
Przeczytaj również: Ród Smoka – recenzja serialu
Przeczytaj również: Kto pocieszy pechowego Nosorożca, który chciałby latać? – relacja ze spektaklu
Przeczytaj również: Bazyl, człowiek z kulą w głowie – recenzja filmu


👉 Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej

>>wyszukiwarce imprez<<<

1,5 procent na kulturę

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content