Po pierwszym tomie Domu Slaughterów uznaliście, że to czarne maski są najbardziej interesujące? Tym razem załóżmy szkarłatną i razem z Edwinem poznajmy mroczną naturę potworów. Dlaczego atakują dzieci? Jak można je pokonać? Czy można je zrozumieć?
Dom Slaughterów Tom 2: Szkarłat – O czym jest?
Sympatycy poprzedniej części Domu Slaughterów mogą poczuć się zawiedzeni Szkarłatem. Nie oznacza to jednak, że druga część jest gorsza – jest po prostu inna. Różni się zarówno przedstawioną historią, tempem akcji, jak i głównymi motywami. Choć obie opowieści dzieją się w tym samym uniwersum, to są to komiksy zdecydowanie różne. Tym razem główny bohater nie jest łowcą, a skrybą, więc na pierwszy plan wysuwa się umysł, a nie siła. Rozterki postaci dotyczą nie relacji międzyludzkich, lecz natury potworów.
W pierwszym tomie poznaliśmy historię bohaterów noszących białe oraz czarne maski. Tym razem główny bohater, Edwin, pochodzi z czerwonego domu. Jest skrybą – nie walczy z potworami, jego zadaniem jest zbadanie plotek o grasujących w okolicach obozu letniego dzieci potworach. Tempo akcji jest dość powolne, co dla niektórych może być monotonne. Znaczną część komiksu zajmują filozoficzne przemyślenia Edwina oraz jego historia, która ma silny wpływ na jego psychikę. Czytanie drugiego tomu Domu Slaughterów przypomina obcowanie z socjopatycznym filozofem, który dodatkowo cierpi na schizofrenię. Jest to coś nowego i interesującego, choć momentami może nużyć.
Jeśli ktoś liczy na dużą dawkę akcji i dynamiczną fabułę, może się rozczarować. Dużą część komiksu stanowią rozmowy Edwina z zaklętym piórem. Są to głębokie dyskusje, które ciągną się przez wiele stron, a niejednokrotnie są to monologi, maksymalnie pogłębiające złożoność postaci głównego bohatera. Z jednej strony to ciekawy zabieg – Edwin jawi się jako niezwykle skomplikowana postać – jednak dla wielu osób może to być zniechęcające. Osobiście doceniam te wnikliwe wglądy w umysł bohatera, ale warto przygotować się na konieczność skupienia się podczas lektury. Czasami trzeba będzie przeczytać niektóre dymki kilkukrotnie, gdyż bywają skomplikowane. Jednak to, co urozmaica przyjmowanie treści, to warstwa graficzna…
Warstwa graficzna komiksuNajpierw wspomnę o okładce. Jest bardzo estetyczna, choć wybrana ilustracja nie do końca pasuje do treści komiksu. Mimo to prezentuje się dobrze. Przede wszystkim chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że oprawa jest wykonana z wysokiej jakości, miłego w dotyku materiału. Dzięki temu podczas czytania komiksu czuje się pod palcami coś przyjemnego, może nawet aksamitnego.
Choć komiks ten kładzie duży nacisk na psychologię bohaterów – ich rozterki, uczucia i historię – niezaprzeczalnie warstwa graficzna dorównuje wysoką jakością. Trzeba przyznać, że zarówno Letizia Cadonici, odpowiedzialna za rysunki, jak i Francesco Segala, odpowiedzialny za kolor, wykonali kawał dobrej roboty. Osoby zaznajomione już z Domem Slaughterów nie zawiodą się ilustracjami ze Szkarłatu, natomiast ci, którzy nie znają stylu serii, mogą się miło zaskoczyć.
Warto docenić ten komiks za utrzymaną harmonię pomiędzy warstwą graficzną a samą historią. Przedstawiona fabuła jest bardzo mroczna, a kadry również są upiorne. Słuchając samych wypowiedzi bohaterów, można sobie wyobrazić obrazy, które znajdują się na kartkach. Szczególnie jest to widoczne w filozoficznych dywagacjach Edwina. Gdy rozmyśla on o naturze potworów, czytelnik zostaje obdarowany ilustracjami, które, dzięki swojej kolorystyce, wprowadzają w stan zadumy. Kiedy dochodzi do walki z potworami, kreska staje się dynamiczna, wzbudzając niepokój. Natomiast, gdy poznajemy historię Edwina, kolory są szkarłatne, traumatyczne, świetnie odwzorowując jego emocje. Komiks w swej kresce i stylu jest niejednostajny, jednak interpretuję to jako zaletę. Warstwa graficzna dostosowuje się do prowadzonej narracji, co wypada bardzo ciekawie, a czytelnik niejednokrotnie może zostać zaskoczony czymś nowym.
Doceniam także tak zwane splash pages, czyli momenty, gdy dana ilustracja zajmuje całą stronę. Zaprezentowane w ten sposób kadry wyglądają genialnie, często przedstawiając spektakularne potwory. Prezentują się one naprawdę dobrze; są przerażające, co podkreśla świetnie dobrana paleta barw.
Dom Slaughtera, Szkarłat – opinia
W trakcie tej recenzji częściowo odpowiedziałem już na pytanie, komu ten komiks może się spodobać, a kogo może odrzucić. Osobiście bardzo mi się podobał i mogę go polecić, choć warto mieć na uwadze, że wyraźnie różni się od poprzedniej części. Mimo to, zmienione elementy, które sprawdzały się w poprzednim tomie, tutaj również działają. Edwin jest postacią ciekawą i niejednoznaczną, a zagłębianie się w jego psychikę jest satysfakcjonującym doświadczeniem. Jeśli ktoś lubi komiksy przedstawiające złożoną psychologię bohaterów, zdecydowanie odnajdzie się w tej historii.
Nie można również zapomnieć, że Szkarłat jest częścią serii Dom Slaughterów. Również pod tym względem komiks jest interesujący, gdyż poznajemy bohaterów noszących czerwone maski. Dom ten różni się od tego z pierwszej części – przedstawiciele szkarłatnego koloru mają inne zasady, charakterystyczne zachowania i charaktery. Drugi tom w ciekawy sposób rozszerza całe uniwersum – zarówno pod kątem bohaterów, domów, jak i potworów.
Dom Slaughterów, Szkarłat – Informacje:
- Tytuł: Dom Slaughterów Tom 2: Szkarłat
- Scenariusz: Sam Johns
- Rysunki: Letizia Cadonici
- Kolor: Francesco Segala
- Tłumaczenie: Paweł Bulski
- Liczba stron: 144
- Druk: Kolor
- Oprawa: miękka
- Wydawnictwo: Non Stop Comics
- Data premiery: 2023
- Cena okładkowa: 59,90 zł
Opisał: Paweł Skarzyński
Zdjęcia: Paweł Skarzyński
Przeczytaj również: Dom Slaughterów, tom 1 – recenzja komiksu
Przeczytaj również: Jestem ich milczeniem – opinie
Przeczytaj również: Most Heksagon – recenzja komiksu science fiction
Przeczytaj również: Tango Integral I podróż po oceanie testosteronu
Przeczytaj również: Saint Elme 2 – recenzja komiksu. Gdzie są żaby?
Przeczytaj również: Tau Remedium – opinie. Świadectwo wiary?
Przeczytaj również: Gedz Anatema – opinie o płycie