22 września 2021 roku na Dużej Scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie swoją polską prapremierę miał „Pinokio. Il Grande Musical” w reżyserii Magdaleny Piekorz. To piękny musical familijny, który bawi, porusza i zaskakuje.
Włoskie korzenie musicalu
Historia drewnianego pajacyka Carlo Collodi ma już prawie 140 lat, a sama postać Pinokia pojawiała się w różnych formach w kulturze. Czy to w tej tradycyjnej, jak film animowany „Pinokio” Disneya, czy tej unowocześnionej, choćby w „Shreku” czy reklamie Pepsi Max. Wydawać by się mogło, że owa postać, tak wiele razy powielana i wykorzystywana, już nie może zaskoczyć. „Pinokio. Il Grande Musical” udowodnił
jednak, że mimo upływu lat, włoska historia dalej może zaskoczyć i to w bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa.
„Pinocchio. Il Grande Musicale” swoją prapremierę miał w 2003 roku i został stworzony przez pierwszą firmę teatralną specjalizującą się w produkcji musicali we Włoszech, Compagnia della Rancia. Oryginalną reżyserią zajął się Saverio Marconi, a muzyką: Dodi Battaglia, Red Canzian oraz Roby Facchinett. Za polski przekład odpowiedzialne są Jolanta Król oraz Katarzyna Zaniat. Teksty piosenek przetłumaczyła na język polski Aleksandra Gajewska, Dyrektorka Teatru Rozrywki. Za choreografię odpowiedzialny jest Jakub Lewandowski, a kierownictwo muzyczne objął Mateusz Walach.
Pomiędzy realnością a fikcją
Wszystko zaczęło się od burzy, podczas której złamało się drzewo. Geppetto (Dariusz Niebudek), chcąc mieć syna idealnego i nie stwarzającego kłopotów, postanawia sobie go wystrugać. Musicalowy Pinokio (Hubert Waljewski) jest bardziej przyjazny niż jego pierwowzór. Jest też dość naiwny i łatwowierny. Nie rozumie wielu rzeczy i łatwo daje się zmanipulować. Jednocześnie potrafi postawić na swoim i kombinować, choćby po to, aby wybrać się do cyrku.
Pinokio dryfuje pomiędzy światem realnym, ludzkim, a bajkowym. Raz jest u siebie w domu, pouczany przez ojca, że aby być silnym musi jeść makaron, aby później znaleźć się wśród marionetek, które chcą żyć bez nitek. Łącznikiem między tymi dwoma światami jest Świerszcz (Tomasz Wojtan) oraz Błękitna Wróżka (Karolina Sypniewska). Choć tego pierwszego Pinokio na początku niezbyt polubił (bo kogo by nie irytowało jakieś brzęczenie nad uchem), obie postacie chciały dla drewnianej marionetki jak najlepiej. Świerszcz, niczym głos sumienia i rozsądku, pojawiał się w różnych momentach przygód Pinokia. Pomagał, doradzał i ostrzegał go, choć często z marnym skutkiem. Błękitna Wróżka natomiast była swoistą opiekunką marionetki. Wcześniej zaczarowała drzewo, z którego stworzono drewnianego chłopca, więc później czuła obowiązek chronienia go.
Świat zamknięty w pozytywce
Scenografia Dagmary Walkowicz i Dominiki Żłobińskiej oraz kostiumy Lidii Kanclerz idealnie oddają klimat musicalu i poszczególnych scen. Dom Geppetta jest przytulny i bije od niego ciepło, las – mroczny i przyprawiający o gęsią skórkę. Stolarnia czy rynek idealnie oddają włoski klimat. Jest tłoczno, gwarnie i każdy każdego zna. Są stoliki, sklepiki i owoce. Mieszkańcy są ubrani w stonowane stroje o przygaszonych kolorach. Całkowitym przeciwieństwem jest cyrk oraz marionetki, których stroje są w bardzo żywych kolorach. Występują one w bardzo mocnym oświetleniu. Są same, wokół nich nie ma rekwizytów. Jedynie ogromne, pastelowe tło, które zdaje się jeszcze bardziej podkreślać występujące postacie, cały czas przypominając, że są to marionetki, a nie żywe osoby. Gdy nie zostaną nakręcone – przestaną działać. Testerowane przez nitki – dziwią się, jak Pinokio potrafi się poruszać bez nich. To tak się da? Artyści w świetny sposób oddali ruchy marionetek, czy tych na nitkach, czy tych nakręcanych. Wydawało się jakby były to prawdziwe lalki, sterowane przez kogoś z góry, a nie aktorzy odgrywający role. Piękne kostiumy jeszcze bardziej to potęgowały. Bajkowości w „Pinokio. Il Grande Musical” dodaje mały, choć bardzo znaczący, szczegół, a mianowicie klucz, umiejscowiony na stałe w scenografii. Sprawia on, że obrotowa scena jest pewnego rodzaju pozytywką. W zależności jak się ją obróci, taki fragment zobaczymy.
Mówiąc o kostiumach nie można także zapomnieć o świetnej scenie pod wodą. Morskie stworzenia wykonujące grupowy utwór po prostu zapierały dech w piersiach. Piękne stroje i cudowne ruchy w zmysłowej piosence w stylu gorących rytmów latynoamerykańskich sprawiły, że od tej sceny trudno było oderwać wzrok.
Owacje na stojąco
Utwory w przekładzie Aleksandry Gajewskiej, ze wspaniałymi głosami artystów oraz z orkiestrą Teatru Rozrywki pod dyrekcją Mateusza Walacha są magiczne. Grupowe numery, jak wyżej już wspomniana piosenka pod wodą czy ta wykonywana przez uczniów w szkole lub przez osoby w stolarni, to prawdziwe hity, które jeszcze na długo po przedstawieniu zostają w pamięci. Utwory solowe i duety bawią, ale i wzruszają. Podczas duetu Angeli i Geppetto zaszklą Wam się oczy ze wzruszenia. Katarzyna Hołub i Dariusz Niebudek świetnie oddali towarzyszące ich postaciom emocję. Natomiast Kot (Piotr Brodziński) i Lis (Aleksandra Dyjas) sprawią, że będziecie płakać… ale ze śmiechu.
Hubert Waljewski zachwyca w swojej roli. Na nowo wykreował bohatera, tak dobrze wszystkim znanego. Na początku Pinokio jest nieporadny, dopiero poznaje świat. Z biegiem akcji widać w nim ogromną przemianę. Jest gotów poświęcić się dla ojca i żałuje popełnionych błędów. Choć nigdy nie byłam wielbicielką tego drewnianego pajacyka, Hubert Waljewski sprawił, że bardzo polubiłam tę postać i podczas oglądania spektaklu życzyłam mu jak najlepiej. Dariusz Niebudek jako Geppetto ukazał obraz ojca, który choć nie był na to przygotowany, całkowicie oddał się swojej roli. Katarzyna Hołub idealnie przekazała emocje towarzyszące Angeli – zakochanej bez wzajemności. Rafał Talarczyk jako Lucignolo pokazał niesforność postaci, Dominik Koralewski jako Ogniojad wręcz groteskowy humor, a Piotr Brodziński i Aleksandra Dyjas spryt i przebiegłość. Ale tak naprawdę na ogromne uznanie zasługuje każdy – cały zespół: aktorski, wokalny, baletowy, orkiestra, twórcy i wszyscy pracujący przy spektaklu. Nie dziwią więc długo trwające owacje na stojąco po zakończonym spektaklu i piękne bukiety wręczane artystom.
„Pinokio. Il Grande Musical” Magdaleny Piekorz
„Pinokio. Il Grande Musical” to spektakl, który spodoba się i młodszym widzom i tym już dorosłym, którzy na nowo chcą odkryć smak dzieciństwa. Rozbudowana choreografia, piękne głosy, scenografia, kostiumy, muzyka i w końcu wybitnie utalentowani aktorzy. To wszystko łączy się w piękną całość. Musical poruszając takie ważne kwestie, jak: przyjaźń, rodzina czy miłość, niesie przesłanie i jest idealną rozrywką dla każdego.
Relacja: Natalia Zoń – specjalistka ds. sztuk widowiskowych. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. Gdy akurat nie jest w teatrze, czyta i pisze o kulturze. Wielbicielka dobrej muzyki, szczególnie tej odtwarzanej z winyli.
Przeczytaj: Psychosis 4.48 – najmocniejsza sztuka teatralna ostatnich lat?
Przeczytaj: “There is a star” i inne projekty – z Natalią Moskal rozmawia Jolanta Tokarczyk
Przeczytaj: Spektakl “Poper” w Galerii Młociny
Znajdź ciekawe wydarzenia kulturalne w naszej >>> wyszukiwarce imprez <<<