Tomasz Kowalczyk – artysta, którego pasją jest muzyka. Wydał kilkanaście płyt pokazujących piękno brzmienia fortepianu. Również kompozytor pieśni do wierszy Jana Lechonia, poeta i nauczyciel. Na łamach portalu Proanima.pl muzyk opowiada o swojej pełnej emocji twórczości.
Redakcja: Wydał Pan kilkanaście albumów. Skąd czerpie Pan inspiracje? Co Tomasza Kowalczyka najbardziej kręci w muzyce?
Tomasz Kowalczyk: Moimi inspiracjami są wszystkie istnienia we wszechświecie, pousypiane głęboko w swoich grajdołkach – czarne dziurki, oraz tlące się jak knot świecy gwiazdy. Często też rzeczy przyziemne – doglądanie kolendry oraz rozmarynu, które niedawno posiałem. Czy kiedy kurier przywiózł mi paczkę z moją ulubioną żółtą pastą curry, a w niej – w tajlandzkiej paście – kwiat muszkatołowca zgrabnie kołyszący się na tle kurkumy. To tak jakby ktoś namalował w niej jakieś małe preludia, jak gdyby rzeczy dla nas orientalne, tańczyły wokół swoimi niezapomnianymi częstotliwościami. Cały mój dom jest pełen pięciolinii i dopiero co w tym momencie piszących się nut. Pomijając już to, że widzę je w fugach w toalecie. Kaktus, ostatni podarunek, piętrzy się jak wcześniej niezdobyta etiuda, uderza igłami na sposób akordu neapolitańskiego. Woda zwykła szeptać ciszej niż dało się zapisać na papierze i jakimkolwiek nagraniu. Czasami są też tarcia, najczęściej synaps – można je zilustrować, rozwijać ich atonalizmy, podkochiwać się w dodekafonii, ale dobrze też uderzyć głową w piach. Bazylia zaraz zacznie wyrastać, a w salonie leży Lechoń, Leśmian i Hieronim Bosch – zabici „na śmierć”, na Amen.
Muzyka to język nieskończoności, jest bardziej oświecona od każdej z nauk i dosięga dalej niż wszystkie równoległe wymiary. Można nią malować chmury oraz pisać sonety. Posiada najpiękniejsze rymy i najczystsze barwy. Nie posiada płci. Można za jej pomocą rozmawiać z istotami pozaziemskimi.
Wróćmy jednak na ziemię (śmiech). W którym momencie życia poczuł Pan, że zawodowo zwiąże się z muzyką?
TK: Z muzyką byłem związany od zawsze, zawodowo byłbym z nią tak czy siak na zawsze, mimo wszystko. Ważnym natomiast krokiem było rzucenie studiów na kierunku: Matematyka na UAM-ie w Poznaniu, która nie dawała mi satysfakcji ze względu na przerost uczenia się teorii nad rozwiązywaniem matematycznych problemów, które kochałem. Skończyłem wówczas Edukację Artystyczną w Zakresie Sztuki Muzycznej, broniąc dyplom z oddziaływania muzyki impresjonizmu na rozwój wyobraźni człowieka.
Jak radzi sobie artysta podczas lockdownu? Jakie są największe zalety pandemii?
TK: Ludzie radzili sobie podczas dwóch wojen w zeszłym wieku, więc nie widzę problemu. Trzeba tylko nie marudzić, wziąć się w garść i ciężko pracować, pomijając zasadność czy niezasadność lockdownu. Dużo ludzi nagle zapragnęło ode mnie kompozycji wokalnej. To jest taka specjalna rzecz, kiedy ktoś dostanie od kompozytora utwór skomponowany na miarę jego wrażliwości, uduchowienia, często do swoich słów, które są niepowtarzalne i całkowicie wyjątkowe. To niczym wiersz Lechonia wpisany do czyjegoś pamiętnika. Wtedy rodzi się piękno, kiedy widzimy dusze, a nie tylko produkty, seryjność. Druga sprawa, że ludzie zapragnęli również uczyć się gry na fortepianie. Napływa do mnie bardzo wielu zdolnych uczniów. Dlatego nie wierzę, że nie można sobie poradzić. Tym niemniej – czekam na powrót prawdziwych koncertów, świeże powiewy, nowe wiatry i nawoływania.
Proszę wymienić dwa dzieła, które zabrałby Pan w podróż na Marsa – jedno swoje, drugie ulubionego artysty.
TK: Zapotrzebowanie na utwory, które zabrałbym na Marsa jest takie, że zabrałbym wszystkie – w zależności od kąta padania fal słonecznych i czasu, który wówczas przestaje w zasadzie istnieć. Chociaż na Ziemi też odczuwam wieczny bezczas. W tym momencie pierwszą myślą była również moja najnowsza kompozycja – Świetliki, skomponowana pod natchnieniem nadchodzącej wiosny oraz lata.
https://www.youtube.com/watch?v=tTZE1MViMKc
Zabrałbym Świetliki ze sobą, aby mieć do końca życia na Marsie namalowane nasze dwie najpiękniejsze pory roku. A jeżeli chodzi o utwór innego artysty, muszę wyczarować, “pstryk”. W tym momencie cały koncert Trio – małego genialnego człowieka.
To pokazuje, że nic nie stoi na przeszkodzie w osiąganiu doskonałości. Ograniczeniami są tylko nasze punkty myślenia. No i piękne żywe triole…
Na które pytanie nie lubi Pan odpowiadać? Proszę uzasadnić 😈
TK: Nie lubię opowiadać o muzycznej prozie życia. Jaki kompozytor jest najlepszy, bo nie ma najlepszych. Wszystko jest wspólnym tętniącym życiem organizmem i każda wrażliwa dusza prowadzi swoją świetlistą drogę. I nie lubię zdejmować połamanych skrzydeł, aby myśleć o tym, iż niektórzy uważają, że wszystko w sztuce czy muzyce już było. Takie myślenie, już ponad 400 lat temu, w swoich w sonetach wyśmiewał William Shakespeare.
Abstrakcyjne pytanie, które zadajemy wszystkim: Mamy koniec świata. Którą super moc chciałby Pan posiadać?
TK: W trakcie końca świata zamieniam się w stare, zakurzone radio, może być Grundig, i lecę przez wszechświat, a ze mnie leci More Than a Woman zespołu Bee Gees.
Dziękujemy za miłą rozmowę i życzymy dalszych sukcesów w pracy zawodowej.
[Edit – 05.05.2022]
Tomasz Kowalczyk przed kilkoma dniami skomponował kolejny ciekawy utwór. Muzyk tak opisuje swoją najnowszą twórczość:
– Kiedy spotykam trzech doskonałych artystów, jak Artur Konarski, Alejandro Mejía Sánchez oraz Maciej Ciszek – ziemia pod moimi stopami zaczyna pachnieć rosą, a w duszy i umyśle rozkwitają nowe odblaski niepoczytalnych gwiazd, które snują opowieści o nieznajomych krainach. Bardzo dziękuję za obraz od Macieja i przelanie we mnie dużo wiary o istnieniach pozaziemskich, Alejandro – za prawdziwą krew gitary, za to że można usłyszeć w mojej kompozycji duszę Desperado, i Arturkowi, którego dopiero co poznałem, a jest mi duchowo bardzo bliski i czyni po prostu rytmiczne i perkusyjne cuda.
https://www.youtube.com/watch?v=3u1ahSaPhgE
LSD For Trip – Muzykę skomponował Tomasz Kowalczyk. W projekcie uczestniczyli również: Alejandro Mejía Sánchez (gitara), Artur Konarski (perkusja), Maciej Ciszek (grafiki do video).
Przeczytaj: Georg Friedrich Händel – życie i twórczość
Przeczytaj: Tego się nikt nie spodziewał na Eurowizji !!!
Przeczytaj: Michał Gołkowski – Stalker polskiej fantastyki