17 lutego na horyzoncie polskich kin pojawił się Wieloryb – najnowsza produkcja reżyserii Darrena Aronofskiego, znanego z filmów chociażby takich jak Czarny Łabędź czy Requiem dla Snu. W wielkim stylu powraca również Brendan Freser, który w swojej poruszającej kreacji wcielił się w postać nauczyciela angielskiego, cierpiącego na skrają otyłość zamykającą go w jego domu niczym w więzieniu. Emocjonalny obraz został doceniony wieloma nagrodami, będzie miał okazję powalczyć o trzy statuetki Oscara, w tym dla Brendana Frasera za rolę pierwszoplanową – nie bez przyczyny, to właśnie jego kreacja czyni bowiem ten film głęboko poruszającym.
Zatracenie się w smutku
Wieloryb powstał na podstawie sztuki teatralnej, co przekłada się na zamknięcie widzów w jednej lokacji – domu Charliego, głównego bohatera filmu. Poznajemy go podczas prowadzonych przez niego zajęć online, w których nie pokazuje się studentom na kamerce. Po chwili jednak na jaw wychodzą jego problemy, zarówno ze zdrowiem jak i z poruszaniem się – Charliemu każda czynność sprawia trudność. Gdy wkrótce poznajemy jego córkę – okazuje się, że nie chce ona mieć z nim nic wspólnego, bo zostawił on swoją rodzinę lata wcześniej. Sam bohater z kolei boryka się z samotnością i odrzuceniem – także przez samego siebie, bo poddał się i nie podejmuje on prób walki o swoje zdrowie, a co więcej atakuje swoje ciało pochłaniając olbrzymie ilości jedzenia. Brendan Fraser radzi sobie z tą rolą w sposób niesamowicie przekonujący – spoglądając w momentami tragiczną biografię aktora, dostrzec można, że tragizm granej postaci nie był mu całkowicie obcy.
Niezachwiana wiara w dobro ludzi
Wydawać by się mogło, że odrzucenie przez ludzi spowoduje u człowieka niechęć do społeczeństwa – w przypadku Charliego tak jednak nie jest. Pomimo wszystkiemu co się dzieje, całego dramatu, w którym się znajduje, dostrzega on w ludziach dobro. Najbardziej poruszające jest to w jego relacji z córką, która wielokrotnie próbując go ranić, wywiera na nim bardzo pozytywne wrażenie. Optymizm głównego bohatera wzrusza – odnajdywanie dobra w przykrych okolicznościach znacznie poprawia odbiór tragicznej historii.
Brak czarno-białych postaci
Ludzie nie są po prostu dobrzy, albo źli – w Wielorybie jest to widoczne na każdym kroku. W całym filmie nie ma ani jednej postaci, którą można zamknąć w wąskich ramach podziału na „dobrą” lub „złą”. Każda z postaci ma własne traumy i historie oraz lepsze i gorsze strony. Z każdą postacią możemy momentami sympatyzować, a momentami się na nie denerwować. Najbardziej widać to u głównego bohatera, ale także chociażby u jego przyjaciółki Liz granej przez Hong Chau nominowanej do nagrody Oscara za rolę drugoplanową. Tego typu realizm w kinematografii jest znany chociażby z Better Call Saul czy Gry o Tron i zdecydowanie zasługuję na wyróżnienie i pochwałę.
Klaustrofobiczne przytłoczenie
Rozpoczynając seans Wieloryba można się zaskoczyć – zamiast standardowych proporcji ekranu otrzymujemy obraz 4:3 znany z chociażby docenianego kilka lat temu Lighthouse – tam jednak potęgowało to niepokój, z Wielorybem jest inaczej. W połączeniu tego zabiegu z zamknięciem całej akcji w ciasnym domu, obraz niejednokrotnie może przytłaczać. Zastosowanie takiego zabiegu jednak sprawia, że możemy na własnej skórze w jakimś stopniu wczuć się w ciasność i izolację głównego bohatera.
Wzruszający i poruszający obraz
Wieloryb to zdecydowanie nie jest „feel good movie” – jest do bólu realistyczny, przenikliwy i głęboki, a nie brakuje też w przedstawionej historii tragizmu. Łamiąc przykre sceny ironicznym humorem porusza emocjonalnie na wielu poziomach, skłania do refleksji i zdecydowanie nie pozostawia obojętnym. Łamie stereotyp przedstawiania grubej postaci jako śmiesznej, przedstawia złożone postacie i historię, a wszystko opakowane w oryginalnej formie – całość składa się na film reprezentujący lepszą stronę kina.
Recenzja: Dominik Lubowicki
Zdjęcia: Monolith Films
Spodobała Ci się nasza recenzja filmu Wieloryb? Check out our other articles in english i українська!
Przeczytaj również: “Io”! – recenzja filmu Jerzego Skolimowskiego
Przeczytaj również: “W trójkącie” – recenzja filmu
Przeczytaj również: Czy istnieje życie po Bondzie – Na noże 2 – recenzja
Przeczytaj również: ,,Elvis” – recenzja nowego filmu Baza Luhrmanna
Przeczytaj również: Zobaczyć Świat inaczej- „Avatar, Istota Wody”
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej