Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2023/01/tomasz-kot.png
    [1] => 640
    [2] => 426
    [3] => 
)
        

Zacznijmy od tego, że gdyby ktoś przyszedł do mnie i powiedział “słuchaj mam pomysł na filmowy komedio-kryminał z trupem w tle, z akcją osadzoną w Zakopanem i z Witkacym, Conradem, Malinowski i Boyem – Żeleńskim w rolach głównych” to jedyne co bym odpowiedziała to “o rany, wchodzę w to!”. Fantastycznie, że tak właśnie zrobił Maciej Kawalski i dzięki temu możemy oglądać w kinach niezwykle ciekawy i odświeżający polski rynek filmowy film łączący w sobie tradycje dobrego kryminału z humorem i kultową zakopiańską ikonografią.

Sekwencja rozpoczynająca film przywodzi na myśl od razu filmy z serii Kac Vegas, tyle że nie ma tam hotelu w stolicy hazardu czy w Bangkoku, ale za to oglądamy owładniętą kacem (moralnym i nie tylko) zakopiańską willę, do wnętrza której wprowadza nas sam Tadeusz Boy-Żeleński (Tomasz Kot). W willi tej minionej nocy była wielka impreza, którą zorganizował jego przyjaciel Witkacy (Marcin Dorociński) i na którą zaprosił jeszcze między innymi Josepha Conrada (Andrzej Seweryn) i Bronisława Malinowskiego (Wojciech Mecwaldowski) – mamy więc czterech tytułowych dżentelmenów. Towarzystwo budzi się do życia i odkrywa, że w willi dokonano zabójstwa czego dowodem jest leżący na kanapie trup. Tym jakże sympatycznym akcentem czterej panowie wplątują się w kryminalno-polityczną intrygę, która wstrząśnie całym Zakopanym.

“Niebezpieczni dżentelmeni” to bardzo sprawnie zrobiony kryminał z dużą dawką humoru, w którym co prawda nie baruje dobrze znanych już z kina klisz czy rozwiązań formalnych, ale w żadnym wypadku to tej produkcji nie umniejsza. Wręcz przeciwnie taka struktura jest gwarancją dobrej rozrywki z doborową obsadą. Maciej Kawalski stworzył film, który jak wcześniej “Najmro” Mateusza Rakowicza niezwykle odświeża polski rynek filmowy, który częściej niż rzadziej bywa lekko zesztywniały od “poważnych” produkcji traktujących o chociażby tematyce społecznej. Pierwsze skrzypce gra w tym efekcie oczywiście osadzenie akcji w Zakopanem – mieście kultowym, otoczonym aurą sztuki, inteligencji i dekadencji. Zakopiańskie i oczywiście tatrzańskie widoki na wielkim ekranie cieszą oko bardzo i aż dziw bierze, że tak mało jego go w filmach. Cała intryga kryminalno-polityczna natomiast, w której nie zabrakło nawet Lenina (Jacek Koman) i jakżeby inaczej samego Józefa Piłsudskiego (Michał Czernecki) lekko kuleje w finale, traci na klimacie, może czasem wpada w zbyt daleko idącą banalność ale w ogólnym rozrachunku wypada bardzo sprawnie i przystępnie. O obsadzie to tak naprawdę za wiele nie trzeba mówić, gdyż Kawalski do swojego projektu zaangażował najbardziej gorące nazwiska na polskim rynku filmowym i jak można było zakładać to w tej kwestii wszystko zagrało – mamy po prostu świetny aktorski kwartet. Obsada drugoplanowa nie pozostaje w tyle i sprawia, że Zakopane Kawalskiego nabiera charakteru.

„Niebezpieczni dżentelmeni” to film oczywiście nie nowatorski, ale świadomie czerpiący z dorobku swojego gatunku. Maciej Kawalski podjął się naprawdę ciekawego projektu i efekt finalny – zakopiański kryminał to gwarancja dobrego sensu i czystej rozrywki, a w kinie przecież też i o to też powinno chodzić.

Recenzja: Karina Zapora

Zdjęcie: Film Polski

 

Przeczytaj również: Niebezpieczni dżentelmeni – Opinia o nowym spojrzeniu na Młodą Polską

Spodobała Ci się nasza recenzja Niebezpieczni dżentelmeni? Zobacz nasze inne artykuły!

Przeczytaj również: Zdążyć przed Panem Bogiem – lektura obowiązkowa (nie tylko dla licealistów)
Przeczytaj również: Północ w Everwood – recenzja pierwszej świątecznej powieści!
Przeczytaj również: Katarzyna Grochola: od „Nigdy w życiu” do „Ja wam pokażę”
Przeczytaj również: Książki, które pozwolą Wam zadbać o rozwój emocjonalny dzieci!


Sprawdź bilety na seans



1,5 procent na kulturę

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content