Z łatwością można pokusić się o stwierdzenie, że nie ma w Polsce osoby, która nie wie kim był Marek Grechuta, lub przynajmniej raz w życiu nie usłyszała słów : „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy”. Ten wspaniały artysta na świat przyszedł w Zamościu, lecz z upływem czasu jego serce biło głównie dla Krakowa. To tutaj na dobre obrał kurs swojej artystycznej drogi, którą odważnie podążał.
Marek Grechuta urodził się 10 grudnia 1945 roku w Zamościu. Tutaj spędził dzieciństwo i rozpoczął swoją przygodę z muzyką. W wieku zaledwie 7 lat rozpoczął naukę gry na fortepianie i kontynuował ją aż do ukończenia liceum. W wielkiej mierze był samoukiem, muzykę miał we krwi.
„Od dziecka pozostawał pod urokiem Chopina, podziwiał go i wielbił. Transmisji z konkursów chopinowskich słuchał z rodzicami. Lubił ten rytuał i tę rodzinną wspólnotę” – fragment książki Marty Sztokfisz.
Beztroskie dzieciństwo na zamojskiej starówce zakończyło się z chwilą kiedy jego rodzice postanowili się rozstać. Marek nie mógł początkowo utrzymywać kontaktów z ojcem, a wydarzenia te rozwinęły w nim niezwykłą wrażliwość przeplatającą się z ogromną dojrzałością.
„Do pewnego czasu świat dzieciństwa był dla Marka beztroski i radosny, ponieważ otaczała go miłość. Ból i rozpacz – można przypuszczać – przyszły dopiero wtedy, kiedy rodzice się rozeszli, a on musiał wracać do Zamościa. Bez ojca. Od tamtej pory potrzebował nieustannej akceptacji.” – fragment książki Marty Sztokfisz.
Dzieciństwo dobiegło końca, a w życiu Grechuty przyszedł czas na wielkie zmiany. Na studia udał się do Krakowa i od tego czasu osiadł tam na stałe, aż do swojej śmierci w 2006 roku. Miasto zachwyciło go od samego początku. Tajemnicze i kolorowe, zrzeszające całe mnóstwo artystycznych dusz, dawało mu poczucie wspólnoty. Znalazł się wśród swoich i czuł, że to jest jego miejsce na ziemi. W 1966 roku razem z pianistą i kompozytorem Janem Kantym Pawluśkiewiczem założył grupę Anawa. Już wtedy zaczął odnosić sukcesy, a po zdobyciu dwóch głównych nagród na Festiwalu Piosenki Studenckiej jesienią 1967 roku poczuł, że tworzenie muzyki daje mu poczucie spełnienia.
Marek Grechuta był artystą niezwykle dojrzałym, wyrozumiałym i z ogromną pokorą podchodził do tworzenia swoich tekstów. Uparcie i konsekwentnie trzymał się z dala od głównego nurtu muzyki popularnej. Jego życie nie było łatwe, a tajemnicza choroba sprawiła, że coraz bardziej gasł i na scenie i w życiu prywatnym. W książce autorstwa Marty Sztofkisz poznajemy niezwykłą historię tego nietuzinkowego artysty. Niejednokrotnie przerzucając kartki uśmiechamy się pod nosem, albo czujemy nieoczekiwany przypływ wzruszenia.
Dodatkowo biografia wzbogacona jest wieloma fotografami z różnych etapów życia Grechuty, a także cytatami znanych osób, które miały przyjemność spędzić trochę czasu w jego otoczeniu, co pozwala nam jeszcze bardziej przybliżyć się do artysty.
„Piosenki Grechuty wzruszały i dawały nadzieję, pomagały przetrwać w szarej rzeczywistości. Jego twórczość zachwyca do dziś odbiorców w różnym wieku. Dla wielu lider zespołu Anawa stał się legendą”. – fragment książki Marty Sztokfisz.
Recenzja: Beata Chowaniec
Zdjęcia:Marek Karewicz; Wyd. W.A.B.
Spodobała Ci się nasza recenzja biografii Chwile, których nie znamy. Opowieść o Marku Grechucie, Marty Sztokfisz? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Marek Hłasko Następny do raju – recenzja
Przeczytaj również: „Wiedźmin saga” – kompendium słynnego uniwersum. Część 2
Przeczytaj również: Hanna Greń „Gasnące światło” – Szokująca intryga i… II Wojna Światowa
Przeczytaj również: Frances Cha “Gdybym miała twoją twarz” – recenzja książki
Przeczytaj również: „The Spanish Love Deception” – miłość w hiszpańskim rytmie
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej